Masowe wykorzystanie dronów bojowych we współczesnych wojnach poważnie wpłynęło na obraz pola walki. Rewolucję pod względem masowości przyniosła pełnoskalowa wojna w Ukrainie, ale ugrupowania walczące na szeroko rozumianym Bliskim Wschodzie „dronowały się” nawzajem w najlepsze, zanim jeszcze Ukrainę najechały kremlowskie zielone ludziki w 2014 roku. Tymczasem wykorzystanie dronów w wojnie między M23 a Demokratyczną Republiką Konga, mimo iż marginalne, poważnie wpłynęło na przebieg nie tylko walk, ale również negocjacji.
Jednym z postawionych przez M23 wstępnych warunków rozpoczęcia rozmów w sprawie rozejmu było wstrzymanie ataków ze strony rządowych dronów. Bojownicy doskonale zdają sobie sprawę, że powietrze jest jedyną domeną, w której trudno im będzie uzyskać przewagę nad kongijskimi siłami zbrojnymi (FARDC). Kinszasa odniosła kilka spektakularnych sukcesów. Największym jest zabicie przez bezzałogowca dwóch dowódców polowych w styczniu 2024 roku. Zginęli wówczas pułkownicy Castro Elise Mberabagabo i Erasto Bahati. Ten pierwszy odpowiadał za działania wywiadowcze grupy.
Nalot przeprowadzono z użyciem UCAV-a CH-4. Drony tego typu, zwane „chińskimi Predatorami”, zaliczają się do tamtejszych hitów eksportowych (w Mjanmie istnieją nawet zakłady produkujące je na licencji). Niestety zazwyczaj ataki nie są tak precyzyjne.
Democratic Republic of the Congo (DRC) apparently becomes latest member of the armed UAV club with 3 Chinese CH-4 observed at N'Dolo airport, Kinshasa pic.twitter.com/gLyUmi5I40
— Joseph Dempsey (@JosephHDempsey) June 30, 2023
Kinszasa wielokrotnie oskarżana była o wykorzystywanie bezzałogowców do chaotycznych ataków, w których ginęli głównie cywile. Było tak na przykład podczas uderzenia na wieś Minembwe 24 lutego. Pierwsza fala nalotu składała się z uzbrojonych dronów, następnie zabudowania ostrzelał kongijski samolot uderzeniowy Su-25. We wsi, według M23, nie było żadnego bojownika.
Z powodu ogromnych rozmiarów kraju, i szczątkowej infrastruktury lądowej wykorzystanie dronów postrzegane jest jako ogromna szansa. Już w 2013 roku włoska firma Selex ES (obecnie część koncernu Leonardo) przeprowadzała regularne loty rozpoznawcze na rzecz sił MONUSCO. Bezzałogowce wykorzystywano również jako wsparcie w misjach ratowniczych czy do monitorowania stanu obozów dla uchodźców wewnętrznych. Popularyzacja wykorzystania dronów w DRK skłoniła władze do zainteresowania się ich bojowym wykorzystaniem.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Wykorzystanie przez Kinszasę UCAV-ów jest ograniczone przede wszystkim z powodów kadrowych. W kraju nie ma wystarczającej liczby operatorów przeszkolonych w zakresie obsługi nowoczesnych bezzałogowców. W sierpniu 2024 roku działalność rozpoczęła Congo Drone Académie, jednak nie udało się dostatecznie szybko przeszkolić niezbędnego personelu. Placówkę utworzono we współpracy z działającą w Dakarze Sénégal Drone Academy i wiązano z nią duże nadzieje przede wszystkim w sektorze cywilnym.
Today, the #DRC took a big step forward with the launch of the Congo Drone Académie, the country's first #drone pilot training program! The academy will develop local expertise in drone technology, contributing to the health care system of the future #Drones4Health #Drones4Good pic.twitter.com/GMo2Oi7cam
— VillageReach (@VillageReach) August 12, 2024
Walki między wspieranymi przez Rwandę bojownikami Ruchu 23 Marca a rządem w Kinszasie cechują się bardzo dużym udziałem ciężkiego sprzętu. Nawet 40% rannych cywilów doznało obrażeń w wyniku użycia przez strony artylerii czy dronów w warunkach miejskich. Jest to ważne, ponieważ w świadomości wielu odbiorców walki w tej części świata bardziej kojarzą się z mobilnymi działaniami w dżungli niż wymianą artyleryjskich ciosów. Dobrze zorganizowani i wyposażeni bojownicy niejednokrotnie dysponują ogromną przewagą jakościową nad siłami rządowymi. Jedynie przewaga w powietrzu może zmniejszyć dysproporcję. Kinszasa zdawała sobie z tego sprawę, dlatego, mimo problemów kadrowych, inwestowała w drony.
