Fińska linia lotnicza Finnair zawiesiła loty do wschodnioestońskiego miasta Tartu z powodu zagłuszania sygnału GPS nad Morzem Bałtyckim. Przewoźnik i rządy państw bałtyckich zaznaczają, że rosyjskie działania w ostatnim czasie nasiliły się do tego stopnia, iż może dojść do wypadku lotniczego. Tartu leży tuż przy granicy z Rosją.
Według danych uzyskanych przez brytyjski tabloid The Sun od sierpnia ubiegłego roku ponad 40 tysięcy lotów mogło doznać problemów z sygnałem GPS nad Morzem Bałtyckim, z czego około 4 tysięcy w ostatnich miesiącach (ponad połowa z nich to loty linii Ryanair). Większość z problemów zgłoszono we wschodniej części Bałtyku u wybrzeży obwodu królewieckiego.
Finnair na ten moment wstrzymał loty od 29 kwietnia do 31 maja, jednak zastrzega, że ich wznowienie może ulec przedłużeniu. Wszystko zależy od tego, czy uda się zaimplementować alternatywny system. Lotnisko w Tartu nie dysponuje dodatkowymi systemami wspomagania lądowań, piloci podchodzący do lądowania muszą się opierać na sygnale GPS.
We're suspending our flights to Tartu from 29 April until May 31. The approach methods currently used at Tartu Airport are based on a GPS signal and GPS interference in the area affects the usability of this method. Read more: https://t.co/PjVj91o1BR pic.twitter.com/WqRaf49GPn
— Finnair (@Finnair) April 29, 2024
Finnair jest jedynym przewoźnikiem obsługującym kursy z Tartu do Helsinek i w jedynym w ogóle oferującym regularne połączenia z tego wschodnioestońskiego miasta. Poprzednio Finnair zamknął to połączenie w październiku 2022 roku. W końcu władze miasta ogłosiły przetarg na subsydiowane loty, w którym zwyciężyła fińska linia. Loty wznowiono dopiero z końcem marca. Jak się okazało – nie na długo.
Działania rosyjskich wojsk walki radioelektronicznej na wybrzeżu Bałtyku nie są niczym nowym. Od kilku miesięcy obserwuje się ich wzmożoną aktywność skutkującą zanikiem sygnału GPS. Proceder dotyka głównie obszaru Królewca i Morza Bałtyckiego, natomiast ostatnimi czasy problemy z sygnałem występują w Polsce, krajach bałtyckich, a nawet południowej Szwecji. Działania Rosjan oprócz zanikania sygnału powodują również „fałszowanie” wskazań. Załogi samolotów miały otrzymywać informacje, że znajdują się w zupełnie innej pozycji, oddalonej o kilka kilometrów od rzeczywistej.
Generał Martin Harem, dowódca estońskich sił obronnych, stwierdził, że ostatnie działania Rosjan przechodzą ludzkie pojęcie i stwarzają ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotów. Przekazał, że problemy z sygnałem dotyczą zarówno lotnictwa, jak i żeglugi morskiej, a przy tym nie wiadomo, co tymi działaniami Rosjanie chcą osiągnąć. Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna, podkreślił, że działania Moskwy są atakiem hybrydowym specjalnie wymierzonym w Tallin i sojuszników.
– Jeśli ktoś wyłączy reflektory podczas jazdy samochodem nocą, robi się niebezpiecznie – powiedział Gabrielius Landsbergis, minister spraw zagranicznych Litwy. – Sytuacja w regionie bałtyckim w pobliżu granic z Rosją staje się obecnie zbyt niebezpieczna, aby ją ignorować.
Przypomnijmy również, że w marcu celem rosyjskich wojsk radioelektronicznych miał stać się samolot RAF-u z brytyjskim sekretarzem obrony wracającym z Polski. Podobne działania prowadzi Izrael w odniesieniu do jemeńskich Hutich. Najprawdopodobniej Rosjanie zaczęli silniej zagłuszać nawigację satelitarną nad Morzem Czarnym w obawie przed ukraińskimi atakami na okręty Floty Czarnomorskiej.
Jamming/Spoofing seems to be hitting the eastern Black Sea today. Its unusual that the intersection point is in the middle of the sea instead of Crimea. Maritime based GPS spoofing and jamming? @MT_Anderson @auonsson @FouthTimeLucky pic.twitter.com/sHAWiOooVC
— JSLINT (@TheLimpCrane) April 25, 2024
Warto przytoczyć też spostrzeżenia środowiska naukowego z naszego kraju. Koło naukowe „Nawigator” Uniwersytetu Morskiego w Gdyni przeanalizowało problemy z sygnałem GPS w okolicach Trójmiasta. Zebrane dane i wyciągnięte z nich wnioski wskazują, że zagłuszanie sygnału było precyzyjnym atakiem wymierzonym w konkretne częstotliwości. Zagłuszono używane częstotliwości jammingiem i zastąpiono go innym źródłem fałszywego sygnału.
W momencie utraty połączenia z nawigacją satelitarną odbiornik „poszukuje” innego źródła sygnału. Owo inne źródło w przypadku spoofingu jest fałszywe i przesyła nieprawdziwy sygnał. Chociaż w czasie przelotu spoofing nie stanowi dużego zagrożenia (załogi szkolone są z zakresu alternatywnych metod nawigacji, a same samoloty mają kilka systemów nawigacji), w momencie podejścia do lądowania stanowi duży problem i zagrożenie. Szczególnie jeśli, tak jak w Tartu, nie ma alternatywnego systemu wspomagania lądowania niż GPS.