Politycy na całym świecie mimo różnic w poglądach czy kręgów kulturowych, z których pochodzą, mają jedną wspólną cechę: składają obietnice lub prowadzą działania bez cienia szans na zrealizowanie. Rufus Rodriguez, członek filipińskiej izby reprezentantów, poprosił amerykański kongres o przekazanie krążownika rakietowego USS Philippine Sea (CG 58) typu Ticonderoga. Sęk w tym, że Filipiny okrętu raczej nie dostaną. Również lokalni eksperci negują ten pomysł we wszystkich możliwych aspektach.

Okręt nazwano na cześć amerykańsko-japońskiej bitwy na Morzu Filipińskim z 1944 roku. Japończycy ponieśli tam duże straty – między innymi trzy lotniskowce – dające im się we znaki już do końca wojny. Osiemdziesiąt lat później na filipińskim podwórku trwa inny konflikt: między Chinami a Filipinami i innymi krajami leżącymi nad Morzem Południowo­chińskim (którego wschodnia połowa w terminologii stosowanej przez Manilę to Morze Zachodnio­fi­li­pińskie).

Oczywiście nie jest to regularna wojna. Pekin dba o utrzymanie konfliktu w szarej strefie poniżej progu otwartego konfliktu zbrojnego. Ale nawet nieśmiercio­nośne starcia potrafią być intensywne. Konflikty regularnie opisują sytuację na tym akwenie, gdzie głównym punktem zapalnym pozostaje BRP Sierra Madre, czyli stary okręt desantowy osadzony na Second Thomas Shoal (Ayungin w oficjalnym filipińskim nazew­nic­twie, Ren’ai Jiao w chińskim). We wraku stacjonuje garnizon filipińskiej pie­choty morskiej. Kolejne próby dostarczenia mu zaopatrzenia nieod­mien­nie kończą się konfrontacją z chińską strażą wybrzeża i milicjami morskim. Raz konwój się przedrze, innym razem nie, czasem konieczne są zrzuty lotnicze.

Cały czas napięta pozostaje także sytuacja na Scarborough Shoal. Atol jest blokowany przez chińskie siły, przebywają tam jednak filipińscy rybacy, którym straż wybrzeża dostarcza paliwo i zaopatrzenie. Sytuacja może w każdej chwili eskalować, chociaż z braku stałego garnizonu wojskowego – nie do takiego poziomu jak na Second Thomas Shoal. Filipiny od półtora roku prowadzą kampanię transparentności – otwarcie informują, co chiń­skie formacje para­­mili­­tarne wyprawiają na spornych wodach.

Oczywiście Filipiny w porównaniu z Chinami dysponują siłami morskimi o dużo mniejszym potencjalne. Dlatego tamtejsza flota prowadzi wspólne manewry z sojusznikami, w tym z Amerykanami. Dodatkowo Stany Zjednoczone zaoferowały Filipinom możliwość eskorty ich jednostek przez amerykańskie okręty. W związku z narastającymi napięciami Rufus Rodriguez zdecydował się zdecydowanie wyjść przed szereg i na własną rękę zabiegać w amerykańskim Kongresie o przekazanie krążownika rakietowego Philippine Sea.

Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w listopadzie.

Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły. Pasek odlicza do kwoty 1200 złotych.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.

14%

Era krążowników w amerykańskiej marynarce wojennej powoli dobiega końca. W przyszłym roku większość jednostek typu Ticonderoga opuści bandery, po czym zostaną skierowane do rezerwy, po czym będą dokonywać żywota jako okręty cele lub w stoczniach złomowych. Ostatnie zakończą służbę w 2027 roku. Jednym z krążowników, które zostaną wycofane z eksploatacji w przyszłym roku, jest właśnie CG 58.

Rodriguez doszedł do wniosku, iż okręt będzie wielkim atutem w arsenale filipińskiej floty w obronie wód terytorialnych, suwerenności i interesów na morzu – głównie w zakresie rybo­łów­stwa. Skierował więc w tej sprawie pismo do sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena, sekretarza obrony Lloyda Austina i ambasadorki Stanów Zjednoczonych w Manili MaryKay Carlson. Na razie Amerykanie nie przedstawili żadnego oficjalnego ani nieoficjalnego stanowiska. Podobnie zresztą jak rząd Filipin.

