Otwieramy nową erę w historii lotnictwa wojskowego. Amerykański Departament Obrony przyznał kontrakt na rozwój nowego samolotu bojowego „szóstej generacji” w ramach koncepcji Next Generation Air Dominance. Zdobywcą kontraktu został – wbrew oczekiwa­niom wielu analityków – Boeing. Nowy samolot otrzyma oznaczenie F-47, nawiązu­jące do legendarnego myśliwca z czasów drugiej wojny światowej… i do faktu, że Donald Trump jest 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych.

O prawo do stworzenia NGAD ubiegały się dwa przedsiębiorstwa: Lockheed Martin i właśnie Boeing (choć nigdy nie rozpisano oficjalnego przetargu). Z rywalizacji na wczes­nym etapie wycofał się Northrop Grumman, który obecnie skupia się na bombowcu B-21 Raider, ale ma też w planach walkę o zamówienie na myśliwce nowej generacji dla amerykańskiej marynarki wojennej. Lockheed uchodził za faworyta głównie dlatego, że jest jedynym zachodnim producentem myśliwców „piątej generacji” – najpierw F-22 (którego następcą ma zostać NGAD), a następnie także F-35.

Dla Boeinga będzie to triumfalny powrót do wytwarzania samolotów bojowych dla amery­kań­skich sił zbrojnych. Obecnie koncern szykuje się do zamknięcia linii produkcyjnej Super Hornetów i jeszcze niedawno wydawało się, że będzie to dlań koniec długiej historii produkcji myśliwców. Owszem, Boeing sam w sobie nie ma wielkich tradycji w tym sektorze, ale trzeba pamiętać, że w 1997 roku Boeing wchłonął McDonnella Douglasa, a wraz z nimi dziedzictwo takich maszyn jak F-4 Phantom II, F-15 Eagle, F-101 Voodoo, XF-85 Goblin, F4D Skyray… I jesz­cze długo by tak można wymieniać. Niemniej F-47 będzie pierwszym myśliwcem powstającym od samego początku pod marką Boeing.

Ostatnio jednak historia Boeinga naznaczona była problemami i kolosalnymi stratami finansowymi. Pomińmy już nawet skandal z Boeingami 737 MAX, który mógł kosztować koncern – bezpośrednio i pośrednio – ponad 60 miliardów dolarów. Nawet w branży wojskowej Boeing radził sobie średnio. Jaskrawą czerwienią lśniły budżety nowego samolotu prezydenckiego, mnożą się też kłopoty latających cystern KC-46A Pegasus (na początku tego miesiąca znów wstrzymano dostawy w związku ze znalezieniem pęknięć w płatowcach).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, dzięki hojności Czytelników serwis pozostał wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możesz nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożesz nas finansowo, obiecujemy, że Twoje pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej można przeczytać tutaj.

KWIECIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 97%

Kontrakt na fazę inżynieryjno-produkcyjną przyznany Boeingowi ma wartość 20 miliardów dolarów. Interesująca jest nagłość, z jaką ogłoszono jego przyznanie. Owszem, pod koniec kadencji Joe Bidena dowiedzieliśmy się, że decyzję w sprawie konstrukcji NGAD podejmie następna administracja, ale mało kto spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Niespełna miesiąc temu opisywaliśmy problemy programu. Obawy o jego całkowite anulowanie można było zakwalifikować jako panikarstwo, ale dobrze zoriento­wane źródła zgodnie mówiły, że rosnące koszty, wyzwania techniczne i problemy z utworzeniem spójnej koncepcji sprawiają, że wprowa­dze­nie NGAD do służby niemiłosiernie się opóźnia i minie jeszcze sporo czasu, zanim doczekamy się konkretnych decyzji.

Można to wytłumaczyć na kilka sposobów. Być może jest to jedna z tych sytuacji, w których nie wie lewica, co czyni prawica. Być może przez ostatni miesiąc lobbyści Boeinga wydeptywali głębokie ścieżki w dywanach na korytarzach prowadzących do Gabinetu Owalnego i obiecywali zasiadającemu tam nowojorskiemu bogaczowi rozkoszne quid pro quo. A być może była to swoista maskirowka, mająca ukryć przed nieprzyjacielskimi wywiadami stan zaawansowania programu? Ta ostatnia opcja wydaje się jednak najmniej prawdopodobna. W takiej sytuacji lepszym rozwiązaniem zawsze jest cisza niż dezinformacja, bo człowieka milczącego nie da się przyłapać na kłamstwie.

Inna wizualizacja F-47.
(USAF)

Koronnym dowodem świadczącym o rzeczywistych problemach NGAD jest opóźnienie procesu wycofywania ze służby F-22A. USAF ma 183 Raptory wyprodukowane na przełomie wieków. Spośród nich trzy­dzieś­ci dwa to F-22A Block 20, które nie mogą być wyko­rzys­tane do zadań bojo­wych i miały być wycofane. Zaosz­czę­dzo­ne w ten sposób 2,5 miliarda dolarów (w ciągu pięciu lat) miały być prze­zna­czo­ne właśnie na rozwój NGAD. Politycy nie posłuchali jednak wojs­ko­wych i kazali zatrzymać trzydzieści dwa F-22A Block 20 w służbie. Siły powietrzne natomiast obliczyły, że ich dopro­wa­dzenie do gotowości bojowej kosz­to­wa­ło­by 3,5 miliarda dolarów.

