Przedsiębiorstwo stoczniowe Austal USA ma chrapkę na więcej zamówień na katamarany typu Bethesda, opracowane w odpowiedzi na zapotrzebowanie amerykańskiej marynarki wojennej na nowe okręty szpitalne. Na razie mają powstać trzy jednostki dla US Navy. Kolejne zamówienia miałyby jednak nadejść nie z Pentagonu, ale z krajów Starego Kontynentu.
– Jesteśmy zainteresowani rozszerzeniem naszego rynku w perspektywie trzech, czterech lat – powiedział Larry Ryder, wiceprezes Austal USA, dziennikarzom serwisu Breaking Defense podczas trwających właśnie targów Euronaval. – To część rynku, której jeszcze nie dotknęliśmy. Byliśmy blisko kilku umów zagranicznych, ale chcemy ocenić, jak wygląda rynek tutaj.
Austal USA – filia australijskiego koncernu Austal budująca okręty w Mobile w stanie Alabama – w sierpniu zwodował USS Pierre (LCS 38), dziewiętnasty i ostatni okręt walki przybrzeżnej typu Independence. To właśnie ta seria, której pierwszy przedstawiciel został przyjęty do służby w 2010 roku, jest najsłynniejszym produktem zakładów w Mobile. Wraz z typem Independence Austal USA zdobył też renomę speców od konstrukcji aluminiowych.
Projekt okrętów typu Bethesda, klasyfikowanych oficjalnie jako ekspedycyjne okręty szpitalne (EMS), wywodzi się z również aluminiowych katamaranów logistycznych typu Spearhead (EPF). Nazwę wybrano na cześć bazy w stanie Maryland znanej oficjalnie jako Naval Support Activity Bethesda, której zasadniczą częścią jest jeden z najważniejszych amerykańskich szpitali wojskowych: Walter Reed National Military Medical Center.
Dwa obecnie używane przez Amerykanów okręty szpitalne – USNS Mercy (T‑AH 19) i USNS Comfort (T‑AH 20) – od lat wyczekują następców przystających do wymagań współczesnego pola walki. Jak wskazuje „USNS” w nazwie, nie są to pełnoprawne okręty marynarki wojennej, ale jednostki podlegające Military Sealift Command i obsadzane przez mieszaną wojskowo-cywilną załogę.
Są to przebudowane 272-metrowe zbiornikowce zwodowane w połowie lat 70. Ich wyporność pełna sięga 70,5 tysiąca ton, maksymalna liczebność załogi to 71 marynarzy cywilnych i 1200 członków personelu medycznego. Oddział intensywnej opieki medycznej ma do dyspozycji 80 łóżek, łączna liczba pacjentów na wszystkich poziomach opieki może sięgnąć 1000 przy użyciu łóżek piętrowych, ale szpitali nigdy nie zapełniono w 100% ani na jednym, ani na drugim okręcie. Maksymalne obłożenie sięgało mniej więcej połowy, co pozwalało na użycie łóżek jednopoziomowych.
Najczęściej wykorzystywane są do zadań humanitarnych. Regularnie odwiedzają Amerykę Łacińską, a w początkowym, najbardziej niebezpiecznym okresie pandemii COVID-19 wspierały lekarzy pracujących w Los Angeles i Nowym Jorku.
Niestety Mercy i Comfort z trudem nadają się do realizowania zadań wsparcia medycznego nawet w warunkach pokojowych. Mają lądowisko tylko dla jednego śmigłowca, a między przedziałami w kadłubie (czyli dawnymi zbiornikami) nie da się przejść bez wychodzenia na pokład. Ich przygotowanie do rejsu operacyjnego – skompletowanie personelu, zapasu leków i żywności – zajmuje co najmniej pięć dni. Na domiar złego okręty mogą rozwinąć prędkość zaledwie 17 węzłów.
