Francuzom i Niemcom najwyraźniej udało się zażegnać trwający od kilku miesięcy kryzys programu FCAS/SCAF. Jak poinformował, że Dassault i Airbus osiągnęły porozumienie w sprawie realizacji kolejnej fazy programu rozwoju systemu. Wprawdzie podjęto decyzje odsuwające w czasie kluczowe jego etapy, ale alternatywą było wyrzucenie całej koncepcji do kosza.

Przede wszystkim zgodnie z oryginalnym harmonogramem pierwszy demonstrator technologii samolotu bojowego NGF, stanowiącego rdzeń systemu, miał powstać do 2026 roku, a według skorygowanego harmonogramu – w 2027. Obecnie wiemy już, że pierwszy lot odbędzie się najwcześniej w 2029 roku, co sugeruje, że demonstratora zobaczymy w najlepszym wypadku w roku 2028.

Porozumienie Airbusa z Dassaultem dotyczy przejścia programu do fazy Demonstrator Phase 1B. Jak pisaliśmy kilka miesięcy temu, mimo ustalonego podziału na główne filary rozwoju (myśliwiec, silniki, chmura danych, lojalni skrzydłowi, uzbrojenie, czujniki i stealth) oraz przypisania im firm wiodących, Airbus zażądał dla siebie większego udziału w budowie myśliwca, a jednocześnie chciał zachować wszystkie przyznane mu wcześniej prace przy innych filarach. Blokując podpisanie umowy na Demonstrator Phase 1B, chciał wywalczyć dla siebie równy podział prac przy myśliwcu.



Schemat programu FCAS obejmującego myśliwce nowej generacji współpracujące z bezzałogowcami, satelitami i starszymi samolotami.
(Airbus)

To spotkało się z ostrą odpowiedzią prezesa Dassaulta Érica Trappiera, wspartego później przez ministrów obrony Francji i Hiszpanii. Trappier podkreślił, że jego firma należy do światowych liderów w dziedzinie projektowania samolotów, a fakt, że jest również odpowiedzialna za stworzenie systemu kontroli lotu dla Eurodrona, jest tylko tego potwierdzeniem. Podzielenie się pracą przy myśliwcu z Airbusem byłoby nie tylko złamaniem wcześniejszych ustaleń, ale byłoby również wbrew interesom samego Dassaulta. Ponadto równy podział prac mógłby spowodować dublowanie pewnych wysiłków i wywołać spadek efektywności, w rezultacie osłabiając cały program.

W praktyce program FCAS stanął w miejscu już latem 2021 roku. Mniej więcej wtedy tygodnik Spiegel dotarł do dwóch wewnętrznych raportów niemieckiego ministerstwa obrony, które zgodnie stwierdzały, że przy jego ówczesnym kształcie udział Niemiec w programie jest nieopłacalny.

W jednym raporcie FCAS został oceniony jako mało innowacyjny – mimo że większość innowacji miała być rozwijana w Niemczech. Według Federalnego Urzędu do spraw Wyposażenia, Technik Informatycznych i Wsparcia Eksploatacji Bundeswehry (BAAINBw) część istotnych technologii w ogóle nie jest brana pod uwagę lub zostanie uwzględniona dopiero w późniejszych fazach projektu, co doprowadzi do problemów z jego finansowaniem. Zdaniem BAAINBw FCAS spełnia jedynie wymagania Francji, a tym samym umacnia dominującą pozycję Paryża w programie.

Jeszcze bardziej druzgocący był raport przygotowany przez resort obrony. W opinii autorów dokumentu silna pozycja Francji sprawi, że nie uda się osiągnąć celu, jakim jest opracowanie samolotu bojowego szóstej generacji. Zamiast tego przyjęte może zostać podejście zmierzające do stworzenia za niemieckie i hiszpańskie pieniądze samolotu określonego jako „Rafale Plus”.



Doszło nawet do tego, że w lipcu Trappier wystosował w kierunku Airbusa swego rodzaju ultimatum (chociaż sam apelował, żeby nie używać tego słowa). Niezależnie od określenia, prezes Dassaulta powiedział, że porozumienie musi zostać wypracowane do końca roku – co i tak oznacza rok opóźnienia – albo francuska firma będzie musiała wdrożyć plan B. Powszechnie uznano to za ostrzeżenie (groźbę?), iż w razie potrzeby Dassault jest gotów rozwijać program samodzielnie lub znaleźć sobie nowego partnera.

Francuski Rafale z bombami kierowanymi AASM.
(Ministère des Armées)

W wywiadzie dla dziennika Les Échos prezes Airbus Defense & Space Michael Schoellhorn zarzucił stronie francuskiej podważanie kompetencji partnerów, niszczenia ducha współpracy i wzajemnego szacunku. Przyznał także, iż między Airbusem a Dassaultem istnieje „różnica interpretacji” na temat „sposobu prowadzenia autentycznej współpracy przemysłowej”.

Ostatecznie Dassaultowi udało się postawić na swoim. Zainteresowane rządy wprawdzie próbowały dawać do zrozumienia, iż kryzys zażegnano, już wcześniej, ale 24 października w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych Trappier powiedział, że Dassault i Airbus są (dopiero?) w ostatniej fazie negocjacji i porozumienie powinno zostać wypracowane w ciągu najbliższych dni lub tygodni. I tak 1 grudnia Trappier ostatecznie ogłosił, że uzgodniono i wcielono w życie nowy konsensus.

– Potwierdziliśmy naszą rolę jako głównego wykonawcy i architekta samolotu oraz zdobyliśmy ochronę dla naszego know-how przemysłowego i technologii – oświadczył Trappier. – To, iż możemy być architektami nowego samolotu bojowego, jest bardzo motywujące dla naszego przedsiębiorstwa, naszych zespołów, zespołów Airbusa, naszego głównego partnera, Indry, a także naszych wieloletnich partnerów: Safrana, Thalesa i MBDA.

Francja otrzymała także wolną rękę w kwestii eksportu NGF (chociaż nie całego systemu FCAS). Kwestia ta budziła opory w Berlinie, ponieważ tradycyjnie Paryż sprzedaje swoje uzbrojenie każdemu dobrze płacącemu klientowi, podczas gdy Berlin stara się unikać transakcji z państwami łamiącymi prawa człowieka, a przynajmniej stara się stwarzać takie wrażenie (Rząd Merkel zdążył zatwierdzić kontrowersyjną sprzedaż uzbrojenia do Egiptu).



Kolejny problem to toczona w Niemczech dyskusja o uzbrojeniu dronów będących na wyposażeniu Bundeswehry. Szczególnie politycy SPD i Zielonych sprzeciwiają się „zabijaniu za pomocą joysticka”. Oznacza to spore ryzyko dla będącego integralną częścią FCAS projektu bezzałogowego lojalnego skrzydłowego, nazywanego na obecnym etapie Remote Carrier. Dron ma pełnić zadania rozpoznawcze, ale również bojowe i działać wówczas w różnych trybach autonomiczności.

Jeśli ostatecznie zostanie zrealizowany, program FCAS będzie miał ogromny wpływ na politykę i gospodarki zaangażowanych państw. Prawdopodobnie nawet większy, niż pierwotnie zakładano, ponieważ z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę po raz pierwszy od dekad w wielu europejskich państwach budżety na obronę rosną, i to znacząco. Trappier przestrzega jednak, iż nawet udana realizacja tej fazy nie będzie oznaczała ostatecznego sukcesu całego programu, bo na jego wyniki trzeba będzie poczekać kilka lat.

Zobacz też: Tak ma wyglądać Apache nowej generacji

Airbus / Herve Gousse