Timbuktu jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc na Saharze. Kiedyś stanowiło kluczowy ośrodek handlu, nauki i kultury oraz miejsce spotkań kultur berberyjskiej północy i czarnego południa. Po ponad 500 latach od swego złotego wieku miasto nadal ma ogromne znaczenie strategiczne. Dla działających w północnej części kraju oddziałów francuskich było jedną z najważniejszych baz wykorzystywanych do walki z działającymi w regionie bojownikami.
Po dziewięciu latach zaangażowania w wojnę – początkowo przeciwko separatystom dążącym do powstania niepodległego Azawadu a później muzułmańskim radykałom – Paryż zdecydował się jednak wycofać się z Timbuktu. Decyzja prawdopodobnie została podyktowana nie tylko względami wojskowymi, ale również politycznymi, i stanowi dowód na ochłodzenie relacji francusko-malijskich.
Opuszczenie 14 grudnia przez Francuzów bazy w Timbuktu było ostatnim elementem zapowiedzianego wycofania z północy Mali. Wcześniej, w październiku i listopadzie 2021 roku, wycofano siły z Kidalu i Tessalitu. Wszystkie trzy bazy przekazano w ręce oddziałów lokalnych. Obecnie stacjonuje tam 1250 Malijczyków i 4200 błękitnych hełmów ONZ. Dowodzący operacją „Barkhane” generał Laurent Michon poinformował, że do połowy 2022 roku planowane jest zredukowanie liczby żołnierzy służących w Mali do 3 tysięcy. Francuski sztab generalny podaje, że w strefie objętej operacją nadal przebywa 4800 żołnierzy, których wspiera siedem myśliwców, dwadzieścia śmigłowców, sześć dronów i osiem samolotów transportowych.
French Army sappers deployed to Mali to dismount military bases.
France announced in July that it will halve its 5,000 troops in Mali by 2022. The French military will close its bases in Timbuktu and other northern centers. #31eRG #Barkhane pic.twitter.com/nBPcOKyDMz— Tom Antonov (@Tom_Antonov) November 15, 2021
Nowa strategia Paryża zakłada ograniczenie roli w malijskiej wojnie domowej do szkolenia miejscowych pododdziałów i zapewniania, coraz mniejszego, wsparcia powietrznego. Tymczasem na przestrzeni ostatnich miesięcy sytuacja w Mali nie uległa znaczącej poprawie. Rząd, opierający się w dużej mierze na wsparciu Francji i ONZ, stracił kontrolę nad większością terytorium kraju.
Polityczne rozgrywki między Bamako i Paryżem budzą obawy mieszkańców północnego Mali, którzy obawiają się ofensywy bojowników, doskonale zdających sobie sprawę z różnicy w wyszkoleniu i wyposażeniu między Francuzami a siłami malijskimi. Przejęcie kontroli nad kluczowymi bazami przez oddziały rządowe może sprawić, że ekstremiści spróbują przeprowadzić gwałtowny atak i je przejąć (do takich sytuacji dochodziło w Nigerii). Część francuskich mediów, opierając się na rozmowach z mieszkańcami Timbuktu, porównuje francuską decyzję do wycofania się Stanów Zjednoczonych z Afganistanu.
Cywile doskonale zdają sobie sprawę, że wojska malijskie nie są w stanie zapewnić takiego poziomu bezpieczeństwa jak Francuzi. Mieszkańcy północnego Mali obawiają się powrotu władzy ekstremistów, którzy ponownie mogą spróbować wprowadzić szariat. Tłumacze i osoby współpracujące wcześniej z Francuzami obawiają się zemsty ze strony bojowników. Potencjalne przejęcie władzy nad Timbuktu przez ekstremistów stanowi zagrożenie również dla miejscowych zabytków.
Wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO meczety, XV-wieczny uniwersytet i mauzolea stanowią pomniki wspaniałej przeszłości miasta. Związane są jednak z sufickim mistycyzmem. Członkowie Al-Ka’idy uznają ten nurt za heretycki i aktywnie niszczą, podobnie jak wszystko, co odbiega od ich interpretacji islamu. W 2012 roku bojownicy Ansar Dine zdobyli miasto i zniszczyli osiem mauzoleów oraz liczne kapliczki – makamy.