Pomimo oczywistych wad wokół okrętów szpitalnych toczyła się w Pentagonie dziwaczna gra: każdy się zgadzał, że takie jednostki są potrzebne, ale nie było zgody, do czego, a zarazem nikt nie chciał podjąć decyzji o odnowieniu floty i poświęceniu na ten cel pieniędzy. Teoretycznie Mercy i Comfort powinny zapewniać głównie zabezpieczenie medyczne amerykańskim żołnierzom w strefie działań wojennych. Ostatnio toczone wojny – od czasu zakończenia inwazji na Irak w 2003 roku – nie wymagały jednak takiej zdolności ani nawet za bardzo nie dawały okazji do skorzystania z niej. Dużo większy sens miała ewakuacja rannych do szpitali w Europie i Ameryce. Dopiero reorientacja na starcie z Chinami wymusiła zmianę podejścia.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.
Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
W praktyce amerykańskiej marynarce przydałyby się duże okręty szpitalne, prawdziwi następcy typu Mercy. Ale ponieważ na razie nie ma na to szans, ruszyły prace nad zaadaptowaniem do tego celu projektu Spearhead. Początkowo zakładano jedynie drobne modyfikacje dla potrzeb pacjentów bez poświęcania zdolności transportowych katamaranów. Ten plan jest zrealizowany w trzech Spearheadach drugiej serii (Flight II), którą zapoczątkował USNS Cody (T-EPF 14), przyjęty do służby w styczniu tego roku. Ale ostatecznie zapadła również decyzja o opracowaniu nowego podtypu zoptymalizowanego do roli szpitalnej.
Katamarany typu Bethesda będą oczywiście dużo mniejsze niż jednostki typu Mercy, ale większe niż Spearheady. Przy 118 metrach długości będą mogły przyjąć na pokład 124 pacjentów, na których czekać będą między innymi cztery sale operacyjne. Do pewnego stopnia mają równoważyć małą pojemność mobilnością oraz lepszym układem pomieszczeń i korytarzy. Co więcej, będą mieć wzmocniony pokład lotniczy, dzięki czemu będą mogły przyjmować nie tylko duże śmigłowce, ale także pionowzloty MV-22 Osprey.
Nie bez znaczenia jest to, iż Spearheady są w stanie rozpędzić się do 43 węzłów, co pozwoli im uciec na przykład przed większością małych łodzi motorowych, które mogłyby być użyte do ataków samobójczych. Będzie to również istotną zaletą jednostek typu Bethesda, jeśli przyjdzie im działać w strefie walk.
Stocznia Austal USA planuje przekazać USNS Bethesda na ręce Departamentu Obrony w grudniu 2026 roku. Prace ruszą, kiedy budowany obecnie szesnasty i na razie ostatni okręt typu Spearhead – USNS Lansing (T-EPF 16) – zostanie zwodowany i zwolni „aluminiową” linię produkcyjną.
Poszukiwania klientów na Starym Kontynencie dowodzą, że szefostwo Austal USA stara się zabezpieczyć firmę przed ewentualnymi przestojami, które mogą wyniknąć z braku zamówień. Stocznia już raz znalazła się w poważnych tarapatach w trakcie pandemii COVID-19, która ogarnęła świat akurat wtedy, kiedy w Mobile kończono realizację kilku programów. Nauczona przykrym doświadczeniem, tym razem wyraźnie chce zbudować bogate portfolio i nie być uzależniona od jednego czy dwóch dużych zleceń.
– Jeśli będziemy siedzieć i czekać, aż zaczniemy potrzebować pracy, będzie za późno – przyznał Ryder.
W ramach rozbudowy portfolio już w czerwcu 2020 roku, w szczycie pandemii, Austal USA zainwestował w rozwój zdolności produkcyjnych konstrukcji stalowych. Pozwoliło to zdobyć kontrakty na budowę jednego doku pływającego oraz sekcji dla okrętów podwodnych typów Virginia i Columbia.