Francja ogłosiła, że zawiesza udział w NATO-wskiej operacji „Sea Guardian” u wybrzeży Libii. Decyzja Paryża zapadła po zakończeniu śledztwa w sprawie incydentu turecko-francuskiego na Morzu Śródziemnym. Francja wysłała do sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga list, w którym postuluje między innymi konieczność jasnej deklaracji państw sojuszu co do przestrzegania embarga ONZ na dostawy broni do Libii. Kolejna kwestia to ustalenie jasnych zasad mających zapobiegać niebezpiecznym incydentom pomiędzy państwami NATO.
Postulat wiąże się z sytuacją, do której doszło 10 czerwca. Francuska fregata Courbet typu La Fayette (na zdjęciu) chciała skontrolować idącą w kierunku Libii jednostkę pod banderą Tanzanii. Francuzi podejrzewali, że łamie ona nałożone przez ONZ embargo na dostawy broni. Znajdująca się w pobliżu turecka jednostka miała trzykrotnie namierzać francuską fregatę radarem systemu kierowania ognia. Ponadto załoga okrętu przebywająca na pokładzie miała być uzbrojona w broń lekką i mieć założone kamizelki kuloodporne.
Paryż oskarżył Ankarę o agresywnie i nieprofesjonalne zachowanie. Prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie dla mediów użył sformułowania o „śmierci mózgowej” NATO. W sprawie tego incydentu przeprowadzono dochodzenie wewnątrz sojuszu. Najwyraźniej jego wynik nie jest po myśli Paryża, stąd decyzja o tymczasowym zawieszeniu udziału w misji NATO u wybrzeży Libii.
W ostatnim czasie relacje Paryża z Ankarą stawały się coraz bardziej napięte. Jest to spowodowane wspieraniem przez oba państwa NATO przeciwnych stron w konflikcie libijskim. Turcja jest głównym sojusznikiem uznawanego przez ONZ Rządu Jedności Narodowej (GNA), zaś Francja wspiera Libijską Armię Narodową (LNA) Chalify Haftara. Oba kraje oskarżają się wzajemnie o łamanie embarga na broń i zaangażowanie militarne w Libii.
Do kraju w dalszym ciągu przerzucana jest broń i syryjscy bojownicy. Pomimo działań Unii Europejskiej i NATO proceder ten nie ustaje.
Broń dostarczana jest nie tylko drogą morską, ale także powietrzną. Zaangażowana jest między innymi Turcja oraz wspierające Haftara Zjednoczone Emiraty Arabskie i Rosja (która niedawno przebazowała do Libii samoloty bojowe). Niedawno do grona sojuszników Haftara dołączyła także Syria, której samoloty kilkakrotnie w ostatnich dniach lądowały na terytorium Libii. Ankara często podnosi argument braku jakiejkolwiek kontroli szlaków lądowych – od strony wspierającego LNA Egiptu – i właśnie przestrzeni powietrznej.
Kraj w ostatnich dniach doznał jednak pewnej stabilizacji. Front znajduje się w pobliżu miasta Syrta. Zarówno GNA, jak i LNA znacznie wzmocniły swoje siły w regionie. Przed możliwością interwencji zbrojnej w Libii, gdyby Turcja wraz z GNA kontynuowała ofensywę, ostrzegał prezydent Egiptu Abd al-Fattah as-Sisi. Od tego czasu poza incydentami wokół pól naftowych na południu kraju nie nastąpiła eskalacja działań zbrojnych. Niewykluczone są ciche negocjacje pomiędzy głównymi mocarstwami zaangażowanymi w konflikt.
Zobacz też: Włochy szykują się do kontraktu stulecia z Egiptem
(arabnews.com, france24.com)