Mimo pandemii choroby COVID-19 konfrontacyjna polityka Chin na Morzu Południowochińskim nie zwalnia, a wręcz przeciwnie – nabiera rozpędu. W kryzysowej sytuacji Stany Zjednoczone, mimo sparaliżowania przez koronawirus lotniskowców USS Theodore Roosevelt (CVN 71) i USS Ronald Reagan (CVN 76), zdecydowały się na demonstrację siły.

Wszystko zaczęło się od jednostki wiertniczej West Capella, która w październiku ubiegłego roku rozpoczęła eksplorację złóż ropy w rejonie, do którego pretensje zgłaszają Chiny i Wietnam. Oba państwa wysłały swoje jednostki, aby monitorowały działania Malezyjczyków.

Sytuacja zaostrzyła się 16 kwietnia, gdy chiński statek badawczy Haiyang Dizhi 8, eskortowany przez chińską straż wybrzeża, zaczął działać na obszarze malezyjskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, zaledwie 325 kilometrów od wybrzeży. Chińska straż wybrzeża i milicje morskie zaczęła również nękać malezyjskie jednostki w regionie.

W odpowiedzi Stany Zjednoczone wysłały na Morze Południowochińskie śmigłowcowiec desantowy USS America (LHA 6), z co najmniej piątką F-35B na pokładzie. Okrętowi towarzyszą krążownik USS Bunker Hill (CG 52) i niszczyciel USS Barry (DDG 52). Do amerykańskiego zespołu dołączyła wkrótce australijska fregata HMAS Parramatta (FFH 154). Amerykańsko-australijski zespół zaczął prowadzić ćwiczenia na spornych wodach.

USS America (na czele szyku), HMAS Parramatta (z lewej strony zdjęcia), USS Bunker Hill (w tle) i USS Barry (z prawej).
(fot. US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Nicholas Huynh)

Chiny nie pozostały dłużne. 21 kwietnia 300 mil morskich na południe od Hajnanu zaobserwowano lotniskowiec Liaoning wraz z eskortą. Już następnego dnia zespół skierował się jednak w stronę Pacyfiku.

Natomiast 18 kwietnia chińskie media ogłosiły reorganizację administracyjną Sanshy, miasta na prawach prefektury istniejącego od roku 2012 i obejmującego sporne Wyspy Paracelskie i Spratly. Sansha doczekała się dwóch dystryktów: Xisha i Nansha. Są to chińskie nazwy odpowiednio Paraceli i Spratly. Działania Pekinu oprotestowały Wietnam i Filipiny.

Według doniesień medialnych w ostatnich tygodniach zaobserwowano większą aktywność chińskich okrętów na spornych wodach. Marynarka wojenna również częściej angażuje się w sytuacje konfrontacyjne, które do tej pory pozostawiano straży wybrzeża i milicjom morskim.

Najświeższy taki incydent zgłosiła 23 kwietnia marynarka wojenna Filipin. Korweta Conrado Yap, przekazana przez Koreę Południową w ubiegłym roku, w trakcie patrolu w rejonie grupy wysepek Kalayaan w archipelagu Spratly natknęła się na chińską korwetę Liupanshui typu 056A. Oba okręty wymieniły się żądaniami opuszczenia wód należących do swojego kraju i ruszyły dalej, każdy w swoim kierunku.

Odległość między obiema korwetami była jednak na tyle mała, że filipińscy marynarze zaobserwowali zwrócenie w kierunku swojej jednostki jednego z elementów systemu kierowania ognia Liupanshui. Conrado Yap nie ma wyposażenia walki radioelektronicznej, nie ma więc możliwości potwierdzenia, czy chiński okręt rzeczywiście rozpoczął namierzanie przeciwnika. Zachowanie Liupanshui miało jednak być jednoznacznie wrogie.

Wyspy Paracelskie i Spratly to rozsiane na Morzu Południowochińskim archipelagi wysp, wysepek, raf, skał i ławic, do których pretensje zgłaszają Chiny, Tajwan, Wietnam, Filipiny, Malezja i Brunei. Pozornie absurdalny spór, w którym wszyscy uczestnicy powołują się na wiekowe prawa do archipelagów, ma konkretne uzasadnienia natury ekonomicznej i politycznej. Chodzi o eksploatację bogatych łowisk, złóż ropy naftowej i gazu ziemnego, a także kontrolę nad morskimi szlakami handlowymi łączącymi Azję Wschodnią z Bliskim Wschodem, Afryką i Europą.

Zobacz też: Japonia: Areszt ws. eksportu sprzętu do produkcji broni biologicznej

(usni.org, rappler.com, straittimes.com)

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Nicholas V. Huynh