USS Philippine Sea (CG 58).
(US Navy / Photographer’s Mate 1st class Robert R. McRill)

Opinię na temat ewentualnej transakcji wygłosiło natomiast filipińskie środowisko ekspertów. Uważają oni, że przekazanie okrętu przez amerykanów jest mało prawdopodobne. W dodatku nawet, jeśli Filipiny by go otrzymały, stanowiłby bardziej problem niż korzyść. Były oficer marynarki wojennej Max Montero stwierdził, że docenia starania Rodrigueza, jednak ten wpierw powinien był skonsultować się z ekspertami i marynarką wojenną w sprawie jej potrzeb.

Przede wszystkim zwraca się uwagę na wiek okrętu. Budowę Philippine Sea rozpoczęto w 1986 roku, a rok później zwodowano kadłub. Krążownik rozpoczął służbę w 1989 roku. Tak więc kadłub okrętu ma blisko czterdzieści lat. Przejęcie jednostki wiązałoby się najpewniej z kosztownym i długim remontem. Wprawdzie krążowniki typu Ticonderoga na przestrzeni lat przechodziły różne prace modernizacyjne, jednak nie powstrzymały on procesu starzenia się konstrukcji.

Wiek przekłada się też na problemy z utrzymaniem okrętu w linii w kolejnych latach i prze­zna­cze­niem dużych środków finansowych na ten cel. W tej kwestii jest dużo prawdy. Im starszy okręt, tym koszty jego utrzymania i konserwacji są większe. Podnoszone są również głosy, że Filipin może być po porostu nie stać na utrzymanie jednostki w służbie i pozyskanie sensownej ilości uzbrojenia do niej.

Z drugiej strony mimo wieku są to wciąż nowoczesne i zaawansowane technicznie jednostki pod względem zaimplementowanych sensorów i uzbrojenia. Ale nawet to może to stanowić problem dla filipińskich marynarzy, którzy dopiero od 2020 użytkują nowoczesny typ okrętów – fregaty wielozadaniowe typu Jose Rizal.

Widok z góry na krążownik USS Shiloh (CG 67) typu Ticon­de­roga. Cechą charak­te­rys­tyczną tych okrętów są ośmio­kątne anteny ścianowe radaru AN/SPY-1A/B. Ponadto okręt dysponuje radarem dozoru powietrz­nego AN/SPS-49, radarem kontroli ognia AN/SPG-62, radarem dozoru powierzchni morza AN/SPS-73 i radarem artyleryjskim AN/SPQ-9.
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Taurean Alexander)

Pozostałe okręty to mniej zaawansowane jednostki pozyskanie często z drugiej ręki. Dobrym przykładem jest tutaj korweta Conrado Yap typu Pohang oraz trzy patrolowce typu Del Pilar. Korweta służyła w południowo­kore­ań­skiej flocie w latach 1986–2016 (na transfer oczekuje drugi okręt tego typu), a patrolowce to przebudowane do lokalnych wymagań jednostki typu Hamilton zbudowane na przełomie lat 60. i 70. dla amerykańskiej straży wybrzeża.

W dodatku Amerykanie przed przekazaniem krążownika mogą zdecydować się na jego „odchudzenie” z części sensorów i zastrzeżonego dla eksportu wyposażenia. Koszty związane z ewentualnym uzupełnieniem tych braków mogą okazać się zbliżone do ceny, jaką należałoby zapłacić za kupno mniejszych, tańszych w eksploatacji, ale bardziej przydatnych z puntu widzenia filipińskiej marynarki wojennej okrętów.

Trzeba też wziąć pod uwagę, jak zareagowałby Pekin, zwłaszcza obecnie, gdy w Zhongnanhai panuje atmosfera na granicy paranoi. Podniesienie filipińskiej bandery na krążowniku niemal na pewno skłoniłoby kierownictwo Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej do zaangażowania większych sił w rejonie Scarborough Shoal i Second Thomas Shoal. Być może pojawiłyby się tam nawet chińskie krążowniki (czyli niszczyciele typu 055, które pod względem wyporności są bliższe Zumwaltom niż Ticonderogom). Użycie się na tych akwenach pełnokrwistych okrętów wojennych – a nie tylko patrolowców straży wybrzeża, nieważne jak dużych – samo w sobie stanowiłoby radykalną eskalację. Tego zaś Waszyngton wolałby uniknąć.

US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Cameron Stoner