Służba prasowa US Air Force poinformowała w ubiegłym tygodniu o interesujących próbach uzbrojenia zrealizowanych przez myśliwce F-15EX Eagle II. Nad poligonem na Zatoce Meksykańskiej przy bazie Eglin maszyny pilotowane przez lotników z 96. Skrzydła Doświadczalnego odpaliły pociski AIM-9X Sidewinder i AIM-120 AMRAAM odpowiednio z 1. i 9. węzła uzbrojenia. Jest to ważny krok na drodze do uzbrojenia F-15EX w dwanaście pocisków powietrze–powietrze.
Wcześniejsze wersje F-15 – zarówno Eagle, jak i Strike Eagle – mogły przenosić „jedynie” osiem pocisków: cztery pod kadłubem i dwie pary na wewnętrznych węzłach podskrzydłowych (węzły 2A/B i 8A/B). Dzięki usprawnieniom, które wprowadzono w komputerach sterowania lotem w Eagle’u II możliwe się stało zainstalowanie podwójnej belki także na węzłach najbliżej końcówek skrzydeł.
W czasie prób wykorzystano cel latający nieujawnionego typu. Ze względu na ich znaczenie (weryfikacja nowego systemu uzbrojenia, a nie jedynie podtrzymywanie nawyków pilotów) użyto zapewne Zombie Vipera, czyli bezzałogowego F-16, albo mniejszego drona BQM-167 Skeeter. Pocisk odpalono z głowicą bojową, o czym świadczy żółty pas w jego przedniej części (ledwo, ledwo, ale jednak widoczny na poniższym zdjęciu), a poprawność jego lotu do celu zweryfikowano na podstawie danych telemetrycznych.
Sidewindera odpalił major Jeremy Schnurbusch z 40. Eskadry Prób w Locie, AMRAAM-a zaś – major Brett Hughes z Operational Flight Program Combined Test Force, czyli ulokowanej w Eglin AFB jednostki odpowiedzialnej za weryfikowanie rozwoju F-15 (zarówno oprogramowania, jak i hardware’u) pod kątem zastosowań operacyjnych.
Jest to dopiero początek prób tego rodzaju. Docelowo USAF chce jednak, aby F-15EX mógł służyć jako „ciężarówka” przywożąca na pole walki dostatecznie wiele pocisków, aby zrównoważyć potencjalną przewagę liczebną hipotetycznego równorzędnego nieprzyjaciela (czytaj. Chińskiej Republiki Ludowej). Dzięki możliwości użycia dodatkowych dwóch węzłów para F-15EX będzie w stanie odpalić tyle AMRAAM-ów co wcześniej trzy F-15E.
Kiedy próby dobiegną pomyślnego końca, jednostki liniowe wyposażone w F-15EX będą mogły uzbrajać swoje maszyny w dwanaście pocisków powietrze–powietrze w toku rutynowej służby. Warto przypomnieć, że pierwsze w ogóle odpalenie pocisku rakietowego z Eagle’a II nastąpiło niecały rok temu. Tę próbę również przeprowadzono na poligonie morskim Eglin Test and Training Complex.
Według pierwotnych zapowiedzi Boeinga F-15EX miał być zdolny do przenoszenia nawet dwudziestu dwóch pocisków powietrze–powietrze. W tym celu miał stosować belki AMBER (Advanced Missile and Bomb Ejection Rack), dzięki którym na każdym węźle pod konforemnymi zbiornikami paliwa można by umieścić dwa AMRAAM-y (razem osiem pod kadłubem), a do tego po cztery na wewnętrznych węzłach podskrzydłowych (kolejne osiem), dwie pary na zewnętrznych węzłach podskrzydłowych (razem to już dwadzieścia) i wreszcie dwa Sidewindery na szynach na końcówkach skrzydeł, podobnie jak w F-16.
Jak wiadomo, nic z tych planów nie wyszło, ale nie wiadomo, czy zupełnie trafiły do kosza czy też odłożono je na półkę, gdzie czekają na odkurzenie. Wiele będzie zależało od tego, jak przebiegnie wprowadzanie F-15EX do służby, jak duża będzie skala zamówień (w tym zagranicznych) i jak długo F-15EX pozostanie w służbie. Zwłaszcza ta ostatnia kwestia zaważy na zasadności kolejnej stosunkowo głębokiej modernizacji.
Niestety krótkoterminowa przyszłość Eagle’a II maluje się w ciemnych barwach. Pierwotnie Pentagon zamierzał kupić aż 144 egzemplarze, co pozwoliłoby na wymianę myśliwców w stosunku jeden do jednego w czterech z pięciu eskadr Lotniczej Gwardii Narodowej latających na F-15CD (piąta, florydzka, przesiądzie się na wielozadaniowe samoloty bojowe F-35A Lightning II), a do tego wyposażenie jednostki szkolnej Gwardii, delegowanie pewnej liczby maszyn do celów doświadczalnych i wreszcie przezbrojenie jednej eskadry liniowej. Szkopuł w tym, że zamiast 144 Eagle’i II powstanie tylko osiemdziesiąt.
Rzecz jasna, Pentagon może za jakiś czas zdecydować się na zamówienie sześćdziesięciu czterech „brakujących” F-15EX, ale decyzja taka zapadnie najwcześniej za kilka lat, a na razie w ogóle się na to nie zanosi.
Eagle II będzie wykorzystywał całą infrastrukturę, z której korzystają teraz F-15C/D. Także szkolenie pilotów będzie uproszczone i będzie się ograniczało właściwie jedynie do nauki obsługi nowego wyposażenia. W F-15EX w obu kokpitach zamontowano wielkoformatowe wyświetlacze wielofunkcyjne o wymiarach 28 × 48 centymetrów oraz wzmocniono konstrukcję płatowca, co umożliwiło osiągnięcie resursu 20 tysięcy godzin. Ponadto F-15EX jest wyposażony w radar AESA Raytheon AN/APG-82(v)1, który zamontowano także w zmodernizowanych F-15E. F-15EX są napędzane dwoma silnikami General Electric F110-GE-129, takimi samymi jak F-15QA i F-15SA.
Mimo ich zwiększonych możliwości w stosunku nie tylko do F-15C, ale także F-15E, priorytet w przezbrojeniu na Eagle’e II otrzymają jednostki myśliwskie Lotniczej Gwardii Narodowej, który głównym zadaniem jest ochrona wybrzeży Stanów Zjednoczonych przed atakiem znad oceanów. Pierwszą jednostką operacyjną wyposażoną w F-15EX stanie się w 2023 roku należąca do Lotniczej Gwardii Narodowej stanu Oregon 123. Eskadra Myśliwska 142. Skrzydła stacjonująca przy międzynarodowym porcie lotniczym Portland. Samoloty drugiej i trzeciej serii produkcyjnej powinny trafić do jednostek w latach budżetowych 2024–2025.
Docelowo F-15EX ma wypełniać szereg zadań będących poza zasięgiem starszych Eagle’i, na przykład przenoszenie pocisków hipersonicznych i dowodzenie formacją tak zwanych lojalnych skrzydłowych, czyli półautonomicznych dronów bojowych. Eagle II ma także być nosicielem „ponadwymiarowej broni powietrze–powietrze”. Pod tym enigmatycznym określeniem kryje się zapewne pocisk Long Range Engagement Weapon (LREW) albo ujawniony we wrześniu 2021 roku przez Boeinga projekt Long-Range Air-to-Air Missile (LRAAM).
Zobacz też: Dajcie więcej luf, podwozie wytrzyma – czyli nowości chińskich systemów SHORAD