W lipcu ubiegłego roku pisaliśmy o pogłoskach dotyczących rosyjskiego „podwodnego krążownika” TK-208 Dmitrij Donskoj, który jakoby wycofano ze służby w rosyjskiej marynarce wojennej. Informację szybko zdementowała agencja TASS, powołująca się na szefa rosyjskiego Ruchu Wspierania Floty, Władimira Malcewa, który stwierdził, że Dmitrij Donskoj będzie wykonywać zadania w składzie Wojenno-morskogo fłota co najmniej do 1 grudnia 2022 roku. Dwa miesiące później wszystko wskazuje, że kariera TK-208 wreszcie dobiegła końca.

Okręt już wcześniej odsunięto od służby bojowej i przeznaczono do roli okrętu szkolnego i platformy doświadczalnej dla uzbrojenia, głównie pocisków balistycznych. Jak pisze państwowa agencja prasowa TASS w artykule z 6 lutego, powołując się na tegoż samego Malcewa, na cumującym w Siewierodwińsku okręcie po raz ostatni opuszczono banderę Świętego Andrzeja. Teraz Dmitrij Donskoj będzie oczekiwał na decyzję o swoim dalszym losie wraz z innymi jednostkami projektu 941 Akuła (NATO: Typhoon).



Wszystko wskazuje, że kariera TK-208 to już przeszłość, lecz oficjalnego komunikatu na razie nie opublikowano. Ale na dobrą sprawę możemy się go nigdy nie doczekać. W obecnej sytuacji, kiedy zbrodnicza napaść na Ukrainę owocuje kompromitacjami rosyjskich sił zbrojnych, Kreml musi podtrzymywać ułudę mocarstwowości. Z tego względu nie ma co liczyć na wycofanie ze służby lotniskowca Admirał Kuzniecow i dlatego też trudno liczyć na to, aby dowództwo Wojenno-morskogo fłota pochwaliło się wycofaniem ostatniego przedstawiciela tego legendarnego projektu. Lepiej zostawić to nieprzyjemne zadanie agencji TASS i prominentnemu jedynie w kręgach wojskowych ekspertowi.

Notabene Rosjanie budują już kolejny okręt podwodny, dla którego wybrano imię Dmitrij Donskoj – nosiciel pocisków balistycznych projektu 955А Boriej-A. Jego budowa ruszyła w sierpniu ubiegłego roku, a wprowadzenie do służby zaplanowano na rok 2029 (czy się to uda – inna sprawa).

W Związku Sowieckim rozpoczęto budowę siedmiu okrętów projektu 941, z których ukończono sześć, a cztery otrzymały imiona: Dmitrij Donskoj, Simbirsk, Archangielsk i Siewierstal. Ten pierwszy to okręt wiodący typu, przyjęty do służby w grudniu 1981 roku. Pozostałe, choć o kilka lat młodsze, wycofano ze służby w latach 1996–2006, zazwyczaj po cichu. Za utylizację trzech okrętów zapłacili Amerykanie.



Dwa ostatnie miały trafić na złom już w 2014, a później w 2018 roku. Później zapowiedziano, że ich demontaż nastąpi na początku lat dwudziestych. Archangielsk i Siewierstal wciąż jednak istnieją i stoją – jedynie częściowo zdekompletowane – w bazie marynarki wojennej w Siewierodwińsku. Na zdjęciach satelitarnych uwagę zwraca brak pokryw wyrzutni pocisków balistycznych. Ma to związek z przestrzeganiem traktatów o redukcji arsenałów strategicznych. W ten sposób amerykańskie satelity mogą na bieżąco weryfikować, czy Rosja nie odtwarza gotowości bojowej obu jednostek.

Każda Akuła dysponuje dwudziestoma wyrzutniami dla pocisków balistycznych R-39 (NATO: SS‑N‑20 Sturgeon). Po rozpadzie Związku Sowieckiego planowano kompleksową modernizację TK-208, obejmującą przystosowanie go do przenoszenia pocisków balistycznych R-39M, które miały trafić również do wyrzutni na okrętach projektu 955 Boriej. Jak to zwykle bywało w Rosji w tamtych latach, nic z tego projektu nie wyszło. Ostatecznie zdecydowano, że Borieje zostaną uzbrojone w pociski balistyczne R-30 Buława, wobec czego Dmitrij Donskoj również został zintegrowany z pociskami tego typu.

To właśnie ten okręt wykonał pierwsze odpalenie (z pozycji wynurzonej) prototypu Buławy we wrześniu 2005 roku. Zakładano też, że potencjalnie stanie się nosicielem testowym innych nowo opracowanych pocisków balistycznych.



Nie ma wątpliwości, że projekt 941 to najpopularniejsze sowieckie okręty podwodne. Duża w tym zasługa jednego człowieka: Toma Clancy’ego, którego „Polowanie na Czerwony Październik” stało się międzynarodowym bestsellerem, a film z Seanem Connerym i Alekiem Baldwinem utwierdził pozycję Typhoonów w popkulturze. Film utrwalił jednak błędne wyobrażenie o tym, jak Typhoony wyglądają w środku. Okręty te zbudowane są z dwóch równoległych kadłubów sztywnych, a wyrzutnie pocisków balistycznych znajdują się między kadłubami. Nie da się więc tak po prostu chodzić w tę i we w tę (i strzelać z pistoletu) między wyrzutniami.

Wraz z wycofaniem Dmitrija Donskogo tytuł największego okrętu podwodnego świata już bezdyskusyjnie przeszedł w ręce innej rosyjskiej jednostki – okrętu specjalnego przeznaczenia K-329 Biełgorod. Jego długość wynosi aż 184 metry, a więc 11 metrów więcej niż projektu 941, ale przy wyporności w zanurzeniu szacowanej na 30 tysięcy ton nie może się równać z Akułami, których wyporność pełna sięga 48 tysięcy ton. Dla porównania: wyporność w zanurzeniu amerykańskich nosicieli pocisków balistycznych typu Ohio to 18 750 ton.



Co ciekawe, w czerwcu miesiącu Biełgorod i Dmitrij Donskoj zostały zauważone razem na Morzu Białym. Oczywiście nie wiadomo, jaki był cel ich wspólnego rejsu, ale można spekulować, że staruszek TK-208 służył jako cel ćwiczebny dla swojego młodszego towarzysza. Nie musiało zresztą chodzić tylko o testy systemów bojowych, Biełgorod jest przystosowany także do wypełniania zadań ratowniczych.

Ostatnim „dużym” zadaniem Dmitrija Donskogo było prawdopodobnie zabezpieczanie (czytaj: odstraszanie amerykańskich okrętów podwodnych) prób morskich Gienieralissimusa Suworowa projektu 955A Boriej-A i Krasnojarska projektu 885M Jasień-M we wrześniu ubiegłego roku. Ten pierwszy oficjalnie podniósł banderę 29 grudnia, Krasnojarsk zaś uczyni to w ciągu najbliższych tygodni.

Zobacz też: Wraca sprawa chińskich baz na Pacyfiku. Tym razem Kiribati

mil.ru