Gęstnieje atmosfera wokół stałej obecności wojsk amerykańskich na Bliskim Wschodzie. Według kilku urzędników Pentagonu trwają obecnie przygotowania do całkowitego lub częściowego wycofania sił amerykańskich i koalicyjnych ze wschodniej Syrii i Iraku. Wpływ na opracowanie takiego planu i gotowość do jego wykonania miała ciągła presja ze strony szyickich milicji wspieranych przez Iran, w tym Kata’ib Hezbollah.
Waszyngton uznał za priorytet zapewnienie żołnierzom amerykańskim „bezpieczeństwa” przed wybuchem jakiejkolwiek wojny regionalnej. Według wstępnych szacunków pełne wycofanie może zająć maksymalnie dziewięćdziesiąt dni, ale zależy to od zakresu i pilności operacji. Może więc ulec albo skróceniu, albo wydłużeniu. Decyzja Amerykanów o wycofaniu to krok w kierunku deeskalacji napięcia spowodowanego ostatnimi atakami wymierzonymi w bojowników szyickich milicji. Nadmieńmy jednak, iż żadnych wiążących decyzji do tej pory nie podjęte.
According to several U.S. Defense Officials, preparations are now underway for a Total or Partial Withdrawal of U.S. and Coalition Forces from Eastern Syria and Iraq due to continued Pressure and Escalations by Iranian-Backed Groups including Kata'ib Hezbollah, while also making… pic.twitter.com/pzwyqKVHUM
— OSINTdefender (@sentdefender) February 10, 2024
Czarę goryczy przelała się 7 lutego po ataku amerykańskiego drona w Bagdadzie. Zginął jeden z dowódców bojowników, który według Pentagonu był odpowiedzialny za bezpośrednie planowanie ataków na siły amerykańskie w regionie. Uderzenie to stworzyło ryzyko dalszego nadwyrężenia stosunków z Bagdadem oraz nasilenia nacisków społecznych i politycznych na rząd iracki, aby terminował dyslokację Amerykanów w tym kraju. Irackie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że 11 lutego odbyła się druga tura rozmów między przedstawicielami Iraku i USA w sprawie stopniowego wycofywania sił koalicyjnych pod auspicjami Naczelnego Wspólnego Komitetu Wojskowego.
Pierwsze spotkanie odbyło się 27 stycznia, dwa dni po osiągnięciu porozumienia w sprawie harmonogramu zakończenia misji wojskowej utworzonej pod amerykańskim przywództwem w celu zwalczania terrorystów z tak zwanego Państwa Islamskiego. W spotkaniu uczestniczył premier Iraku Muhammad Szija as-Sudani, a także najwyżsi rangą urzędnicy zarówno irackich sił zbrojnych, jak i koalicjantów.
Być może dojdzie do częściowej rejterady Waszyngtonu z Bliskiego Wschodu. Najgłośniej mówi się o wycofaniu wojsk znad Tygrysu i Eufratu. Możliwe staje się pozostawienie kontyngentu wspierającego Syryjskie Siły Demokratyczne. Wszystko wskazuje, że pożegnanie z Irakiem będzie mieć charakter uporządkowany i nie będzie nosić znamion ucieczki, a o wszystkim zadecyduje „vox populi”. Waszyngton porozumiał się z Bagdadem w sprawie powołania w ramach wspólnej komisji „eksperckich grup roboczych składających się ze specjalistów w dziedzinie wojskowości i obronności”.
Z kolei kancelaria Sudaniego stwierdziła, że zadaniem trzech grup roboczych miałoby być zbadanie poziomu zagrożenia stwarzanego przez Da’isz, wymogi operacyjne i środowiskowe oraz wzmocnienie rosnącego potencjału irackich sił bezpieczeństwa. Pentagon podkreśla, że decyzję o omówieniu procesu wycofania się z Iraku podjęto przed 7 października. Państwo Islamskie w Iraku jest jednak innego zdania i twierdzi, że zasługa leży w działaniach bojowników. W oświadczeniu podkreślono, że „Amerykanie rozumieją jedynie język siły”, i obiecano kontynuować ataki.
القائد العام للقوات المسلحة السيد محمد شياع السوداني @mohamedshia يجري جولة جوية وميدانية، تفقّد خلالها خط وادي الثرثار الاستراتيجي، الممتدّ من صحراء صلاح الدين وصولاً إلى غرب نينوى، ويزور مقرّ الفوج الأول، لواء 91 من الفرقة 21/ الجيش العراقي، وبعض السرايا والمواقع على طول هذا… pic.twitter.com/TszBvt2ziU
— يحيى رسول | Yehia Rasool (@IraqiSpoxMOD) February 12, 2024
– Najwyższa iracka komisja wojskowa wznowiła w niedzielę spotkania z międzynarodowymi siłami koalicyjnymi w Bagdadzie – oznajmił w oświadczeniu generał Jehija Rasul, rzecznik wojskowy premiera Iraku. – Dopóki nic nie zakłóca spokoju tych rozmów, spotkania będą odbywać się regularnie, aby prace komisji mogły jak najszybciej się zakończyć.
