Czeski Urząd Ochrony Konkurencji nałożył na tamtejsze ministerstwo obrony karę w wysokości 550 milionów koron czeskich (95,8 miliona złotych) za złamanie ustawy o zamówieniach publicznych przy zakupie śmigłowców Bell AH-1Z Viper i UH-1Y Venom. Zakup dwunastu śmigłowców kosztował 18 miliardów koron. Jest to jednak decyzja pierwszej instancji, resortowi obrony przysługuje więc odwołanie.
Według urzędu antymonopolowego ministerstwo złamało zapisy ustawy w ten sposób, że podpisało umowę na zakup amerykańskich śmigłowców jeszcze przed rozpatrzeniem protestu koncernu Leonardo, który również oferował Czechom śmigłowce. Jednocześnie urząd nie nakazał wstrzymania realizacji umowy z Amerykanami, ponieważ mogłoby to wpłynąć na bezpieczeństwo państwa.
Jak wiele innych programów zakupowych czeskich sił zbrojnych, tak i zakup śmigłowców ma długą i zawiłą historię. Czechy już w 2014 roku rozpoczęły poszukiwania śmigłowców produkcji zachodniej, które mogłyby zastąpić w służbie Mi-35. Pierwsze plany zakładały pozyskanie dwunastu śmigłowców wielozadaniowych, ale ostatecznie kupiono bez przetargu osiem wielozadaniowych UH-1Y i cztery uderzeniowe AH-1Z. Według ministerstwa śmigłowce były sprawdzone bojowo i jako jedyne były do kupienia w formule umowy międzyrządowej, na czym Czechom zależało, bo umożliwiało wynegocjowanie lepszych warunków finansowych.
Leonardo oferował Czechom śmigłowce wielozadaniowe AW139M, które miały kosztować połowę sumy zażądanej przez Stany Zjednoczone. Włoski koncern oskarżył czeskie ministerstwo obrony o łamanie prawa Unii Europejskiej i nieuzasadnione wykorzystanie klauzuli pozwalającej na niekorzystanie z ustawy o zamówieniach publicznych przy zamówieniach kluczowych dla bezpieczeństwa państwa. Dodatkowo ministerstwo podpisało umowę z Amerykanami przed rozpatrzeniem skargi Włochów. Urząd Ochrony Konkurencji potwierdził nieprawidłowości już w połowie 2020 roku.
– Nałożenie zakazu realizacji na ten kontrakt mogłoby zagrozić całemu programowi pozyskania śmigłowców, który jest kluczowy dla bezpieczeństwa państwa – głosi oświadczenie urzędu. – Z tego powodu urząd odrzucił propozycję nałożenia zakazu. Jednocześnie na urząd zamawiający może zostać nałożona wysoka grzywna ze względu na poważne naruszania prawa i wartość umowy.
Decyzję podjęto w czasie, gdy Filip Říha zajmował stanowisko wiceministra do spraw zamówień. W ostatnim czasie Říha wrócił do ministerstwa obrony i został szefem nowo powstałego wydziału prawnego i inwestycji. Wcześniej zrezygnował w związku z nieprawidłowościami przy wielu kontraktach, między innymi na radary pasywne VERA NG, których ceny niespodziewanie rosły.
Przewodnicząca parlamentarnej komisji obrony Jana Černochová zwróciła się do premiera Andreja Babiša o wyjaśnienia w sprawie umowy na śmigłowce.
– Wzywam premiera Babiša, żeby niezwłocznie osobiście odniósł się do tej sytuacji i wyciągnął odpowiednie konsekwencje wobec winnych tych błędów – powiedziała Černochová. – Jeśli nadal mamy zwiększać fundusze na obronę i jeśli zwiększanie tych funduszy nadal ma mieć szerokie poparcie polityczne, nie możemy raz po raz dopuszczać do sytuacji marnotrawienia setek milionów koron. To nie do uwierzenia, że takie rzeczy mogą występować przy strategicznie ważnym kontrakcie. Chcemy na posiedzeniu komisji usłyszeć od ministra, czy realizacja zakupu nie jest zagrożona, jak sytuacja zostanie rozwiązana i jakie wnioski na przyszłość zostaną wyciągnięte z tej porażki.
Ministerstwo obrony nie zgadza się z decyzją Urzędy Ochrony Konkurencji i uważa, że procedurę zakupu przeprowadzono prawidłowo. W opublikowanym oświadczeniu napisano, że skoro latem 2020 roku urząd nie nałożył nakazu wstrzymania realizacji umowy, ministerstwo uznało, że ma do tego pełne prawo. Nie zgadza się również ze stwierdzeniem, że powinno najpierw rozpatrzyć skargi Leonardo.
– Nie możemy zaakceptować argumentacji, że powinniśmy najpierw zakończyć rozpoznawanie protestu kogoś, kto nie mógł nam dostarczyć sprzętu, którego potrzebowaliśmy, i nigdy nie rozmawiał z nami bezpośrednio – głosi oświadczenie ministerstwa obrony. – To jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, ponieważ mogłoby opóźnić modernizację sił zbrojnych o kilka lat. Podtrzymujemy zdanie, że procedura została przeprowadzona prawidłowo.
Dodatkowo ministerstwo obrony uważa, że koncern Leonardo w ogóle nie jest stroną w tym sporze i nie miał prawa składać skargi na działania ministerstwa. Ponieważ Czechy obstawały cały czas przy umowie międzyrządowej, wszelkie rozmowy prowadzono jedynie z rządem włoskim, a nie bezpośrednio z koncernem, toteż jeśli ktoś miałby prawo do składania skarg, byłby to właśnie rząd włoski, ale ten nie miał żadnych zastrzeżeń. Zdaniem resortu obrony jedynym celem działania włoskiego koncernu była chęć obstrukcji umowy z rządem amerykańskim.
Zdaniem ministerstwa obrony z decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji może wynikać, że jeśli wykorzystywany jest wyjątek pozwalający na niekorzystanie z ustawy o zamówieniach publicznych, skargi może składać każdy podmiot, nawet niezaangażowany bezpośrednio w postępowanie. W takim wypadku zastosowanie wyjątku mijałoby się z celem, ponieważ skargi składane przez każdego mogłyby w każdej chwili i na dowolny czas blokować procesy zakupów sprzętu niezbędnego dla bezpieczeństwa państwa.
Kolejnym argumentem jest to, że według ministerstwa obrony Leonardo nie dysponował produktem spełniającym wymagania czeskich sił zbrojnych. W opinii ekspertów ministerstwa AW139M jest jedynie zmilitaryzowaną wersją śmigłowca cywilnego. W dodatku nigdy nie był wykorzystywany operacyjnie, a czescy żołnierze mieli okazję wykorzystywać amerykańskie UH-1 w czasie operacji zagranicznych i mają o nich bardzo dobre zdanie.
Z powyższych powodów ministerstwo obrony uważa, że karę nałożono niesłusznie, i jest gotowe złożyć apelację. Jednocześnie jeśli Urząd Ochrony Konkurencji podtrzyma swoje zdanie o złamaniu zapisów ustawy, kara powinna być jedynie symboliczna, bo protesty Leonardo miały na celu jedynie obstrukcję.
Zobacz też: Irlandia rozważa zakup myśliwców
(czdjournal.com)