Wojna we wschodnich prowincjach Demokratycznej Republiki Konga wchodzi w kolejny, zapewne równie krwawy, etap. Po zdobyciu Gomy bojownicy nacierają na południe w kierunku Bukavu, stolicy Kiwu Południowego. Upadek miasta zdaje się nieunikniony. Siły kongijskie masowo poddają się bez walki, a rząd wyraźnie nie radzi sobie z zorganizowaniem skutecznej obrony.

Niemal od początku wojny w Kiwu Północnym widoczny był brak pomysłu na opanowanie sytuacji przez rząd DRK. Kinszasa została pozostawiona samej sobie. Brakuje realnego wsparcia ze strony Unii Afrykańskiej czy organizacji regionalnych, które oficjalnie stoją po stronie DRK, jednak nie podejmują wymiernych działań. To sprawiło, że rząd zaczął szukać mniej oczywistych metod nacisku na Rwandę. Jednym z nich jest uderzenie w coś, na czym Kigali szczególnie zależy – renomę.

Budowana przez lata reputacja oazy stabilności i postępu społecznego w Afryce Środkowej i Wschodniej szybko eroduje. Kinszasa naciska na Formułę 1 i NBA, apelując o zerwanie współpracy z Rwandą. Afrykańska Liga Koszykówki (BAL), działająca z ramienia NBA, miała być próbą wejścia na sportową arenę Afryki. Kluczem miała być współpraca z Rwandą, dzięki której chciano pokazać, że warto wspierać lokalne inicjatywy. Właśnie reputacja była kluczowa dla wyboru Kigali jako ówcześnie stabilnego i politycznie bezpiecznego partnera.

Podobne nadzieje wiązano z wyścigami Formuły 1. O możliwość zorganizowania pierwszego Grand Prix w Afryce od 1993 roku walczą Rwanda i Republika Południowej Afryki (która była gospodarzem trzydziestu trzech wyścigów w latach 1934–1993). W grudniu ubiegłego roku w Kigali odbył się doroczny zjazd Międzynarodowej Federacji Samochodowej, podczas którego prezydent Paul Kagame oficjalnie ogłosił kandydaturę Rwandy.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

MARZEC BEZ REKLAM GOOGLE 91%

Afryka Subsaharyjska pod wieloma względami zostaje niezagospodarowanym regionem dla globalnego rynku sportowego, a już zwłaszcza dla bardzo kosztownego sportu motorowego. Rwanda miała być bramą do potencjalnej ekspansji, jednak wsparcie dla M23 i udział w wojnie prawdopodobnie zaprzepaszczą lata starań. Kinszasa ma na tym polu duże możliwości działania. Widać już pierwsze sukcesy: rozgrywki BAL zostały zakłócone, gdy drużyna Dynamo BC z Burundi odmówiła grania w koszulkach, na których znajdowało się hasło Visit Rwanda. Formula One Group na razie ograniczyła się do oświadczenia, iż „ściśle monitoruje” sytuację.

Obok sportu konflikt dotknął również sfery religijnej. Zarówno Kościół katolicki, jak i pro­tes­tan­ckie stowarzyszenie Kościół Chrystusowy w Kongo aktywnie uczestniczą w nego­cja­cjach, dążąc przynajmniej do wprowadzenia zawieszenia broni. Obecni na konferencji w Kinszasie pastorzy i księża opowiadają się za zaproszeniem do rozmów przedstawicieli M23, kongij­skiego rządu i wszystkich znaczących graczy politycznych mogących realnie wesprzeć proces pokojowy. Pastor Éric Nsenga podkreślił, że ich celem nie jest określenie, kto jest „tym złym”, a kto „tym dobrym”, tylko powstrzymanie przemocy pustoszącej region.

Coraz więcej organizacji międzynarodowych informuje o skali przemocy związanej z konfliktem. Przedstawiciele UNICEF-u alarmują, że poziom zarejestrowanej przemocy seksualnej wobec nieletnich osiągnął niespotykany poziom. Odpowiedzialni są nie tylko rebelianci, ale również członkowie kongijskich sił zbrojnych (FARDC). W samym areszcie w Bukavu znajduje się 300 żołnierzy oskarżanych o tego rodzaju zbrodnie przeciwko cywilom. Wykorzystywanie przemocy seksualnej jako metody walki nie jest niczym nieznanym w regionie, ale jej powszechność przyćmiewa wiele wcześniejszych wojen w Afryce Subsaharyjskiej.

