Tragiczna śmierć Idrissa Débyego wywołała spekulacje na temat przyszłości kraju. Obserwatorzy obawiają się, że bez trzymającego kraj w żelaznym uścisku prezydenta, nie tylko Czad, ale cały region może pogrążyć się w chaosie. Poległy podczas wymiany ognia z bojownikami Déby był jednym z najbliższych sojuszników Zachodu w walce z rosnącymi w siłę grupami terrorystycznymi. Natychmiastowe przejęcie władzy przez wojsko zostało przyjęte spokojnie zarówno przez mieszkańców kraju jak i społeczność międzynarodową. Od razu jednak rozpoczęto rozmowy nad tym, jak ma wyglądać polityczna rzeczywistość do momentu ogłoszenia nowych wyborów.

Zarówno Francja jak i Stany Zjednoczone udzieliły poparcia wojskowym zastrzegając jednak, że docelowo władze powinny zostać wybrane w demokratycznych wyborach. Podczas uroczystości pogrzebowych poległego, prezydent Francji Emmanuel Macron potwierdził, że będzie kontynuował dotychczasową politykę wspierania stabilności w Czadzie uważając go za jednego z głównych sojuszników w Afryce. Podkreślił również, że Paryż nie pozwoli aby ktokolwiek zagroził suwerenności jego dawnej kolonii. Jest to niezwykle ważna deklaracja, ponieważ po śmierci prezydenta Débyego jednym z decydujących czynników mogących wpłynąć na sytuację w kraju było stanowisko Francji.

Zagraniczne zaangażowanie militarne jest jednym z podstawowych filarów polityki bezpieczeństwa Czadu. Bez niego czadyjskie siły zbrojne są nieprzygotowane do odparcia zagrożenia ze strony rebeliantów atakujących z Libii. W ostatnich latach żołnierze odnosili sporadyczne sukcesy w walce z Boko Haram, jednak nie przełożyło się to bezpośrednio na gotowość do odpierania ataków ze strony zorganizowanej grupy zbrojnej jak FACT (Front pour l’alternance et la concorde au Tchad).

Zaniepokojenie przejęciem władzy przez wojsko wyraziła Unia Afrykańska. Organizacja niemal od początku swojego istnienia stara się ograniczyć liczbę wojskowych zamachów stanu na kontynencie i promować demokratyczne przekazywanie władzy. W tym wypadku ograniczyła się do lakonicznego oświadczenia oraz wezwania do jak najszybszego przekazania rządów w ręce cywilów. Pokazuje to słabość Unii jako podmiotu w założeniach mającego kreować polityczną rzeczywistość na kontynencie. Nadal dawne mocarstwa kolonialne oraz globalni gracze mają najważniejszy głos w sprawach afrykańskich. Z powodu zdecydowanej postawy Francji, de facto mającej decydujący głos w sprawach Czadu, Unia Afrykańska ani żadna inna organizacja regionalna nie zasugerowała wprowadzenia sankcji czy zamknięcia granic, co miało miejsce w przypadku wojskowego przejęcia władzy w Mali.

Wojsko wiedziało, że po opublikowaniu informacji o śmierci prezydenta musi działać szybko. Idriss Déby przez ponad trzydzieści lat trzymał kraj w żelaznym uścisku dlatego, gdy nagle go zabrakło, obawiano się rozbicia służb bezpieczeństwa na frakcje i wybuchu wojny domowej. Jedną z pierwszych manifestacji siły było otoczenie siedzib partii opozycyjnych przez policję. Wówczas nie wiedziano jak doniesienia o tym, że prezydent poległ zostaną przyjęte przez jego przeciwników politycznych. Gdy jednak zdano sobie sprawę, że ryzyko wybuchu walk jest niewielkie rozpoczęto rozmowy.

Na następcę zabitego prezydenta wyznaczono jego syna, generała Mahamata Débyego Itno znanego lepiej jako Mahmat Kaka. Wyznaczono również okres przejściowy, po którym rozpisane zostaną nowe wybory prezydenckie. Do tego czasu rządy sprawować ma wojsko. Mimo iż działania te spotkały się w dużej mierze z poparciem zarówno społeczeństwa jak i polityków to opozycja wzywa do, przynajmniej częściowego, włączenia do władzy cywilów. Nieoficjalnie również Francja ma naciskać na utworzenie mieszanego rządu. Jednym z proponowanych rozwiązań jest zastosowanie modelu malijskiego. Po zamachu stanu w sierpniu 2020 roku zastosowano tam zasadę, że prezydent będzie cywilem, a kandydata na wiceprezydenta wskaże wojsko. Jest to kompromis, którego przyjęcie wydaje się możliwe do zaakceptowania przez wszystkie strony. Jednym z najważniejszych zwolenników takiego rozwiązania jest lider opozycji Succes Masra. Cały czas trwają jednak rozmowy mające uregulować sytuację polityczną w Czadzie.

Front pour l’alternance et la concorde au Tchad (Front dla Zmiany i Zgody w Czadzie) poinformował o nalocie na jedną z baz położonych na północy kraju. Przeprowadzony 21 kwietnia atak miał prawdopodobnie na celu wyeliminowanie Mahamata Mahadiego Alego – przywódcy organizacji. Bojownicy stwierdzili, że podczas ataku wykorzystano siły francuskie, które miały odpowiadać za rozpoznanie z powietrza. Paryż zaprzeczył, żeby jego siły brały udział w działaniach militarnych w Czadzie. Władze w Ndżamenie nie skomentowały doniesień bojowników. Nie wiadomo na ile nalot był skuteczny oraz czy w jego wyniku zginął któryś z dowódców grupy. Dzięki wieloletniemu uczestnictwu w licznych konfliktach regionalnych czadyjscy żołnierze zaliczani są do najbardziej doświadczonych bojowo na świecie. Mimo to czadyjskie siły zbrojne są słabo wyekwipowane i z trudem utrzymują kraj w całości, czego najbardziej wyraźnym przykładem jest niemożność zabezpieczenia granicy z Libią.

Zobacz też: 44 członków Boko Haram otrutych w czadyjskim więzieniu

(reuters.com)

Sgt. Derek Hamilton