Według niepotwierdzonych informacji Włochy zdecydowały się kupić japońskie morskie samoloty patrolowe Kawasaki P-1. Jeśli te rewelacje się potwierdzą, będzie to wydarzenie olbrzymiej wagi – pierwszy duży sukces eksportowy japońskiego przemysłu zbrojeniowego, tym większy, że użytkownikiem będzie liczące się państwo NATO. A na tym nie koniec. P-1 ma być zainteresowana także Hiszpania.

Sprawa ewentualnej japońsko-włoskiej umowy wypłynęła 19 marca. Szef sztabu włoskich sił powietrznych, generał broni Luca Goretti, wystąpił tego dnia przed parlamentarną komisją spraw zagranicznych. Poinformował wówczas posłów, że trwają rozmowy z Japonią w sprawie umowy wiązanej. Italia miałaby kupić niesprecyzowaną liczbę P-1, natomiast japońskie Powietrzne Siły Samoobrony miałyby w zamian pozyskać szkolno treningowe M-346. Według Rivista Italiana Difesa to już pewna informacja, brakuje jedynie oficjalnego potwierdzenia.

Umowa w takiej formie jest korzystna dla obu stron. Włochy posiadają obecnie jedynie cztery morskie samoloty patrolowe ATR 72 w wariancie P-72AS. Oprócz małej liczby ich manka­men­tem jest brak zdolności zwalczania okrętów podwodnych. Do tego P-72AS mają zostać odesłane na zasłużoną emeryturę w ciągu najbliższych czterech lat. Od czasu wycofania ze służby w roku 2017 leciwych samolotów Breguet 1150 Atlantic włoskie lotnictwo nie ma samolotu ZOP z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem oprócz tropienia rosyjskich okrętów podwodnych na Morzu Śródziemnym Włosi potrzebują odpowiedniej liczby morskich samolotów patrolowych do monitorowania nielegalnej imigracji.

Z kolei Japończycy coraz pilniej potrzebują następcy wiekowych samolotów szkolenia zaawan­so­wa­nego Kawasaki T-4. Próby opracowania rodzimego następcy przyniosły do tej pory jedynie kolejne opóźnienia i wzrost kosztów. Tutaj na scenę wchodzi sprawdzona konstrukcja, jaką jest M-346, na dodatek przystosowana już do szkolenia przyszłych pilotów F-35. Trzeba pamiętać, że Japonia jest drugim po USA największym użytkownikiem Lightningów II. Jak pisaliśmy w grudniu, za faworyta uchodził dotąd amerykański T-7 Red Hawk.

Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w kwietniu.

Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.

5%

Wybór Włoch nie jest przypadkowy. Morskie Siły Samoobrony (Kaijō Jieitai) będą współpracować w zakresie operacji z wykorzystaniem F-35B z pokładów okrętów z Marina Militare. Oba państwa są też razem z Wielką Brytanią partnerami w Globalnym Programie Walki Powietrznej (GCAP), będącym efektem połączenia dwóch projektów myśliwców następnej generacji: brytyjsko-włoskiego Tempesta i japońskiego F-X.

Kawasaki P-1.
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Dylan Lavin)

Z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy, że zainteresowanie programem wykazuje Australia. Na Avalon International Air Show, największej australijskiej imprezie lotniczej, szef pionu rozwoju zdolności RAAF-u, generał dywizji Nicholas Hogan, oświadczył, że Canberra otrzymała „briefing informacyjny” na temat GCAP. Zastrzegł przy tym, że wszelkie spekulacje na temat ewentualnego dołączenia Australii do programu są przedwczesne.

Długa droga

Kawasaki P-1 rozpoczął służbę w komponencie lotniczym Kaijō Jieitai w roku 2013. Od samego początku Japończycy starali się zainteresować samolotem potencjalnych odbiorców, zwłaszcza z Europy. P-1 oferowany był między innymi Niemcom i Francji. Berlin ostatecznie zdecydował się na zakup P-8A Poseidonów, Paryż cały czas obstaje przy „europejskim rozwiązaniu” na bazie Airbusa A321 (wcześniej brano też pod uwagę Falcona 10X).

Niewątpliwą wadą P-1 jest wysoka cena, wynosząca około 165 milionów dolarów za sztukę. Dla porównania: koszt jednostkowy Poseidona to około 125 milionów dolarów. Trudno się temu dziwić, skoro japońska maszyna została wyprodukowana w liczbie zaledwie 33 egzemplarzy, a zamówienia obejmują ledwie sześć kolejnych, chociaż w planach jest pozyskanie jeszcze 31 maszyn. Klienci eksportowi, a tym samym większe zamówienia pozwoliłyby zredukować cenę. Dla porównania: w służbie jest już 175 Poseidonów, z czego ponad trzy czwarte w USA.

Jednak w erze Trumpa 2.0 rozwiązania alternatywne do oferowanych przez Stany Zjednoczone zaczęły być atrakcyjną opcją. Wobec niepewności co do dalszych ruchów Waszyngtonu zbyt duże poleganie na nim w kwestiach bezpieczeństwa stało się ryzykiem. Koszty zaczynają odgrywać mniejszą rolę, gdy rządy deklarują wzrost wydatków na obronę.

Wizualizacja C295 MPA.
(Airbus)

W przypadku japońskiego sprzętu wojskowego brak sukcesów eksportowych wynika nie tylko z restrykcyjnego ustawodawstwa, które jednak od kilku lat jest coraz bardziej łagodzone. Japońskim koncernom brakuje doświadczenia w operowaniu na międzynarodowym rynku zbrojeniowym. Innym dużym problemem jest stosowanie własnych, unikatowych rozwiązań. P-1 napędzają cztery silniki turbo­wenty­la­to­rowe IHI F7-10. Poza Japonią nikt ich nie używa, wybór maszyny Kawasaki wiąże się więc z koniecznością budowy całego zaplecza serwisowego i logistycznego. Podobnie rzecz ma się z zaawansowanym wyposażeniem elektronicznym i sporą częścią uzbrojenia.

Hiszpański wątek

Jak zwraca uwagę serwis Ares Difesa, prawdopodobnie nad rozwiązaniem właśnie takich problemów techniczno-eksploatacyjnych mają wspólnie pracować Kawasaki, Navantia i Indra. Trzy firmy ogłosiły 27 marca porozumienie w sprawie analizy możliwości P-1 jako platformy do operacji morskich. Także Hiszpania poszukuje nowych morskich samolotów patrolowych na miejsce wycofanych w roku 2022 Orionów. Rozwiązaniem pomostowym jest zakup ośmiu C295 MPA i takiej samej liczby C295 MSA.

Najwyraźniej w ocenie Armada Española Casy nie spełniają wszystkich wymagań. Stąd zdaniem Ares Difesa zainteresowanie sprawdzeniem, co można zrobić z Kawasaki P-1. Czy japońską maszynę uda się z powodzeniem zintegrować z preferowanymi przez Hiszpanię silnikami, elektroniką i uzbrojeniem. Podobne pytania pojawiają się w przypadku Włoch. Według informacji RID maszyny miałyby zostać zintegrowane z systemem walki Leonardo Atos, torpedami MU90 i pociskami przeciwokrętowymi Marte ER B2. Ares Difesa spekuluje, że zainteresowanie „zeuropeizowanym” P-1 może być całkiem spore. Nowych morskich samolotów patrolowych poszukują Portugalia i Holandia.

Łukasz Golowanow, Konflikty.pl