Francja chce dołączyć do klubu państw, które posiadają na uzbrojeniu pociski manewrujące dalekiego zasięgu odpalane z okrętów nawodnych i podwodnych. Oczywiście zakupienie sprawdzonych i popularnych Tomahawków od Stanów Zjednoczonych byłoby poniżej francuskiej godności, dlatego do 2015 roku Francja chce stworzyć morską wersję pocisku Scalp.

Wyposażenie okrętów w te pociski znacznie zwiększy możliwości bojowe francuskiej floty, która z zazdrością patrzyła jak parę tygodni temu brytyjskie i amerykańskie Tomahawki niszczyły libijską obronę przeciwlotniczą.

Naval Scalp ma być produkowany w dwóch wersjach: dla okrętów nawodnych i dla okrętów podwodnych. Pierwszymi jednostkami, które będą uzbrojone w te rakiety mają być wielozadaniowe fregaty, z których pierwsza – Aquitaine – ma wejść do służby w przyszłym roku. Jeśli chodzi o okręty podwodne to rakiety mają się znaleźć na pokładach okrętów atomowych typu Barracuda, które wejdą do służby do 2016 roku.

Scalp został opracowany przez konsorcjum MBDA w skład którego wchodzą: EADS, BAE Systems i Finmeccanica. Jego podstawowa wersja może być odpalana z samolotów takich jak Mirage 2000 czy Rafale. Posiada zasięg do 1000 kilometrów.

Nie wiadomo jeszcze ile będzie kosztowała morska wersja pocisku, ale mówi się o kwocie nieco poniżej 1 miliona euro za sztukę.

(reuters.com)