1 marca ministerstwo sił zbrojnych Francji podpisało z przedsiębiorstwem Nexter umowę Marché de soutien en service (MSS2) w sprawie wsparcia technicznego i eksploatacji czołgów podstawowych Leclerc. Oznacza to przedłużenie kontraktu z 2009 roku, który wygasał 31 marca, choć zgodnie z jego zapisami automatycznie zostałby przedłużony. Aby zapewnić prawidłową obsługę maszyn i ich serwisowanie, w tym zapewnienie części zamiennych, niezbędne stało się renegocjowanie nowego porozumienia, którego wartość przekroczyła miliard euro za utrzymanie w służbie nieco ponad 200 czołgów podstawowych i osiemnaście wozów zabezpieczenia technicznego DCL (Dépanneur Char Leclerc).
Francuzi mają ambitne plany, dążąc do podniesienie gotowości operacyjnej floty pojazdów pancernych Leclerc co najmniej do 70% z obecnych około 60%. W ostatnim czasie dostępność stale się obniżała, gdyż w 2017 roku była wyższa o cztery procenty, a trzy lata temu osiągnęła rekordowo niski poziom 58%. Po części przyczyniła się do tego likwidacja wojskowych zapasów części zamiennych i dostarczanie ich w trybie „dokładnie na czas”. Obniżyło to gotowość operacyjną czołgów i może okazać się problematyczne w przypadku poważnego kryzysu.
MSS2 zakresem czasowym obejmować będzie najbliższą dekadę, choć zapewne wymagać będzie kolejnego rozszerzenia czasowego, gdyż do 2030 roku Francuzom nie uda się wprowadzić do służby nowego czołgu podstawowego. Kontrakt z 2009 roku – o wartości około 900 milionów euro – dotyczył utrzymania 254 Leclerców sprawnych operacyjnie.
Paryż działa zgodnie z wytycznymi przeglądu strategicznego z ubiegłego roku, który zobowiązał dowództwo wojsk lądowych do zwiększenia potencjału w zakresie personelu i wyposażenia. Dotyczy to również wojsk pancernych, które mają być zdolne do zaangażowania się na różnych teatrach działań.
Francuzi uważają, że rozwiązanie wszystkich zaszłości związanych z wcześniejszymi oszczędnościami i starzeniem się pojazdów ma kosztować kilkaset milionów euro. Nie wiadomo jak ta świadomość wpłynie na wzrost kosztów utrzymania pojazdów, ale na pewno będzie oddziaływać na podniesienie się kosztów unowocześnienia.
Zapewnienie sprawności Leclerców odbywa się równolegle do modernizacji w ramach programu Scorpion (Synergie du Contact Renforcée par la Polyvalence et l’infovalorisation), która ma podnieść wozy do wariantu XLR (Leclerc Rénové). W perspektywie budżetowej na lata 2019–2025 wydzielono fundusze na modernizację stu, choć Paryż nie zrealizował zakładanych planów dostawy pierwszych maszyn do końca 2020 roku. Ministerstwo sił zbrojnych chciałoby szybko nadrobić stracony czas, aby zapewnić wojskom lądowym 122 wyremontowane pojazdy pancerne do 2025 roku, przy czym ostatecznym celem jest nadal 200 czołgów do 2030 roku i osiemnaście wozów zabezpieczenia technicznego DCL (Dépanneur Char Leclerc) za 330–350 milionów euro.
W marcu Nexter poinformował o opracowaniu amunicji SHARD, czyli pocisków podkalibrowych APFSDS, które przystosowane są do odpalania z armat czołgowych kalibru 120 milimetrów. Zgodność ze standardami NATO ma pozwolić na używanie ich przez Leclerki, Leopardy 2, Abramsy M1A1/A2 i C1 Ariete. Testy kwalifikacyjne mają odbywać się jeszcze w tym roku, tak aby gotowy pocisk trafił do produkcji do końca 2022.
Paryż nie od dzisiaj szuka następców Leclerców, z jednej strony angażując się razem z Niemcami w program europejskiego czołgu nowej generacji Main Ground Combat System (MGCS), z drugiej zaś przebąkując o potrzebie stworzenia następcy Leclerca lub czołgu służącego u jego boku. W lutowym numerze magazynu „Raids” uznany specjalista w dziedzinie pojazdów opancerzonych Marc Chassillan poruszył sprawę stworzenia przez Francuzów „czołgu używalnego” (char employable).
Z utrzymaniem dużej liczby czołgów, a może nawet zwiększeniem ich liczby wiąże się francuski powrót do koncepcji prowadzenia konfliktu na dużą skalę. Paryż zamierza utrzymywać 50% więcej czołgów niż Wielka Brytania, która w tym roku zaprezentowała odmienne podejście do prowadzenia wojen. Sprawdzianem dla Francuzów mają być przygotowywane na 2023 rok manewry pod kryptonimem „Orion”, które odbywać się będą w lasach i na równinach regionu Szampania–Ardeny.
We are presenting #ASCALON: new main armament concept for main battle tanks, designed to deal with future heavily armoured threats. #innovation #tank #BePartOfTheFuture
More information 👇https://t.co/EIQ5vdipVG pic.twitter.com/CdLJNVDDJC— Nexter_Group (@Nexter_Group) April 14, 2021
Jednocześnie na koniec warto wspomnieć, że koncern Nexter pracuje nad nową automatycznie ładowana i skalowalna armata czołgową o wyższych osiągach ASCALON (Autoloaded and SCALable Outperforming guN) kalibru 140 milimetrów. Ma ona rzucić wyzwanie armacie gładkolufowej Rh 130 L/51 kalibru 130 milimetrów w programie MGCS. Francuzi zakładają, że broń osiągnie dojrzałość techniczną już w 2025 roku i wówczas będzie można ją zaoferować dla następcy Leclerców i Leopardów 2. Armata strzelać będzie amunicją teleskopową, zaś energia wylotowa pocisku podkalibrowego będzie sięgać około dziesięciu megadżuli przy niższym ciśnieniu niż w przypadku armat kalibru 120 milimetrów.
ASCALON – która swoją nazwę wzięła od legendarnego miecza świętego Jerzego, który zabił nim smoka – używać będzie amunicji klasycznej i inteligentnej, to jest takiej, która niszczyć będzie cele w trybie strzelań BLOS/NLOS. Ponadto używać będzie automatu ładowania i charakteryzować się będzie niskim odrzutem, gdyż wyposażona będzie w hamulec wylotowy, co pozwoli instalować ją na pojazdach o niższej dopuszczalnej masie całkowitej. Co więcej, negatywne efekty odpalenia pocisków nie będą tak duże i mają stwarzać możliwość poruszania się żołnierzy bliżej czołgu w terenie zurbanizowanym. Nexter zapewnia, że ASCALON nadawać się będzie do walki z celami mocno opancerzonymi przez kolejne pięćdziesiąt lat od wprowadzenia do służby.
Zobacz też: Ruszył słowacki przetarg na bojowe wozy piechoty
(opex360.com, latribune.fr, defense-update.com)