W kontekście trwającej wojny w Tigraju warto przypomnieć o nietypowych negocjacjach na linii Addis Abeba–Paryż prowadzonych w lipcu ubiegłego roku. Jako że jednym z długofalowych projektów premiera Etiopii Abiya Ahmeda Alego była rozbudowa i unowocześnienie sił zbrojnych, Etiopczycy przedstawili wówczas obszerną listę zakupów. Szkopuł w tym, że obok różnorodnych statków powietrznych znalazły się na niej pociski balistyczne z głowicami jądrowymi.
O tym, że Etiopia ma nadzieję na zacieśnienie więzi z Francją, wiadomo od dawna. Wiosną ubiegłego roku prezydent Emmanuel Macron po wizycie w Addis Abebie zadeklarował, że Francja pomoże Etiopii w odbudowie marynarki wojennej. Etiopia od czasu secesji Erytrei nie ma wprawdzie dostępu do morza, ale spekulowano, że odrodzona etiopska flota mogłaby korzystać z baz w Dżibuti albo Somalilandzie.
W tej właśnie atmosferze Abiy wystosował do Macrona list, opatrzony datą 22 lipca 2019 roku, z prośbą o dostawy nowoczesnego uzbrojenia. W dokumencie, który kilka miesięcy później zdobył i opublikował francuski tygodnik Le Point, wyszczególniono: śmigłowce transportowe H225 lub inne o podobnych możliwościach, śmigłowce wielozadaniowe H125M i H145M, średnie samoloty transportowe C295M, śmigłowce uderzeniowe Tigre HAD, dwanaście wielozadaniowych samolotów bojowych Rafale lub Mirage 2000, bojowe bezzałogowe aparaty latające nEUROn i właśnie owe nieszczęsne pociski balistyczne M51.
Etiopia chciała kupić od Francuzów… 30 międzykontynentalnych pocisków balistycznych z 110-kilotonowymi głowicami jądrowymi. https://t.co/CpVwvKqugr
— Piotr Zbies (@Zbiesu) November 15, 2020
Oczywiście sprzedaż broni nuklearnej jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, ponieważ zarówno Etiopia, jak i Francja podpisały traktaty o nierozprzestrzenianiu broni atomowej. Dziwaczne określenia zawarte w dokumencie (pociski międzykontynentalne średniego zasięgu, strategiczne systemy rakietowe obrony powietrznej) każą się zastanowić, czy Etiopczycy w pełni rozumieli, o co tak naprawdę proszą. Być może chcieli pozyskać same pociski, tak aby wykorzystać je w charakterze konwencjonalnych rakiet operacyjno-taktycznych, ale pociski M51 są przeznaczone wyłącznie do przenoszenia głowic TN 75.
Poza tym są standardowo wystrzeliwane z okrętów podwodnych. Odpalenie ze stanowiska naziemnego wymaga długotrwałych przygotowań i rozległej infrastruktury, które można zorganizować na potrzeby prób, ale nie w warunkach wojennych, gdzie czas i zasoby są na wagę złota.
Zainteresowanie Addis Abeby bronią atomową może jednak mieć również konsekwencje wykraczające poza Afrykę. Jednym z krajów utrzymujących bliskie relacje z Etiopią jest Korea Północna. W przeszłości Koreańczycy byli zaangażowani w szkolenie i wyposażenie etiopskich żołnierzy i członków sił specjalnych. Oba kraje łączą bliskie, choć mało eksponowane stosunki. Pozyskanie przez Etiopię broni atomowej groziło potencjalnym wpadnięciem niezwykle wrażliwych rozwiązań technicznych w ręce Pjongjangu, a za jego pośrednictwem być może także Iranu.
W tym roku Korea Północna zaprezentowała nowe pociski balistyczne, w tym jeden przeznaczony do odpalania z okrętów podwodnych. Łatwo zgadnąć, jaką gratką dla tamtejszych inżynierów byłaby możliwość dogłębnego zapoznania się z M51.
Pozostałe punkty w dokumencie również dowodzą ogromnych ambicji Abiya, ale już w granicach rzeczywistości, przynajmniej politycznej (bo nie finansowej). Etiopia zaangażowana jest w spór między innymi z Egiptem o tamę na Nilu. Również relacje z Kenią i Somalią są trudne i stawiają Addis Abebę w trudnym położeniu w regionie. Mimo to zbrojenie się Etiopii może uwiarygadniać ją jako regionalnego stabilizatora i silne państwo dające odpór lokalnym ekstremistom – Asz-Szabab czy komórkom tak zwanego Państwa Islamskiego.
Relacje z Etiopią są również bardzo ważne dla Francji. Paryż w bliskich kontaktach z Addis Abebą widzi sposób na ograniczenie agresywnej polityki prowadzonej w Afryce przez Pekin, jednak nadmierne zbliżenie z Etiopią może oznaczać problemy w stosunkach z innym afrykańskim sojusznikiem – Egiptem (notabene również użytkownikiem Rafale’i i Mirage’ów 2000). Konflikt etiopsko-egipski o budowę tamy na Nilu kilkukrotnie znajdował się na krawędzi przerodzenia się w otwartą wojnę, dlatego sprzedaż francuskiej broni do Etiopii może wzbudzić niepokój w Kairze.
Zarówno Etiopia, jak i Egipt wielokrotnie w przeszłości sygnalizowały, że są gotowe do walki, jeśli kwestia tamy na Nilu nie zostanie rozwiązana drogą dyplomatyczną. Jak pokazał konflikt w Tigraju, rząd Abiya w obronie swoich interesów gotów jest na bardzo zdecydowane działania. Część z nich, jak bombardowania zbuntowanych miast, wzbudziły niedowierzanie zarówno skalą, jak i brutalnością.
Zobacz też: Japonia myślała o bezzałogowych myśliwcach
(lepoint.fr)