Po dwóch dniach intensywnych rozmów przedstawiciele siedemdziesięciu bojówek, którzy obradowali w Bukavu, ogłosili zawieszenie broni. Deklaracja powinna zostać przyjęta z entuzjazmem, jednak powód zaprzestania walk jest zupełnie inny – grupy zbrojne zamiast rywalizować o wpływy, skupiły się na wspólnym przejęciu kontroli nad przemytem minerałów i kamieni szlachetnych. Według rządu osiągnięcie porozumienia było jednak ważnym krokiem w stronę trwałego pokoju na terytorium Demokratycznej Republiki Konga.
Negocjacje między bojownikami odbywały się pod egidą Kinszasy. Komisja ds. Wspierania Świadomości, Rozbrojenia, Demobilizacji i Procesu Reintegracji Społeczności ma za zadanie wypracować plan stabilizacji Kiwu Północnego i Południowego, a porozumienie z Bukavu jest pierwszym sukcesem rządowej inicjatywy. Działania władz Demokratycznej Republiki Konga cieszą się całkowitym poparciem zarówno społeczności międzynarodowej, jak i dowództwa misji stabilizacyjnej MONUSCO.
Obecny podczas negocjacji wiceminister obrony Sylvain Mutombo wyraził zadowolenie z przebiegu rozmów. Dowódcy bojówek wyrazili chęć spotkania z prezydentem Félixem Tshisekedim i osobistego przedstawienia motywacji, które nimi kierowały, gdy chwycili za broń. Tego rodzaju rozmowa zdaje się jednak w tej chwili trudna do wyobrażenia.
Z niestabilności we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga korzystają zorganizowane grupy przestępcze. Skupiając się na nielegalnym wydobyciu i przerzucie złota do pośredników w Rwandzie, Tanzanii, Burundi i krajach Zatoki Perskiej, bojownicy zbudowali fortuny. Skala zjawiska jest tak duża, że według ONZ gangi wywiozły z kraju więcej złota niż eksportowano oficjalnie.
Sytuacja w Demokratycznej Republice Konga
Kraj od dekad pogrążony jest w chaosie wojny domowej. Dziesiątki grup paramilitarnych, będących często milicjami etnicznymi, walczy o kontrolę nad odizolowanymi od świata wsiami w środku dżungli. Rząd w Kinszasie wielokrotnie oskarżany był o nieudolność i korupcję, które przyspieszyły rozkład kraju. Infrastruktura państwa de facto przestała istnieć, a systemy opieki zdrowotnej i edukacji opierają się głównie na wsparciu ze strony organizacji międzynarodowych.
Demokratyczna Republika Konga obok niestabilności politycznej boryka się z bardzo poważnym zagrożeniem epidemiologicznym – w kraju szaleją cholera, odra i COVID-19. Co kilka lat pojawiają się również ogniska eboli. Rebelianci często napadają na szpitale polowe i punkty medyczne, dlatego udzielanie pomocy zarażonym jest prawie niemożliwe. Demokratyczna Republika Konga, obok Republiki Środkowoafrykańskiej, uważana jest przez obserwatorów za jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie.
Zobacz też: Harry Truman i kongijska dzida przeciwlotnicza
(aa.com.tr, apnews.com)