Po wielu latach opóźnień drugi indyjski atomowy podwodny nosiciel pocisków balistycznych INS Arighat wreszcie podniósł banderę. Nastąpiło to osiem lat po wprowadzeniu do służby prototypowego Arihanta. Indyjska triada jądrowa, która do tej pory stawiała na pociski bazowania lądowego i swobodnie spadające bomby lotnicze, zyskała mocniejszy komponent morski. Jak bardzo jednak wzmocniony został indyjski potencjał odstraszania i jakie są jego najbliższe perspektywy?

Atomowe podwodne nosiciele pocisków balistycznych (SSBN, żargonowo zwane boomerami) odgrywają istotną rolę w każdym scenariuszu odstraszania i ewentualnej wojny jądrowej. Jako trudniejsze do wykrycia, a tym samym zniszczenia, niż pociski balistyczne bazowania lądowego czy bombowce, są przeznaczone do przeprowadzenia drugiego uderzenia. Boomery są też kolejnym symbolem statusu mocarstwa. Indie są jedynym państwem spoza grona stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ posiadającym takie jednostki.

Okręty tej klasy są okryte szczególną tajemnicą. A w tym bardzo tajemniczym gronie indyjski Arihant i siostrzane okręty są jednymi z najbardziej tajemniczych. Informacje na ich temat są bardzo skąpe, nieliczne dostępne zdjęcia – słabej jakości. Prototypowy Arihant wszedł do służby po cichu w sierpniu 2016 roku, a na pierwszy patrol wyszedł nieco ponad dwa lata później, jesienią 2018 roku.

Budowa Arighata ruszyła w roku 2009 i, jak to zwykle w Indiach bywa, przeciągała się. Data jego wejścia do służby była ciągle przesuwana. Przez dłuższy czas mówiono o końcu roku 2022, ostatecznie nastąpiło to latem tego roku. Nowe Delhi poinformowało o podniesieniu bandery przez drugiego boomera 29 sierpnia, co wcale nie musi odpowiadać faktycznej dacie ceremonii. Opublikowano nawet zdjęcie okrętu na morzu, jak zwykle słabej jakości.

Arighat ma być nieco udoskonaloną wersją Arihanta, nie wiadomo jednak, co poprawiono. Dziennik The Times of India, powołując się na anonimowe źródło, pisze o „lepszych zdolnościach, efektywności i niewykrywalności”. Informacje bardzo ogólnikowe, ale można z nich coś wyłowić. Doświadczenia z eksploatacji Arihanta na pewno wykorzystano, a ośmioletnia przerwa między okrętami dała czas na wprowadzenie chociaż części z nich. W grę mogą wchodzić ulepszone instalacje pokładowe, systemy dowodzenia i lepsze wyciszenie jednostki. Można spekulować, czy Nowemu Delhi udało się nakłonić Rosjan albo Amerykanów do udostępnienia części rozwiązań.

Bardziej dezorientuje informacja, jakoby Arighat przenosił więcej pocisków balistycznych krótkiego zasięgu K-15. Według dostępnych informacji Arihant ma tylko cztery silosy. Nie ma żadnych informacji o zwiększeniu ich liczby na drugim okręcie. To jednak dopiero początek zagadki. Indyjskie SSBN‑y mają docelowo przenosić większe pociski o większym zasięgu. K-15 ma zasięg szacowany w przedziale 750–1500 kilometrów. Wyrzutnie są natomiast projektowane z myślą o rozwijanych obecnie pociskach K-4 o zasięgu 3500 kilometrów i K-5 o zasięgu 5–6 tysięcy kilometrów. Trwają też prace nad prawdziwym międzykontynentalnym pociskiem balistycznym odpalanym z okrętów podwodnych (SLBM): K-6 o zasięgu do 8 tysięcy kilometrów, przenoszącym kilka głowic manewrujących (MIRV).