W Beni, miasteczku na północy Kiwu Północnego, niedaleko Parku Narodowego Wirunga, wybuchły zamieszki podczas protestów związanych ze śmiercią Delcata Idengo. Popularny piosenkarz został zastrzelony w Gomie podczas kręcenia teledysku do najnowszej piosenki krytykującej działania M23. Muzyk był bardzo aktywny na styku polityki i kultury, nie szczędząc w utworach gorzkich słów zarówno wobec rządu, jak i wobec rebeliantów. Nie wiadomo, kto odpowiada za zbrodnię, jednak została ona wykorzystana przez przedstawicieli rządu do politycznej walki przeciwko Rwandzie.

Międzynarodowe poparcie dla DRK w tym konflikcie jest niemal uniwersalne, jednak poza wygłaszaniem politycznych deklaracji niewiele państw zdecydowało się na faktyczne zaangażowanie w pomoc Kinszasie. Jednym z wyjątków jest RPA. Minister spraw zagra­nicz­nych Ronald Lamola oświadczył, że nie może być mowy o wycofaniu sił pokojowych z DRK, ponieważ odwrót w takim momencie byłby „gorszy od poddania się”. Lamola zapowiedział kontynuowanie wojskowego wsparcia dla Kinszasy. W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele Burundi, kraju bezpośrednio obawiającego się rozlania kongijskiego konfliktu na cały region Afryki Wschodniej.

Wojna przenosi się do Kiwu Południowego

Ofensywa M23 przebiega, zgodnie z przewidywaniami, wzdłuż autostrady N2. We wtorek 11 lutego bojownicy dotarli w pobliże wsi Ihusi, na północnych przedpolach Kalehe. Prawdziwy cel ataku znajdował się nieco dalej na południe. Przejęcie kontroli nad portem lotniczym Kavumu, mimo iż nie tak spektakularne jak zdobycie Gomy, może być dużo ważniejsze pod względem strategicznym. Wyparcie Kongijczyków, potwierdzone przez przedstawicieli FARDC, oznacza, że rząd utracił możliwość swobodnego przerzucania posiłków dla oddziałów nadal walczących w pobliżu jeziora Kiwu.

Siły stacjonujące w Kavumu poddały się bez walki i uciekły do Bukavu. W piątek 14 lutego bojownicy zbliżyli się na odległość około 10 kilometrów od miasta, którego los zdaje się w tym momencie przesądzony. Pojawiły się pogłoski o jego zdobyciu, jednak nie zostały potwier­dzone. Nawet jeśli M23 jeszcze nie wkroczyli do Bukavu, z pewnością w najbliższych dniach do tego dojdzie. Morale sił kongijskich jest bardzo niskie. Żołnierze nawet nie próbują przeciw­sta­wiać się rebeliantom, a ich wola walki praktycznie nie istnieje. Mając świeżo w pamięci wydarzenie z Gomy, wielu mieszkańców Bukavu już porzuciło domy i uciekło. Życie w mieście zamarło, większość sklepów i punktów usługowych została zamknięta. Nikt nie wierzy, że powstrzymanie ataku M23 na tym etapie jest możliwe.

Walki na wschodnim pograniczu to nie tylko zmagania z M23. Grupa prezentuje znacznie wyższy poziom wyszkolenia niż pozostałe bojówki, jednak nie tylko ona walczy z rządem centralnym. Na północy w Ituri aktywna pozostaje Kooperatywa na Rzecz Rozwoju Konga (CODECO). Grupa powstała w 1978 roku jako kooperatywa rolnicza, jednak szybko zmieniła się w mistyczny ruch religijny. Wyznawcy wierzą w ochronną moc amuletów i mikstur mających dawać im siłę podczas walki. Organizacja pilnie strzeże swoich sekretów, dlatego wiele informacji jej dotyczących opiera się na spekulacjach. Wiadomo, iż członkowie CODECO niemal wyłącznie wywodzą się z grupy etnicznej Lendu. Przywódca CODECO Ngabu Ngawi Olivier wielokrotnie zapewniał, że jego stronnicy są grupą religijną i zostali zmuszeni do walki z powodu zagrożenia ze strony innych bojówek i oddziałów rządowych.

Członkowie CODECO w swoich atakach skupiają się na walce przeciwko innym milicjom etnicznym i sporadycznie kongijskim żołnierzom. Tylko w wyniku działań z 10 lutego bojownicy zabili 51 osób. Należy pamiętać, że wojna przeciwko CODECO nie jest niczym nowym. Jej aktywność nie jest związana z ostatnimi sukcesami M23, lecz jest trwającym od ponad czterdziestu lat kolejnym konfliktem, w którym najbardziej cierpi ludność cywilna.

Steffen Prößdorf, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe