Duńczycy zaczęli przygoto­wywać się do przebazowania sześciu myśliwców F-35A Lightning II ze Stanów Zjednoczonych do siebie. Jest to związane ze wstrzymaniem dostaw maszyn w konfi­gu­racji F-35 TR-3 oraz z wycofywaniem ze służby myśliwców F-16A/B Fighting Falcon. Duńskie lotnictwo potrzebuje teraz każdego dostępnego samolotu bojowego do wypełniania podstawowych zadań. Jest to kolejny efekt wielkich problemów, w jakich znajduje się program F-35.

W tej chwili w Stanach Zjednoczonych w bazie Luke stacjonuje sześć duńskich F-35A w konfi­gu­racji TR-2 wykorzystywanych do szkolenia pilotów. Duńskie ministerstwo obrony poinformowało, że zostaną one przebazowane do bazy Skrydstrup, gdzie dołączą do czterech egzemplarzy będących już w służbie liniowej. Dzięki temu Duńczycy będą dysponowali u siebie dziesięcioma F-35.

– To dobra informacja, że znaleźliśmy rozwiązanie, dzięki któremu opóźnienie po stronie producenta będzie miało na nas możliwie mały wpływ. Program zakupu F-35 jest kluczowy dla Danii, będzie ważny dla naszej obronności i bezpieczeństwa przez wiele lat. Bardzo ważne jest, abyśmy trzymali się harmonogramu ich wdrażania do służby – powiedział minister obrony Troels Lund Poulsen.

F-35A przeznaczony dla Danii na linii montażowej.
(Lockheed Martin / Mikaela Maschmeier)

Dania zamówiła dwadzieścia siedem F-35. Poza dziesięcioma maszynami już odebranymi pozostałe mają być dostarczone w wersji TR-3 do 2027 roku. Duńskie ministerstwo obrony przekazało, że obecna sytuacja, chociaż trudna, nie wpłynie na proces przekazywania F-16 Ukrainie ani na duńskie zobowiązania wobec NATO.

Przebazowanie samolotów z USA do Danii byłoby jednak niepotrzebne, gdyby dostawy zamówio­nych myśliwców realizowano zgodnie z harmonogramem. Z powodu powtarzających się problemów technicznych kolejne samoloty schodzące z linii produkcyjnej w zakładach Lockheeda Martina nie są akceptowane przez odbiorców i są parkowane na lotnisku przy­zak­ła­do­wym. Departament Obrony, który jest także pośred­ni­kiem dla klientów zagra­nicz­nych kupujących je w ramach procedury Foreign Military Sales, przestał odbierać F-35 w lipcu 2023 roku. Nie wiadomo, ile dokładnie egzemplarzy stoi na lotnisku w Fort Worth, ale kongresmen Rob Wittman wspomniał o ponad stu.

F-35 TR-3 ma otrzymać szerszy wachlarz uzbrojenia dalekiego zasięgu, potęż­niej­sze systemy walki elektronicznej, szybsze komputery, ulepszone sensory i nowe oprogramowanie. Nieroz­wią­­zane prob­lemy są po stronie zarówno hardware’u, jak i software’u. Oprog­ra­mo­wa­nie maszyn w tej kon­fi­gu­racji cały czas jest niestabilne. Doniesie­nia Govern­ment Accounta­bi­lity Office mówią, że niektórzy piloci musieli restar­to­wać radar i cały system walki elektro­nicz­nej w czasie lotu. Lockheed ma nadzieję, że samolot w nowej konfigu­racji uda się certyfi­kować w trzecim kwartale tego roku, ale w majowym raporcie GAO wskazuje się, że wzno­wie­nie dostaw może być opóź­nione aż do maja 2025 roku.

Takie opóźnienia mają duży nega­tywny wpływ na program wymiany myśliwców w państwach europej­skich, jak Norwegia, Belgia, Dania czy Holandia, które zastępują czter­dzie­sto­let­nie F-16 nowymi F-35. W odróż­nie­niu od Stanków Zjedno­czo­nych, dysponu­ją­cych setkami innych myśliwców mogących przejąć zadania F-35, wymienione kraje zamówiły niewielkie partie nowych samolotów, a procesy wycofywania F-16 już się rozpoczęły. Norwegia pozostaje już całkowicie bez starych myśliwców, Dania część sprzedała Argentynie, a inne będą przekazane Ukrainie, podobnie jak maszyny belgijskie. Z tego powodu wstrzymanie dostaw F-35 znacząco wpływa na zdolności operacyjne tamtejszych sił powietrznych.

