Nowozelandzki minister obrony Ron Mark poinformował, że nie uda się zrealizować ambitnych planów utworzenia bazy singapurskich wojsk lotniczych na terytorium Nowej Zelandii. Oba kraje po długich negocjacjach muszą wycofać się z deklaracji ogłoszonej na spotkaniu szefów resortów obrony w Auckland.
Propozycję analizowano w nowozelandzkim ministerstwie obrony, ale z czasem okazało się, że nie będzie można poradzić sobie z utrzymaniem eskadry singapurskich F-15SG, które miałyby stacjonować w bazie lotniczej Ōhakea na Wyspie Północnej (Te Ika-a-Māui). Jako podstawową przyczynę wskazano problemy infrastrukturalne.
Według ustaleń do Nowej Zelandii miała trafić cała eskadra, czyli blisko pięciuset ludzi, a także członkowie ich rodzin. Minister Mark stwierdził, że wyniki prowadzonych analiz nie są pozytywne, gdyż umieszczenie tak dużej liczby samolotów mogłoby poważnie nadwyrężyć bezpieczeństwo w przestrzeni powietrznej nad lotniskiem. Nie bez wpływu na decyzję rządu była również obecna pojemność bazy wojskowej i brak inwestycji w jej rozbudowę.
Problemy nowozelandzkiej bazy lotniczej wydają się podobne do tych, z którymi boryka się Singapur. Zatłoczona przestrzeń powietrzna utrudnia bądź uniemożliwia latanie samolotom wojskowym i zmusza rząd do ich przebazowania za granicę, na przykład do Stanów Zjednoczonych, Francji i Australii.
Szef nowozelandzkiego resortu obrony zasugerował jednak, że Wellington jest gotowe przyjmować myśliwce wielozadaniowe na krótsze okresy. Miałoby to odbywać się w formie kilkutygodniowych ćwiczeń. We wrześniu 2017 roku do bazy lotniczej Ōhakea przyleciało sześć F-16D lotnictwa Singapuru.
Zobacz też: Nowa Zelandia kupuje Poseidony
(defense-studies.blogspot.com, stuff.co.nz)