Reklama dźwignią handlu. To stare porzekadło sprawdza się w każdych warunkach, także w trakcie wojny, zwłaszcza gdy w grę wchodzi koncern zbrojeniowy. Szef Rheinmetalla Armin Papperger zapowiedział, że obronę planowanych zakładów w Ukrainie zapewnią dostarczone przez firmę systemy przeciwlotnicze. Wiadomo, że Papperger nie przepuści żadnej okazji, by promować wyroby przedsiębiorstwa z Düsseldorfu, ale czegoś takiego chyba jeszcze nie grali.
O co chodzi? Od kilku miesięcy krążą zapowiedzi budowy fabryki Rheinmetalla w Ukrainie. Zakład ma w pierwszym okresie działalności pracować głównie na potrzeby ukraińskich sił zbrojnych. Koncern zawarł już korzystne dla siebie porozumienie w tej sprawie z ukraińskim państwowym Ukroboronpromem – Niemcy będą posiadać pakiet większościowy wspólnego przedsięwzięcia, którego łączny koszt szacowany jest na 200 milionów euro. Podobno prawie wszystko jest już gotowe, zostało tylko wybrać lokalizację.
Papperger zapowiada, że w ukraińskiej fabryce będą produkowane czołgi Panther KF51. Jest to jeden z elementów kampanii promocyjnej wozu Rheinmetalla i pozycjonowania go na rynku jako konkurenta niemiecko-francuskiego MGCS, prace nad którym stale się przeciągają. To punkt wyjścia dla Pappergera, regularnie podkreślającego w mediach, że nowoczesne czołgi są potrzebne teraz, a nie w 2040 roku, i powątpiewającego, czy projekt MGCS w ogóle zostanie zrealizowany.
Nie jest już tajemnicą, że szef Rheinmetalla nie znosi się z wzajemnością z Frankiem Haunem, byłym prezesem KMW. Tymczasem Haun został szefem KNDS, czyli joint venture KMW i francuskiego Nextera powołanego w celu opracowania niemiecko-francuskiego czołgu następnej generacji.
Uruchomienie produkcji nowoczesnych czołgów i dostarczanie nawet 400 wozów rocznie nie jest jednak łatwym zadaniem, zwłaszcza że w praktyce i Kijów, i Rheinmetall inaczej wyznaczają priorytety. 31 maja tego roku podczas Fuchs User Symposium w Kassel producent transporterów opancerzonych Fuchs, czyli nie kto inny jak Rheinmetall, oznajmił, że Ukraina otrzyma wyremontowane wozy tego z zasobów firmy. W bliżej niesprecyzowanym czasie mają ruszyć dostawy bardziej zaawansowanych wersji, a docelowo w Ukrainie ma ruszyć ich produkcja. Zapotrzebowanie ukraińskich sił zbrojnych na wozy tej klasy określane jest jako cztero-, a nawet pięciocyfrowe.
Zakłady mają także odpowiadać za remonty Fuchsów i dostarczać amunicję, na którą popyt cały czas przekracza podaż. W grę wchodzi między innymi produkcja amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów. Ukraińskie wojska lądowe są wszak użytkownikiem niemieckich haubic samobieżnych PzH 2000, do których w przyszłości dołączą kołowe RCH 155 na podwoziu Boxera. W obu przypadkach producentem głównego uzbrojenia tych wozów jest Rheinmetall.
Jak łatwo zgadnąć, ekspansja niemieckiego koncernu w Ukrainie jest nie w smak Moskwie. Głos zabrali najpierw propagandyści, grożąc zbombardowaniem fabryki, gdy zostanie ukończona, i wzywając zarząd Rheinmetalla, by ponownie przemyślał inwestycję. Oficjalne stanowisko władz wyraziła 20 lipca rzeczniczka Kremla Marija Zacharowa, uznając zakład produkujący wozy opancerzone za „uzasadniony cel”.