Mgła tajemnicy spowijająca NGAD jest jednak wyjątkowo gęsta, w przeci­wień­stwie do programu Joint Strike Fighter, w którym X-32 Boeinga i X-35 Lockheeda rywalizowały w sposób niemalże publiczny. We wrześniu 2020 roku doktor Will Roper, odpo­wie­dzial­ny wówczas za zakup wypo­sa­że­nia dla US Air Force, potwier­dził wiadomość o potajemnym oblocie demonstratora technologii NGAD. Słowa te potwierdził dziś Donald Trump, który ogłosił, że ekspery­men­talna wersja maszyny lata już od prawie pięciu lat. Oznacza to również, że nowe chińskie samoloty – J-36 i jego towarzysz – nie są pierwszymi samolotami „szóstej generacji” na świecie.

Trump zapowiedział, że niektórzy sojusznicy będą mogli kupować F-47 w wersji o możliwościach zreduko­wa­nych „o mniej więcej 10%”. W tej deklaracji nie ma nic dziwnego, ale Trump w swoim stylu opatrzył ją zastrzeżeniem: „bo może pewnego dnia [sojusznicy] nie będą naszymi sojusznikami”. Ciekawe, czyja to będzie wina.

Co wiemy o F-47?

Wiemy mało, ale nie nic. Przede wszystkim kiedy Trump ogłaszał przyznanie kontraktu przed kamerami w Gabinecie Owalnym, obok jego biurka wystawiono planszę z ilustracją (zamieszczoną przez nas na górze artykułu) mającą przedstawiać F-47, a przynajmniej jakąś jego koncepcję. Już przez sam dodatni kąt wzniosu skrzydła od razu nasuwa się skojarzenie jego sylwetki z samolotem eksperymentalnym Boeing Bird of Prey (znanym też jako YF-118G), oblatanym w 1996 roku i ujawnionym sześć lat później.

Bird of Prey z przodu i z boku.
(James St. John)

Trzeba podkreślić, że nie wiemy tak naprawdę, ile wspólnego ma ta grafika z prawdziwym F-47. Jeśli przyjmiemy, że jest to wierne odwzorowanie obecnej postaci NGAD, uwagę muszą zwrócić przednie powierzchnie sterowe. Tradycyjnie przyjmuje się, że układ „kaczki” jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych dla właściwości stealth.

W wystąpieniu przed kamerami Trump powiedział również, że prędkość F-47 wynosi „ponad dwa”. Znając Trumpa, można zakładać, że chodzi o prędkość ponad Mach 2. Czy to prędkość maksymalna? Zapewne tak, ale jeśli mowa o prędkości przelotowej, byłoby to fenomenalne osiągnięcie inżynierów Boeinga. F-47 będzie też niemal na pewno przystosowany do działania jako maszyna opcjonalnie załogowa, jeśli nie od razu, to przynajmniej w dalszej perspektywie, wraz z rozwojem odpowiednich rozwiązań technicznych.

Szef sztabu US Air Force, generał David Allvin, podkreślił z kolei, że w porównaniu z F-22 nowy myśliwiec będzie tańszy i bardziej elastyczny pod kątem zdolności dostosowania się do przyszłych zagrożeń. W maju 2022 roku Kendall zeznał przed Komisją Sił Zbrojnych Izby Repre­zen­tan­tów, że w US Air Force przewi­duje się koszt pojedyn­czej maszyny załogowej (lub opcjonalnie załogowej) rodziny NGAD na pozio­mie kilku­set milio­nów dola­rów. Ale jeśli przyjmiemy opty­mis­tyczną definicję „kilkuset”, może się to okazać prawdą. W 2009 roku cenę jednostkową Raptora oszacowano na 138 milionów dolarów. Po uwzględnieniu inflacji przekłada się to na 208,5 miliona „dzisiejszych” dolarów. Okrągłe 200 milionów to faktycznie byłoby mniej, a wciąż „kilkaset”.

Amerykański F-22A Raptor ze 199. Eskadry Ekspedycyjnej i austra­lij­ski F-35A Lightning II z 75. Eskadry w RAAF Base Tindal.
(1st Lt Robert H. Dabbs, Department of Defence)

NGAD ma pozwolić stworzyć pierwszy samolot bojo­wy szós­tej gene­racji i zrewo­lu­cjo­ni­zować powietrz­ne pole walki. Na tle nawet F-22A Raptor ma pozostać daleko w tyle, zwłaszcza że jest on „tylko” myśliwcem przewagi powietrz­nej, podczas gdy NGAD będzie samolotem wielo­zada­nio­wym. Razem z lojalnymi skrzydło­wymi (collabo­ra­tive combat aircraft) oraz urządze­niami wspomaga­ją­cymi (uzbro­je­niem, czujnikami, systemami łączności) będzie stanowił system systemów który całościowo przewyż­szy zdolności lotnictwa bojowego potencjal­nego nie­przy­ja­ciela. Nie chodzi tyle o prze­wyż­sze­nie jakoś­ciowe – do tego ma wystarczyć sama maszyna załogowa stano­wiąca rdzeń systemu systemów – ile o prze­ciw­sta­wie­nie jakości spo­dzie­wa­nej przewa­dze liczebnej przeciwnika takiego jak Chiny.

– Panowanie w powietrzu to nie jest przyrodzone prawo, choć stało się synonimem amerykańskiej potęgi w powietrzu, ale musimy na nie zapracować każdego kolejnego dnia – mówił Allvin. – Od najpierwszych dni wojny w powietrzu dzielni amerykańscy lotnicy wskakiwali do swoich maszyn, startowali i czyścili niebo. W ten sposób byliśmy zaangażowani w walkę, taka była obietnica, którą składaliśmy Ameryce, a dzięki F-47 będziemy w stanie realizować ją jeszcze daleko w przyszłości.

USAF