Serwis Zone Militaire poinformował, że cały czas żywe są plany wzmocnienia obecności francuskiego przemysłu obronnego na Cyprze. Francja zamierza dostarczyć nowe uzbrojenie Cyprowi i ma nadzieję na zabezpieczenie dużych kontraktów na modernizację sił zbrojnych tego śródziemnomorskiego kraju. Nie byłyby to pierwsze takie wysiłki w ostatnim czasie. W 2022 roku podpisano kontrakt na dostawę sześciu śmigłowców wielozadaniowych H145M z opcją na kolejne sześć.

Kluczowym elementem negocjacji są pociski przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Mistral, pozyskane czterdzieści lat temu i używane obecnie głównie do celów szkoleniowych. Paryż zaproponował odebranie tej wiekowej broni i przekazanie jej Ukrainie, co może przypomina wymianę okrężną stosowaną przez Berlin. To wyeliminowałoby potrzebę bezpośredniego zaangażowania rządu w Nikozji, który do przekazywania sprzętu Kijowowi nigdy nie był chętny.

Ukraina już wcześniej otrzymała systemy Mistral od Norwegii i Estonii. Gwardia Narodowa Cypru posiada od 150 do 170 tych systemów, których resurs dobiegł końca. Francja oferuje Cypryjczykom korzyści finansowe, takie jak zniżki na nowe pociski Mistral lub inny sprzęt francuskiej produkcji. Cypryjczycy chcą jednak wynegocjować lepsze warunki, szczególnie w zakresie rekompensaty. I tutaj na scenie pojawiają się czołgi podstawowe Leclerc.

Wydaje się, że na linii Paryż–Nikozja może zaistnieć nić porozumienia. Oprócz wyraźniej chęci zarobku w tle widać potencjalną bezpośrednią rywalizację z niemieckim przemysłem zbrojeniowym o potencjalny kontrakt o wartości 250 milionów euro. Niemcy ostatnio odnoszą seryjne sukcesy w dziedzinie „pancerki”, a Francuzi nie mają jak im się przeciwstawić.

Podobnie jak w innych przypadkach – o których później – nie wiadomo dokładnie, skąd Francuzi chcą wziąć czołgi, aby je następnie odsprzedać. Wznowienie produkcji na potrzeby wojsk lądowych Cypru wydaje się nieopłacalne, ale być może Francuzi myślą też o poprawie stanu liczbowego własnych wojsk pancernych. Jeżeli nie uruchomią produkcji, być może rozważą dostarczenie używanych egzemplarzy z partii wcześniej sprzedanej Zjednoczonym Emiratom Arabskim. Byłoby to bardziej skomplikowane, ale pewnie do zrobienia.

Nie wiadomo, na ile tak naprawdę czołgów może liczyć wyspiarskie państwo, ale wydaje się, że racjonalnym rozwiązaniem byłaby partia zbliżona do liczby obecnie posiadanych czołgów proweniencji sowieckiej. Czy to w ogóle jest realne?

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.

Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 96%

Wojska lądowe Cypru posiadają obecnie 82 czołgi T-80U/UK (w wersji podstawowej i dowódczej) i nie mogą sobie pozwolić na oddanie ani jednej sztuki bez ryzyka, że osłabią swój potencjał i sprowokują interwencję Turcji na wyspie. Zainteresowanie Ankary Cyprem jest ważnym punktem polityki międzynarodowej nie tylko we wschodniej części Morza Śródziemnego. Warto przypomnieć, że Nikozja na początku ubiegłego roku rozważała przekazanie czołgów Ukrainie w zamian za Leopardy 2. Te skądinąd mogłyby przybyć nie z Niemiec, ale z Grecji. Za takim rozwiązaniem miałaby stać szybkość dostaw.

Jak już mowa o Turcji, francuski krok w kierunku wzmocnienia Cypru wiąże się też z chęcią powstrzymywania tureckich ambicji mocarstwowych. Warto przypomnieć, że podczas przesłuchania w Zgromadzeniu Narodowym 25 września, generał Thierry Burkhard, szef sztabu sił zbrojnych, nie owijał w bawełnę, klasyfikując Ankarę wśród „strategicznych konkurentów” Francji, na równi z Moskwą, Pekinem i Teheranem. Burkhard – mówiąc o francuskiej polityce głównie względem Sahelu – stwierdził, że istnieje potrzeba przeciwstawienia się wpływom strategicznych konkurentów, którzy zrozumieli, że Afryka jest kontynentem do zagarnięcia „i pełnym zasobów”.

Turcja jest stawiana na równi z pariasem, którym jest Iran. Zainteresowanie potomków Persów Afryką nie jest nowe. W ostatnich miesiącach przybrało ono formę „tajnych” negocjacji między Teheranem a Niamey w sprawie rezerw uranu w północnonigerskim złożu Arlit, obsługiwanym przez francuską grupę Orano. Również Turcja próbuje Afrykę zdobyć gospodarczo i poprzez eksport uzbrojenia. Francuzi – zacieśniając więzi z Cyprem – mogliby otworzyć kolejny front rywalizacji.

Leclerc w Polsce podczas ćwiczeń „Dragon-24”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Wróćmy jeszcze na chwilę do francuskich czołgów. Do tej pory Leclerki wyeksportowano tylko do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Część z nich trafiła później do Jordanii. W październiku 2020 roku wojska lądowe Haszymidzkiego Królestwa potwierdziły informacje o pozyskaniu siedemdziesięciu czołgów. Trafiły one do uzbrojenia dwóch z czterech batalionów pancernych 3. Dywizji Pancernej imienia króla Abd Allaha II. Składa się ona z dwóch brygad – 40. Brygady Pancernej imienia króla Husajna i 60. Brygady Pancernej imienia księcia Hasana – a te z kolei mają po dwa bataliony czołgów. Czołgi otrzymały lokalną nazwę Zajid i bardzo szybko wzięły udział w ćwiczeniach wojsk pancernych pod kryptonimem „Cytadela Saladyna” we Wschodnim Okręgu Wojskowym.

Paryż proponował te czołgi (albo miał proponować) siłom zbrojnym Ukrainy. Już prawie dwa lata mijają, odkąd pojawiły się pierwsze nieoficjalne doniesienia w tej sprawie. Informacje te nie wyszły poza sferę dywagacji. Wówczas w ruchu władz nad Sekwaną widziano raczej instrument oddziaływania na Niemcy i zmuszenie naszego zachodniego sąsiada do odblokowania Leopardów 2 dla Ukrainy. Powątpiewano, czy w ogóle francuskie wojska lądowe będą zdolne wyczarować jakąś względnie przydatną liczbę tych czołgów.

W ramach ciekawostki można wspomnieć, że pod koniec 2021 roku francuskie przedsiębiorstwo Nexter odpowiedziało rządowi indyjskiemu na zapytanie o informację w sprawie pozyskania 1770 „czołgów przyszłości” w ramach programu FRCV (Future Ready Combat Vehicles). Według niepotwierdzonych doniesień koncern jest gotów wznowić produkcję Leclerców i dostarczyć je indyjskim wojskom lądowym w wersji XLR. Leclerki nie były produkowane od 2008 roku. Przynajmniej teoretycznie w przypadku tak dużego zamówienia wznowienie produkcji mogłoby być opłacalne, tym bardziej że Francuzi przebąkiwali, iż potrzebują więcej czołgów niż 200 Leclerców zmodernizowanych do standardu XLR.

US Army / Staff Sgt. Kathleen V. Polanco