Die Führung des deutschen Konzerns Rheinmetall bestätigte die Absicht, ein Werk zur Panzerproduktion in der Ukraine zu bauen.
Bitte genaue Koordinaten des künftigen Werks zuschicken. Danke!— Dmitry Medvedev (@MedvedevRussiaE) June 10, 2023
Zapytany przez dziennik Bild, Papperger zbył rosyjskie groźby w bardzo interesujący sposób. Na początek stwierdził, że Rheinmetall nie zrezygnuje z pomocy dla Ukrainy, a następnie dodał, że fabryka będzie chroniona przez systemy przeciwlotnicze produkcji Rheinmetalla.
The Rheinmetall 🇩🇪 production plant being opened in Ukraine 🇺🇦 will be protected by Rheinmetall's own air defense systems, said the company’s CEO Armin Papperger (BILD) pic.twitter.com/pjvCSJ3Bfs
— Ukraine Battle Map (@ukraine_map) July 21, 2023
Pojawia się oczywiście pytanie, jakie będą to systemy. Pierwszy przychodzi na myśl – i taka opcja najczęściej pojawia się w komentarzach krążących w Internecie – system Skyshield. Pojedynczy zestaw składa się ze stanowiska dowodzenia, systemu kierowania ognia i dwóch działek rewolwerowych kalibru 35 milimetrów. Może jednak zostać na życzenie zamawiającego uzupełniony o parę wyrzutni pocisków przeciwlotniczych różnych typów. Do tego system jest modułowy i wysoce zautomatyzowany, toteż zestawy Skyshield mogą był łączone i zapewnić oprócz obrony punktowej ze zdolnościami C-RAM także obronę strefową.
Żeby było jeszcze ciekawiej, Ukraina jest już użytkownikiem Skyshielda, a w konkretnie jego wersji rozwojowej Syknex. W grudniu ubiegłego roku rząd Niemiec zatwierdził dostawę dwóch zestawów w ramach pomocy wojskowej. Początkowo Skynex miał trafić w ręce Ukraińców dopiero na początku 2024 roku, jednak 26 kwietnia tego roku premier Denys Szmyhal poinformował o odebraniu obu zestawów, aczkolwiek sam Rheinmetall w informacji z 20 lipca deklaruje dostawy dopiero w drugiej połowie bieżącego roku. Niezależnie od terminu to istotne wzmocnienie ukraińskiej obrony przeciw pociskom manewrującym i amunicji krążącej, takiej jak irańskie Szahedy. Jako ciekawostkę można dodać, że Skynex wykorzystuje ciężarówki rodziny HX 8 × 8, produkowane przez Rheinmetalla.
Technicznie Syknex niewiele różni się od Skyshielda. Oba systemy wykorzystują ten sam moduł dowodzenia CN-1 i pracujący w pasmie X radar X-TAR-3D. Skynex wykorzystuje cztery działka kalibru 35 milimetrów. Główna różnica leży w filozofii, na której oparto budowę obu systemów. Skynex jest jeszcze bardziej sieciocentryczny, dozór przestrzeni powietrznej został oddzielony od efektorów, a za pośrednictwem systemu dowodzenia i kontroli (C2) system śledzenia celów można połączyć z dowolnymi rodzajami uzbrojenia.
Pojawia się pytanie, kto będzie obsługiwać system broniący fabryki Rheinmetalla. Czy będą to ukraińscy żołnierze, jakaś prywatna firma wojskowa czy pracownicy koncernu? W tym ostatnim przypadku byłby to prawdziwy powrót do przeszłości. Od czasu likwidacji Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej w roku 1858 chyba nie było przypadku, aby prywatne firmy utrzymywały oficjalnie własne oddziały. Niezależnie od tego obrona własnych zakładów przy użyciu systemu własnej konstrukcji może okazać się bardzo skuteczną promocją dla rodziny Skyshield. Papperger z pewnością nie przepuści takiej okazji.
Zobacz też: Cud nad Skaldą – Belgowie odtwarzają artylerię samobieżną