Trochę niczym fragmenty powieści science-fiction brzmią ostatnie komunikaty z witryny Stavatti Aerospace. Mało znany amerykański producent samolotów zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami złożył ofertę udziału w konkursie T-X… tyle, że nie jedną, lecz dwie.
Pierwsza propozycja to wspominane już rozwinięcie rekreacyjnego miniodrzutowca ATG Javelin, pod nazwą Javelin T-X. Miałby on być napędzany silnikiem Honeywell F125, osiągać prędkość maksymalną Ma 1,5 (wyższą niż podawano wcześniej) i minimalną rzędu niespełna 180 kilometrów na godzinę. Kosztujący 10 milionów dolarów za sztukę Javelin T-X miałby być także liderem pod względem oszczędności paliwa i jedynym w konkursie kandydatem o cechach zmniejszonej wykrywalności.
Firma zapędza się jednak w swoich przewidywaniach jeszcze dalej. Na bazie Javelina T-X mógłby bowiem powstać bardzo lekki myśliwiec z możliwością tankowania w locie, radiolokatorem AESA, zestawem urządzeń do walki radioelektronicznej, wbudowanym działkiem wielolufowym z dużym zapasem amunicji (albo laserem wysokoenergetycznym) i dwoma pociskami AIM-9X Sidewinder przenoszonymi wewnętrznie. Dzięki temu, jak twierdzi Stavatti, byłby on prekursorem ery tanich myśliwców piątej generacji.
Drugą propozycją zgłoszoną przez Stavatti Aerospace do konkursu T-X jest przeróbka projektu lekkiego samolotu bojowego SM-47 Super Machete, pod nazwą SM-47 T-X (na ilustracji tytułowej). Jej pierwowzór opisywany jest przez producenta jako „pierwszy seryjny amerykański myśliwiec ze skrzydłami o skosie ujemnym”, zapewniającymi bardzo wysoką zwrotność, które wymaganą sztywność osiągałyby dzięki zastosowaniu w ich budowie struktur przekładkowych z zastosowaniem tytanu.
Maszyna napędzana byłaby silnikiem z dopalaczem General Electric F414 (znanym z F/A-18E/F, Tejasa i Gripena) i osiągałaby prędkość maksymalną Ma 2,2. Kosztowałaby przy tym 20 milionów dolarów za egzemplarz i w razie potrzeby mogłaby się przekształcić w myśliwiec obrony powietrznej lub samolot szturmowy, przenoszący do 5440 kilogramów podwieszeń na ośmiu węzłach. Ciekawostką konstrukcji jest wymienialny, podłączany do złącz elektrycznych, hydraulicznych i struktur kadłuba, moduł kabiny, dzięki któremu samolot dwumiejscowy można byłoby łatwo zamienić w jednomiejscowy i odwrotnie.
Udział tej niewielkiej, pojawiającej się nagle znikąd firmy w programie T-X może wzbudzać zdziwienie bądź uśmiech niedowierzania. Jest to przecież jeden z najpoważniejszych przetargów w lotnictwie Stanów Zjednoczonych na przestrzeni ćwierćwiecza. Nie należy jednak zapominać, że jeszcze nie tak dawno sukces w walce z gigantami pokroju Lockheeda Martina i Boeinga o kontrakty rządu USA na misje rakiet kosmicznych odniosła także zaczynająca praktycznie od zera, zarządzana przez miliardera i wizjonera Elona Muska, startupowa firma SpaceX.
(stavatti.com)