.@UN #Peacekeeping deploys modern #technology to improve #performance & effectiveness & enhance the safety of its personnel. Starting w/ #DRC in 2013, we employ unarmed & unmanned aerial vehicles #UUAV. The #drones provide real-time visuals & allow us to better #protectcivilians. pic.twitter.com/zzHnbjxspq
— UN Peacekeeping (@UNPeacekeeping) April 19, 2018
Międzynarodowa flota dronów
Budowa sił powietrznych jest procesem długim i niezwykle kosztownym. W porównaniu z zakupem samolotów bojowych i szkoleniem personelu inwestycja w drony przynosi znacznie szybsze rezultaty. W DRK podstawą był kontrakt z Chinami na dostawę dziewięciu CH-4. Pekin pozostaje otwarty na robienie interesów z Kinszasą bez oglądania się na reperkusje polityczne. Zachód podchodzi do sprzedaży broni do Afryki Środkowej bardzo ostrożnie. Wielu dostawców obawia się, że sprzęt może trafić w ręce rebeliantów i zostać wykorzystany do popełnienia zbrodni wojennych. W tym kontekście można przypomnieć sprawę używania przez M23 polskich karabinków Grot.
Chińskie drony mają dobrą opinię w Afryce. Pierwszym państwem kontynentu, które zdecydowało się na ich wykorzystanie do walki z bojownikami, była Nigeria. Zakupione przez Abudże CH-3 skierowano na północ, do trwającego od dekad konfliktu z Boko Haram. Umowę z Pekinem podpisał również rząd Etiopii, który zdecydował się na Chengdu GJ-1 (Wing Loong). Chińskie maszyny są znacznie tańsze niż odpowiedniki oferowane między innymi przez Stany Zjednoczone, a zawarcie kontraktu obwarowane jest mniejszą liczbą ograniczeń natury politycznej. Jedynym rywalem biznesowym Pekinu w zakresie dostarczania tanich dronów Afryce jest Moskwa.
Upadek Gomy sprawił, że ogromna ilość sprzętu wojskowego należącego do tej pory do kongijskich żołnierzy trafiła w ręce bojowników. Przejęcie kontroli nad lotniskiem i otwarcie hangarów ujawniło coś nieoczekiwanego: białoruskie drony. Zaprezentowane po raz pierwszy w 2021 roku w Mińsku drony Bierkut-WM nie wzbudziły szerszego zainteresowania. Ich obecność w DRK oznacza jednak, iż Kinszasa poszukiwała mniej oczywistych źródeł tanich bezzałogowców.
Biélorussie : Vidéo qui documente le test du premier drone biélorusse avec un moteur à réaction Berkut-VM.#Belarus #UAV pic.twitter.com/HHSdWd82qO
— Rebecca Rambar (@RebeccaRambar) March 12, 2020
Odnalezione w Gomie maszyny znajdowały się jeszcze w oryginalnych skrzyniach, co sugeruje, że wiele z nich nie wzbiło się w powietrze. Białoruś ma w ofercie również zmodyfikowane Bierkuty. W wersji Mirotworec przekształcają się w niedrogą amunicję krążącą, która mogłyby się okazać szczególnie przydatne w realiach konfliktu wokół jeziora Kiwu.
Potrzeby zbrojeniowe DRK dostrzegły również firmy afrykańskie. Jedną z nich był południowoafrykański Milkor, który zadeklarował gotowość sprzedaży dwunastu bezzałogowców Milkor 380. Miał on stanowić odpowiedź na wszystkie wyzwania, przed którymi staje Kinszasa. Dostosowany do lotów zarówno rozpoznawczych, jak i bojowych, stanowiłby również swoistą deklarację polityczną. W obliczu konfliktu ze wspieranymi przez sąsiednią Rwandę partyzantami DRK szuka sojuszników na kontynencie. Zaangażowanie RPA po stronie Kinszasy jest poważne, jednak wobec problemów w polityce wewnętrznej związanej ze śmiercią żołnierzy w Kongu Pretorii coraz trudniej uzasadnić obecne stanowisko.