M23 zdobywa kontrolę nad kolejnymi obszarami wzdłuż wschodniej granicy Demokratycznej Republiki Konga. Po otoczeniu jeziora Kiwu ugrupowanie rozszerza swoje wpływy na zachodnie brzegi Jeziora Edwarda i południowe jeziora Tanganika. Ofensywa w obu kierunkach może zapowiadać włączenie się do konfliktu nowych graczy: tak zwanego Państwa Islamskiego na północy i Burundi na południu.

Marsz na północ w stronę Ugandy

Zgodnie z przewidywaniami M23 kontynuuje ofensywę na froncie północnym. Marsz w stronę Butembo i Beni będzie oznaczał bezpośredni kontakt między terytoriami kontrolowanymi przez bojowników a granicą z Ugandą. Kongijskie wojska nadal stawiają minimalny opór. Żołnierze masowo porzucają broń i uciekają do dżungli. W przypadku wkroczenia na pogranicze z Ugandą wzrasta zagrożenie ze strony potencjalnego konfliktu z inną grupą aktywną w regionie – Sojuszem Sił Demokratycznych (ADF).

Współpraca między grupami jest niewykluczona, choć mało prawdopodobna. Ich cele i wyznawane ideały są całkowicie odmienne, a przy jakościowej przewadze, jaką dysponuje M23 nad FARDC, tego rodzaju taktyczny sojusz nie ma sensu. Walka ramię w ramię z ADF, będącym obecnie de facto lokalnym oddziałem Państwa Islamskiego, mogłaby sprowadzić na rebeliantów niechcianą uwagę ze strony społeczności międzynarodowej. Działanie jako jedna z grup zbrojnych w DRK to jedno, związanie się z międzynarodowym dżihadem to zupełnie coś innego. Dla niesionego sukcesem ostatnich tygodni M23 byłoby to polityczne samobójstwo.

Mimo to między grupami zauważalna jest taktyczna obojętność. Ofensywa w kierunku Butembo oznaczała wejście na terytorium ADF. Podczas gdy M23 zdobywa kontrolę nad kolejnymi skrawkami wschodniego pogranicza DRK, kongijscy dżihadyści atakują ludność cywilną. W bezpośrednim sąsiedztwie frontu doszło do masakry chrześcijan w Kasandze. Napastnicy zebrali mieszkańców w lokalnym kościele, a następnie zamordowali, używając broni białej, prawdopodobnie maczet. Nie jest to odosobniony atak. Wcześniej w styczniu tego roku członkowie ADF zabili w Kiwu Północym piętnastu pastorów.

Bojownicy ADF przez lata korzystali z chaosu, jaki cechował wschodnią część DRK, do przeprowadzania ataków na cele w sąsiedniej Ugandzie. Gęsta dżungla i doskonała znajomość terenu połączone ze słabo zorganizowanymi operacjami ze strony Kinszasy i Kampali umożliwiły Sojuszowi dość swobodne działanie. Wraz z wkroczeniem na te tereny M23 sytuacja może się jednak zmienić. Rebelianci próbują przejąć faktyczną kontrolę nad terenami, które zajmuje ADF, co stawia ich w otwartym konflikcie z lokalną komórką Państwa Islamskiego. Potencjalna walka z ADF może jednak przyczynić się do większego wsparcia ze strony Ugandy, która w tym konflikcie wspiera chyba wszystkie możliwe strony. Z perspektywy Kampali nie ma znaczenia, czy pogranicze kontroluje rząd DRK czy M23, ważne, aby złamać i rozbić ekstremistów od lat zagrażających przygranicznym społecznościom.

Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w kwietniu.

Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.

2%

Marsz na południe w stronę Burundi

Równie dynamicznie prezentuje się front południowy, który dotarł niemal do Uviry. Położone u wybrzeży jeziora Tanganika miasto znajduje się jedynie 30 kilometrów od Bużumbury, stolicy Burundi. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Burundi i Rwanda znajdują się w stanie zimnej wojny i wzajemnie oskarżają się o wspieranie bojówek i destabilizowanie regionu. W styczniu 2024 roku zamknięto granicę między państwami z powodu wsparcia Kigali dla ruchu RED-Tabara, partyzantki Tutsi walczącej z rządem Burundi.

Wcześniej pojawiały się doniesienia o szybkim wycofywaniu się burundyjskich żołnierzy z DRK. Generał Gaspard Baratuza, rzecznik sił zbrojnych Burundi, stanowczo dementował pojawiające się w mediach społecznościowych plotki szargające dobre imię sił zbrojnych. Nie ma jednak cienia wątpliwości, że oddziały przesunięto bliżej wspólnej granicy. Jest to zrozumiałe, ponieważ sukcesy M23 na południu zagrażają bezpośrednio Bużumburze.

Pojawiają się również pogłoski, że ofensywa może być kontynuowana nie wzdłuż autostrady N5 na południe, a na zachód wzdłuż N2 w kierunku górniczego miasta Kamituga. Byłoby to jednak dość duże rozciągnięcie frontu i utrudnienie utrzymania kontroli nad zajętym przez M23 terytorium. Ale jeśli dojdzie do ataku, nikt nie przyjdzie górnikom z pomocą z powodu izolacji górniczej osady od reszty kraju.

Kinszasa tymczasem kontynuuje ofensywę dyplomatyczną, szukając sprzymierzeńców w walce przeciwko M23 i Rwandzie. Ostatnim państwem, o którego wsparcie zabiegał rząd DRK, jest Czad. Reprezentujący DRK Didier Mazenga miał odbyć serię rozmów z Ndżameną w sprawie potencjalnego wsparcia wojskowego. Czadyjczycy, zgodnie z oczekiwaniami, wyrazili poparcie dla Kinszasy i terytorialnej integralności kraju, jednak w sprawie wysłania wojsk udzielił niejednoznacznej odpowiedzi.

Wsparcie dla rządu Demokratycznej Republiki Konga przyszło też z Waszyngtonu. Stanu Zjednoczone nałożyły sankcje na ministra Jamesa Kabarebego i rzecznika M23 Lawrence’a Kanyukę za ich udział w trwającym konflikcie. Podobne działania zapowiedziała również Wielka Brytania. Warto przytoczyć stanowisko Chin, które jest doskonałym przykładem dyplomatycznego pustosłowia. Wang Yi podczas szczytu G20 powiedział, że jego rząd „zdecydowanie popiera Afrykanów w samodzielnym rozwiązywaniu problemów Afryki i sprzeciwia się zewnętrznej ingerencji w wewnętrzne sprawy krajów afrykańskich”.

USAF / SSgt. Jocelyn A. Guthrie