W związku z tym pojawiły się informacje, że K-15 mają być ładowane do silosów w „trójpakach”. Jeżeli więc Arighat nie ma więcej wyrzutni, to może dopiero na nim udało się wprowadzić rozwiązanie w postaci „trójpaków”? Warto w tym miejscu wskazać, że indyjskie SSBN‑y przenoszą mniej pocisków balistycznych niż o połowę mniejsze połud­nio­wo­kore­ań­skie wielo­zada­niowe okręty podwodne o napędzie konwencjonalnym KSS‑III, Dosan Ahn Chang-ho. Jednostki te otrzymały po sześć wyrzutni K‑VLS, z których można odpalać pociski balistyczne Hyunmoo 4‑4 (K‑SLBM). To okręty pierwszej transzy. Jednostki kolejnych serii mają otrzymać dziesięć K‑VLS.

Kieszonkowe boomery

Arihant to pierwszy atomowy okręt podwodny zaprojektowany i zbudowany w Indiach. Z tego powodu to z jednej strony dość zachowawcza, a z drugiej nietypowa konstrukcja. Przede wszystkim indyjskie SSBN‑y są najmniejszymi jednostkami tej klasy na świecie. Arihant i Arighat mają wyporność zaledwie 6 tysięcy ton. Druga para ma być nieco większa i wypierać po 7 tysięcy ton. Z tego powodu jeden z czołowych ekspertów od okrętów podwodnych H.I. Sutton określa je jako „kieszonkowe boomery”.

W budowie znajduje się jeszcze druga para. Od samego początku zakładano, że będą to większe jednostki o wyporności 8 tysięcy ton i liczbą wyrzutni zwiększonych do ośmiu. To znaczny postęp, chociaż siła ognia nadal nie jest imponująca. Chińskie jednostki typu 094 mają dwanaście silosów, brytyjskie Vanguardy i francuskie Triomphanty – po szesnaście, podobnie rosyjskie projektu 955A, natomiast amerykański typ Ohio – aż dwadzieścia.

Pierwszy z tej drugiej pary indyjskich boomerów, INS Aridhaman, został zwodowany w listopadzie 2021 roku. Według zapowiedzi okręt ma wejść do służby nawet w lutym przyszłego roku, warto jednak zachować tutaj ostrożność, a nawet zdrowy sceptycyzm. Druga jednostka, znana jedynie pod oznaczeniem S4*, miała zostać zwodowana w ubiegłym roku. Wszystkie informacje na jej temat są jednak wyjątkowo skąpe. Niemniej druga para SSBN‑ów po uzbrojeniu w docelowe pociski będzie mogła zagrozić dowolnemu celowi na terenie Chin. Uzbrojone w pociski K-15 Arihant i Arighat obecnie nie są w stanie zaatakować nawet całego terytorium Pakistanu.

Indyjska broń jądrowa i Chiny

Na pierwszy rzut oka indyjski arsenał jądrowy jest przede wszystkim wymierzony w Pakistan. Ale pomimo kilkakrotnego balansowania na krawędzi konfliktu, który mógł przerodzić się w wymianę nuklearnych ciosów, głównym obiektem odstraszania dla decydentów politycznych i wojskowych z Nowego Delhi jest nie sąsiad z subkontynentu, lecz Chiny.

To z myślą o nich Indie z mozołem budują triadę jądrową i pociski balistyczne coraz większego zasięgu. Agni-V zapewnia już możliwość porażenia dowolnego celu na terenie Chińskiej Republiki Ludowej, co budzi zrozumiały niepokój Pekinu. Broń jądrowa postrzegana jest jako sposób na zniwelowanie chińskiej przewagi w wojskach konwencjonalnych. Nabrało to szczególnego znaczenia w ostatnich latach, gdy Chiny znacząco rozbudowały infrastrukturę w Tybecie i rejonach wzdłuż spornej granicy. Himalaje przestały być bezpieczną barierą, a stały się kolejnym punktem zapalnym.

Gagan, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons