W lutym na wyspie Guam zostaną przeprowadzone kolejne ćwiczenia sprawdzające koncepcję Agile Combat Employment. Tym razem próbie zostanie poddana zdolność myśliwców wielozadaniowych do działania z prowizorycznych lotnisk w ramach prowadzenia operacji rozproszonych. W czasie tegorocznej edycji ćwiczeń „Cope North” samoloty F-35A Lightning II z Eielson na Alasce i F-16 Fighting Falcon z Misawy w Japonii będą operowały z położonego na północny zachód od głównej części bazy Andersen lotniska Northwest Field.
Od blisko siedemdziesięciu lat to zapuszczone lotnisko, utworzone pod koniec drugiej wojny światowej jako baza czterosilnikowych bombowców B-29 Superfortress, przyjmowało jedynie samoloty transportowe C-130 i śmigłowce. W ramach ćwiczeń niewielka grupa żołnierzy szybkiego reagowania ma przygotować lotnisko do przyjmowania myśliwców.
Zdolność do operowania z małych lotnisk bez rozbudowanego zaplecza jest jednym z celów, które Departament Obrony postawił przed siłami powietrznymi w ramach nowej rywalizacji wielkich mocarstw. Nie trzeba się specjalnie domyślać, że w tym wypadku chodzi o Chiny, których rakiety balistyczne pośredniego zasięgu stanowią poważne zagrożenie dla głównych amerykańskich baz w rejonie Pacyfiku. Rozproszenie samolotów po dużej liczbie małych wysp na wielkim obszarze zwiększa prawdopodobieństwo utrzymania zdolności operacyjnej w wypadku zaskakującego chińskiego ataku.
– Chiny i Rosja nieustanie tworzą zagrożenie dla amerykańskich baz zamorskich – tłumaczy generał brygady Jeremy T. Sloane, dowódca 36. Skrzydła z bazy Andersen. – Żeby się temu przeciwstawić, siły powietrzne muszą odejść od zależności od wielkich, dobrze wyposażonych baz. Chociaż siły powietrzne mogą sobie poradzić z [wrogimi] bombowcami dalekiego zasięgu, wojna, w której rakiety niszczą nasze bazy lotnicze, uniemożliwiając działanie myśliwców, nie skończy się dla nas dobrze.
Lotnisko Northwest Field leży w środku dżungli. Jego pas startowy ma długość 2438 metrów, nie ma wieży kontrolnej, a drogi kołowania i hangary są nieliczne. Nawierzchnia jest w złym stanie. Do tej pory korzystały z niej jedynie odporne C-130 i śmigłowce. W związku z planowanymi działaniami myśliwców na lotnisku zostanie zamontowany przenośny system awaryjnego hamowania. Zespoły szybkiego reagowania będą miały za zadanie przygotować lotnisko do przyjęcia odrzutowców oraz stworzyć warunki do ich tankowania i odtwarzania gotowości bojowej.
Ćwiczenia „Cope North” odbywają się co roku, a poza wojskami amerykańskimi biorą w nich udział również oddziały z Japonii i Australii. Uczestniczy w nich około 100 samolotów i 2500 żołnierzy. Manewry są często okazją do przećwiczenia nowych rozwiązań taktycznych i logistycznych przygotowujących do działań rozproszonych. W zeszłym roku myśliwce F-22A Raptor po razy pierwszy operowały z wyspy Palau, gdzie bez wyłączania silników tankowały z samolotów transportowych C-130J Super Hercules.
Wyspa Guam jest najdalej wysuniętym na zachód terytorium Stanów Zjednoczonych. Ma kluczowe znaczenie dla amerykańskich operacji na Pacyfiku i na Dalekim Wschodzie, co jednocześnie czyni z niej cel strategiczny dla ataku w przypadku wojny. W zeszłym roku Chiny zaprezentowały film propagandowy przedstawiający atak bombowców na Guam. W reakcji dowódca amerykańskich sił powietrznych na Pacyfiku wskazał na konieczność działań dyplomatycznych i planistycznych umożliwiających amerykańskim silom powietrznym operowanie z większej liczby baz rozsianych po całym Oceanie Spokojnym. Kluczowe dla osiągnięcia tych celów będzie utrzymywanie dobrych stosunków międzynarodowych z małymi wyspiarskimi państwami tego obszaru.
– Musimy być bardzo otwarci i aktywni – tłumaczy generał Sloane. – Musimy mieć prawdziwe i znaczące relacje z tymi niewielkimi społecznościami, które pozwolą nam na dostęp do swojej infrastruktury zgodnie z naszymi potrzebami. To mogą być bardzo proste i niemedialne działania, jak na przykład wsparcie przy szczepieniach przeciwko COVID-19 czy dostarczanie pomocy humanitarnej po klęskach żywiołowych.
Jako potwierdzenie tych słów można przytoczyć wiadomość z zeszłego roku, gdy prezydent Palau Tommy Remengesau Junior zaapelował do władz Stanów Zjednoczonych o wybudowanie w jego kraju baz wojskowych. We wrześniu 2020 roku Palau odwiedził amerykański sekretarz obrony Mark Esper, a w rozmowie z nim Remengesau zaapelował o szybkie rozpoczęcie budowy niezbędnej infrastruktury. Była to pierwsza w historii wizyta amerykańskiego sekretarza obrony na archipelagu, co doskonale obrazuje rosnące zainteresowanie Waszyngtonu obszarem środkowego Pacyfiku.
Palau nie ma własnych sił zbrojnych. Stany Zjednoczone na mocy Porozumienia o Wolnym Stowarzyszeniu (Compact of Free Association) odpowiadają za obronę Palau. Amerykańskie wojska są obecne na archipelagu od dziesięcioleci. Obecnie stacjonuje tam trzynastoosobowy odział żołnierzy Batalionów Roboczych US Navy. Tworzy on Zespół Akcji Obywatelskich Palau, odpowiadający za szereg drobnych projektów infrastrukturalnych na archipelagu.
Ponadto w ramach zwiększania na obszarze Pacyfiku liczby lotnisk dostępnych dla amerykańskich samolotów modernizacji poddano bazę na wyspie Wake. Pas startowy zyskał nową nawierzchnię, a dwie płyty postojowe dla samolotów znacznie rozbudowano. Ponadto na wyspie postawiono dużą farmę paneli słonecznych. Jej główna zaleta – jeśli pominąć, że jest jedynym lotniskiem w promieniu tysięcy kilometrów – to położenie poza zasięgiem chińskich i północnokoreańskich rakiet średniego zasięgu, a prawdopodobnie również na skraju lub poza zasięgiem rakiet pośredniego zasięgu. Leżąca 2400 kilometrów na zachód baza Andersen na Guamie znajduje się w zasięgu tych rakiet.
W grudniu 2020 poinformowano również o planowanej rozbudowie lotniska na Tinianie. Obecnie ma ono pas startowy o długości 2745 metrów. Na Tinianie są też cztery pasy lotniska North Field, które tak jak Northwest Field na Guamie służyło amerykańskim bombowcom podczas drugiej wojny światowej. North Field jest jednak od lat w podobnie fatalnym stanie technicznym i może przyjmować jedynie samoloty przystosowane do działania z lotnisk polowych. Według pierwszych informacji lotnisko na Tinianie miałoby pełnić funkcję obiektu rezerwowego dla bazy sił powietrznych Andersen.
Zobacz też: Belgia i Holandia wspólnie zamówią okręty
(airforcemag.com)