Kampania nawołująca do wycofania Amerykanów z Iraku i Syrii zyskała na popularności i intensywności pod koniec stycznia. Szef proirańskiego sojuszu Sił Mobilizacji Ludowej (Al‑Haszd asz‑Szabi) już 4 lutego zażądał opuszczenia kraju przez siły koalicji.
– Zaatakowali biura administracyjne, szpital, uderzyli w siły, których zadaniem była ochrona granic – powiedział Faleh al‑Fajjad podczas ceremonii pogrzebowej członków grupy zabitych wskutek amerykańskich nalotów. – Celowanie w Al‑Haszd asz‑Szabi to igranie z ogniem.
Iraqi PMF Chief Faleh al-Fayyad: "This incident will not pass heedlessly, as it represents a blatantly rude assault, and the blood of PMF martyrs symbolizes the [elevated] status and dignity of #Iraq." https://t.co/QW9vivuF8Q
— Al Mayadeen English (@MayadeenEnglish) February 4, 2024
Fajjad wezwał premiera, aby zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby bronić suwerenności i godności Iraku. Innymi słowy, szef irackiego rządu powinien podjąć jedną słuszną decyzję: doprowadzić do wycofania wszystkich sił koalicyjnych z Iraku. A geopolityka nie akceptuje próżni. Już niemal rok temu pisaliśmy o ambicjach dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Hosejna Salamiego, który miał wizję stopniowego rozszerzenia irańskich wpływów w Iraku. Podstawową formą współpracy miało być szkolenie irackich sił zbrojnych i innych służb bezpieczeństwa, współpraca w zakresie wojskowości, obronności i bezpieczeństwa.
Poprawa relacji na linii Bagdad–Teheran była niejako efektem wymuszenia przez Iran. W listopadzie do Bagdadu z niezapowiedzianą dwudniową wizytą udał się szef Sił Ghods Esmail Ghaani, który ostrzegł władze centralne, że jeśli nie zapanują nad Kurdami, może dojść do eskalacji ataków rakietowych z Iranu, a nawet interwencji.
Teheran działania praktyczne wspierał retoryką, zgodnie z którą największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i źródłem podziałów w regionie są amerykańskie wojska i wpływy Waszyngtonu. Od przełomu 2022 i 2023 roku Iran podejmuje stałe działania zmierzające do podporządkowania sobie sąsiada, a co najmniej do wywierania wpływu na jego politykę wewnętrzną i zewnętrzną. Irak od dłuższego czasu stoi w rozkroku między Waszyngtonem a Teheranem.
Świadczą o tym częste spotkania przedstawicieli państwowych na najwyższym szczeblu w ważnych dla Iraku momentach. W obliczu napięć podsycanych przez irańskich popleczników w Bagdadzie spotkali się Ali Akbar Ahmadian, sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu, i premier Iraku, któremu towarzyszył szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ghassem al‑Aradżi.
Natomiast jeszcze wcześniej irański szef sztabu generalnego Mohammad Bagheri i jego iracki odpowiednik Abd al‑Amir Jarallah 3 grudnia w Bagdadzie omawiali współpracę wojskową i wysiłki antyterrorystyczne. Pojawił się także temat wspólnych ćwiczeń wojskowych, które miałyby „przyczynić się do zapewnienia bezpieczeństwa granic”. Bagheri spotkał się też z irackim ministrem obrony Sabetem al‑Abbasim, z którym omawiał współpracę wojskową i kwestie regionalne.
Iraqi Army Chief of Staff Abdulamir Yarallah meeting with Iranian Armed Forces Chief of Staff Mohammad Bagheri in Baghdad.
Link: https://t.co/IjKRgTG9Z3
https://t.co/IjKRgTG9Z3 pic.twitter.com/CYuqeqaUq2— Iraqi Qahwa كهوة عراقية (@IraqiQahwa) December 4, 2023
W atmosferze zacieśnienia relacji iracko-irańskich nie ustają uderzenia w amerykańskich żołnierzy. Amerykanie nie pozostają dłużni. Według Washington Institute for Near East Policy, zamordowanym 7 lutego dowódcą milicji, którego nazwiska Pentagon nie podał, był Abu Bakr as-Saadi, niegdyś ochroniarz Abu Muhandisa, często towarzyszący mu w spotkaniach z generałem Ghasemem Solejmanim. Amerykanie uderzają więc w osoby na wyższych szczeblach hierarchii. Toczą wojnę głównie z Kata’ib Hezbollah, z którą przez okres największej aktywności Da’isz mieli zawieszenie broni. Do jego zerwania przyczynił się sławny atak na lotnisku w Badgadzie w styczniu 2020 roku.
Wszystko to sprawia, że hybrydowa strategia ajatollahów zaczyna przynosić coraz bardziej wymierne efekty. Z jednej strony Teheran bombarduje Amerykanów ołowiem, z drugiej – zmierza do zawładnięcia umysłami i sercami Irakijczyków, w tym rządzących państwem. A cel jest jeden: stworzenie obrazu Iranu jako jedynego gwaranta bezpieczeństwa i siły mogącej obronić Irak przed terrorystami z Państwa Islamskiego.
Zobacz też: Tajna zimna wojna 2.0 – czy Rosjanie wystawili na odstrzał chińskiego ministra?