Lockheed zaproponował nietypowe rozwiązanie problemu z dostawami F-35. Otóż samoloty w przejściowej konfi­gu­racji TR-3 byłyby wykorzystywane jedynie do szkolenia, co poz­wo­li­łoby uwolnić od tych zadań starsze, ale mające pełne zdolności bojowe F-35 w wersji TR-2, które mogłyby trafić do służby liniowej. Na takie rozwiązanie zdecydowała się właśnie Dania. Poz­woli to na dotrzymanie harmonogramu wdrażania kolejnych myśliwców, podniesie poziom szkolenia pilotów i personelu naziemnego w bazie Skrydstrup, a jednocześnie utrzyma szkolenie w bazie Luke.

Duńskie rozwiązanie bacznie obserwują pozostali europejscy (obecni i przyszli) użytkownicy F-35. Chociaż Norwegia i Holandia odebrały już ponad trzydzieści F-35, a ich potrzeby są w pewnym stopniu zabezpieczone, nie pozostają obojętne na obecną sytuację. Norwegowie już głośno wyrazili swoje obawy w kierunku Departamentu Obrony, że stosowanie rozwiązań połowicznych w trakcie produkcji może doprowadzić do powstania tak wielu wersji myśliwca, że sensowne nimi zarządzanie będzie niemożliwe. Podobnie wygląda sytuacja V-22 Ospreyów. Z kolei Holendrzy przewidzieli, że z samolotami TR-3 mogą być problemy i w końcówce 2022 roku zażądali dostaw sześciu kolejnych myśliwców w konfiguracji TR-2, zamiast czekać na nowszą.

Amerykański, holenderski i duński F-35A nad Arizoną.
(USAF / Airman 1st Class Dominic Tyler 56th Fighter Wing Public Affairs)

Co nie może dziwić, obecna sytuacja nasila krytykę wobec F-35 i Lockheeda Martina także w samych Stanach Zjednoczonych. W Kongresie trwa batalia o liczbę F-35 planowanych do zamówienia w roku budżetowym 2025. W oryginalnej propozycji Departamentu Obrony zapisano sześćdziesiąt osiem samolotów. Natomiast poszczególni członkowie Izby Repre­zen­tan­tów złożyli przeciwstawne poprawki, z których jedna zakłada zwiększenie tej liczby do siedemdziesięciu sześciu, a druga – zmniejszenie do pięćdziesięciu ośmiu, a to i tak pod warunkiem spełnienia pewnych wymogów przez Lockheeda.

– Przewidywany koszt całego programu wynosi 2 biliony dolarów, co czyni z F-35 najdroższy w historii program zbrojeniowy mimo powtarzającego się przekraczania budżetu, niedo­trzy­my­wa­nia terminów i osiągów niższych od obiecywanych – mówił kongresmen Adam Smith z Partii Demokratycznej. – Sposób realizacji tego programu jest nieakceptowalny, a Kongres nie powinien nagradzać takiego zachowania, zamawiając więcej samolotów, niż zaproponowano w prezydenckim projekcie budżetu.

Jeszcze dalej poszedł deputowany Seth Moulton. Zapro­po­no­wał on włączenie do budżetu obronnego zapisu pozwalającego sekretarzowi obrony na przejęcie od Lockheeda praw do własności intelektualnej związanej z F-35. Pozwoliłoby to na zorganizowanie konkurencyjnego postępowania w celu rozwiązania problemów z oprogramowaniem myśliwca. Mimo że Moul­ton jest demokratą, zdobył poparcie nawet kilku republikanów, którzy opowiedzieli się za takim krokiem, jeśli w kolejnych latach problemy nie zostaną rozwiązane. Tymczasem poprawkę wycofano, ponieważ jej realizacja wiązałaby się z horrendalnymi kosztami związanymi z odszkodowaniem dla Lockheeda za takie wywłaszczenie.

USAF / Airman 1st Class Dominic Tyler