700,000 ancient books and manuscripts are still intact at Timbuktu University, Mali 🇲🇱
They date from the 13th Century to the early 20th Century. pic.twitter.com/PxtCPXJG2m
— Doomu Afrig (@Abdousadyy) December 27, 2021
Al-Ka’ida nie działa jednak w Mali w warunkach społecznej próżni. Ekstremiści mają liczne grono zwolenników, którzy nawet jeśli aktywnie nie popierają bojowników, przyjęliby wprowadzenie restrykcyjnego prawa religijnego z przychylną obojętnością. W rozmowach z dziennikarzami agencji AFP pragnący zachować anonimowość Malijczycy potwierdzili, że wielu cywilów woli odwoływać się do sądów szariackich, nie do systemu państwowego, ponieważ ten pierwszy jest bardziej zrozumiały i lepiej umocowany w miejscowych warunkach społeczno-kulturowych.
Na północy kraju istnieje sieć powiązań między duchowieństwem a członkami grup terrorystycznych. Rząd kilkukrotnie próbował organizować nieformalne rozmowy z przedstawicielami ekstremistów za pośrednictwem lokalnych imamów – bez skutku. Mający kontakty wśród ludności cywilnej bojownicy doskonale orientują się w sytuacji panującej wśród żołnierzy stacjonujących w bazach. Przekazanie odpowiedzialności w ręce wojsk malijskich musi być szybkie i profesjonalne, aby nie wytworzyć luki w systemie, która może zostać wykorzystana przez ekstremistów do przeprowadzenia ofensywy.
Część obowiązków została przejęta przez siły międzynarodowe zorganizowane w ramach grupy operacyjnej „Takuba” (w języku Tuaregów: szabla). Stworzona z inicjatywy Francji dla przekazania części odpowiedzialności za walkę z ekstremistami europejskim sojusznikom, „Takuba” miała przede wszystkim ustabilizować najniebezpieczniejszą część Sahelu – pogranicze, na którym spotykają się granice Nigru, Mali i Burkina Faso. Licząca 900 osób grupa operacyjna ma na celu głównie szkolenie i wsparcie malijskich sił zbrojnych. Wobec wycofania się Francuzów „Takuba” może wszakże przejąć więcej obowiązków w zakresie walki z terrorystami.
Ochłodzenie francusko-malijskie
Relacje między Bamako a Paryżem są napięte, a sytuacja polityczna w Mali – bardzo skomplikowana. Czarę goryczy przelał (i doprowadził do zaskakująco zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej) przeprowadzony 24 maja 2021 roku zamach stanu. Był to drugi przewrót w ciągu dwunastu miesięcy. Przejmując władzę, pułkownik Assimi Goïta prawdopodobnie się nie spodziewał, że będzie musiał się zmierzyć z tak nieprzychylnymi reakcjami ze strony partnerów zagranicznych.
Wspólnota Gospodarcza Afryki Zachodniej (ECOWAS) wprowadziła sankcje wobec Bamako, doprowadzając do faktycznej izolacji kraju na afrykańskiej arenie politycznej. Również dla Francji bliskie relacje z malijską juntą stały się problemem, szczególnie wobec narastającego sprzeciwu wśród samych afrykańskich elit wobec zamachów stanu jako dopuszczalnej metody zmiany władzy.
Eight years after the start of Operation #Barkhane, the French military is leaving the key military base in Timbuktu in #Mali.
#Africa #France pic.twitter.com/gGf3zG7Opu
— Ali Özkök (@Ozkok_A) December 15, 2021
O ile współpraca z juntą, która przejęła władzę nielegalnie, może być do przełknięcia (choćby i z trudem), o tyle znacznie poważniejszym problemem było nawiązanie przez malijskie władze kontaktu z rosyjskimi najemnikami. Paryż zdecydowanie sprzeciwiał się ewentualnemu wynajęciu przez Bamako Wagnerowców do wsparcia malijskich służb w walce z ekstremistami. Jest to uzasadnione, ponieważ miejscowy aparat bezpieczeństwa w dużej mierze opiera się na finansowym wsparciu ze strony Zachodu. Kraje udzielające wsparcia nie chcą dopuścić do sytuacji, w której fundusze na modernizację i utrzymanie sił zbrojnych przeznaczane są na wynajęcie rosyjskich najemników.
Problem Wagnerowców miał być jedną z najważniejszych kwestii omawianych podczas spotkania Macron–Goïta. Rozmowy jednak odwołano, oficjalnie z powodu zagrożenia ze strony pandemii.
Zobacz też: F-117 wiecznie żywy. USAF potwierdził użycie Nighthawków w roli agresorów