To już prawdopodobnie koniec typu Oliver Hazard Perry. Nie będzie powrotu fregat pod kątem zadań zwalczania przemytu. Począwszy od 2018 roku amerykańska marynarka przydzieli jednak do tej roli okręty do walki przybrzeżnej typów Freedom i Independence oraz dwukadłubowce typu Spearhead.
Jak wynika z ujawnionej korespondencji pomiędzy sekretarzem marynarki Richardem Spencerem a szefem operacji morskich US Navy admirałem Johnem Richardsonem, rozważana reaktywacja typu Perry okazała się mało opłacalnym rozwiązaniem. LCS-y, krytykowane między innymi za konstrukcję zbyt delikatną na wojnę, i dostosowane do nowej roli katamarany miałyby być zaś niemalże idealne do takich działań.
Według wyliczeń marynarki gdyby zapadła decyzja o przywróceniu do służby dziesięciu starych fregat, kosztowałoby to 4,32 miliarda dolarów na przestrzeni dziesięciu lat. Pieniądze stanowczo lepiej będzie więc wydać na modernizację krążowników typu Ticonderoga i rozwój fregaty programu FFG(X).
Do wykonywania zadań na obszarze Dowództwa Południowego sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych (SOUTHCOM) przydzielone mają być co najmniej cztery okręty US Navy, z możliwością zaokrętowania zespołów US Coast Guard. Aby poszerzyć możliwości niewielkich jednostek w zakresie rozpoznania i łączności, miałyby one otrzymać drony – takie jak ScanEagle, używane niegdyś z okrętu-bazy USS Ponce.
Zobacz też: Lotniskowiec Kitty Hawk jednak pójdzie na złom
(navytimes.com, usni.org; na fot. katamaran USNS Spearhead)