Uzbrajanie śmigłowców bojowych w niewielkie pociski rakietowe naprowadzane na podczerwień – Stingery w maszynach amerykańskich czy Igły w rosyjskich – do zwalczania celów latających stanowi normę od kilku dziesięcioleci. Często mówi się, że są to pociski „do samoobrony”, częściej chodzi jednak o zwalczanie wiropłatów przeciwnika i, zwłaszcza w ostatnich latach, bezzałogowych statków powietrznych. Ale gdyby tak dać śmigłowcom możliwość zwalczania samolotów bojowych, i to na dystansach typowych dla samolotów bojowych, a nie śmigłowców?
Amerykański Korpus Piechoty Morskiej w listopadzie ubiegłego roku odebrał ostatni śmigłowiec uderzeniowy AH-1Z Viper, a już w 2018 roku do formacji trafił ostatni wielozadaniowy UH-1Y Venom. Korpus zamówił odpowiednio 189 i 160 tych maszyn, wciąż zwanych tam po staremu Cobra i Huey. Teraz, przynajmniej do późnych lat trzydziestych, będą one stanowiły całość floty średnich wiropłatów używanych marines. Wymusza to konieczność modernizacji, tak aby nawet pod koniec służby Viper i Venom były przydatne na wciąż ewoluującym polu walki.
Głębokie modyfikacje wymagają przygotowania odpowiednich fundamentów. Korpus wespół z koncernem Bell rozpoczyna więc program modernizacji instalacji elektrycznej śmigłowców, tak aby zapewnić hipotetycznym przyszłym systemom możliwość poboru niezbędnej ilości energii. Docelowo modernizacja SIEPU (Structural Improvement and Electrical Power Upgrade) ma zagwarantować wzrost ilości wytwarzanej energii o 200%.

UH-1Y i AH-1Z na australijskim śmigłowcowcu HMAS Canberra (L02)
(LSIS Matthew Lyall, Department of Defence )
W ramach SIEPU śmigłowce rodziny H-1 otrzymają także mocniejszy procesor, zdolny poradzić sobie z przetwarzaniem danych z systemów uzbrojenia i czujników pokładowych oraz informacji z czujników zewnętrznych przekazywanych przez łącze danych.
Spośród wszystkich możliwych zmian najbardziej interesująca jest hipotetyczna integracja pocisków powietrze–powietrze AIM-120 AMRAAM ze śmigłowcami AH-1Z. Mówimy tu o scenariuszu na razie czysto teoretycznym, ale gdyby doszedł do skutku, byłby to radykalny przeskok jakościowy. Do tej pory najpotężniejszą bronią powietrze–powietrze w arsenale Viperów były pociski AIM-9M Sidewinder. Spodziewana jest – niestety na razie nie wiadomo kiedy – integracja najnowocześniejszej wersji AIM-9X, umożliwiającej między innymi celowanie za pomocą wskaźnika nahełmowego.
Sieciocentryczny AIM-9X Block II pozwala używać do celowania danych z innych czujników, na przykład z okrętu macierzystego czy od marines walczących gdzieś w dole na świeżo zajętym przyczółku. Jest też lepiej przystosowany do niszczenia pocisków manewrujących, co może mieć duże znaczenie w ewentualnej wojnie na Pacyfiku. Jak mówi pułkownik Nathan Marvel, dowódca 39. Dywizjonu Lotniczego Piechoty Morskiej, cytowany przez The War Zone, w razie potrzeby jeden Viper może przenosić nawet osiem pocisków tego typu.
– Na śmigłowcach [rodziny] H-1 można teraz podwiesić wspaniałe rzeczy, ponieważ można je zamontować i zdemontować, śmigłowce mogą być platformą agnostyczną co do przenoszonego uzbrojenia, mogą być usieciowione – stwierdził Marvel. – Nie jest niemożliwe, poruszam się tu na obrzeżach szaleństwa, ale jest to do pomyślenia, że na AH-1Z można by podwiesić AIM-120. Albo na przykład wyśmienity zasobnik zakłócający, który normalnie nie jest przenoszony przez H-1.
Słowa pułkownika Marvela przypominają, jak istotną kwestią w nowoczesnych systemach uzbrojenia jest zapas mocy instalacji elektrycznej. W ubiegłym roku pisaliśmy o tym, że F-35 coraz bardziej potrzebuje mocniejszego silnika. Po części chodzi tu o zwykłe właściwości lotne, ale spora część tego zapotrzebowania wynika także z nowych, bardziej prądożernych urządzeń pojawiających się we wnętrzu płatowca, takich jak stacja radiolokacyjna AN/APG-85. Jeśli F-35 zostanie uzbrojony w broń laserową, będzie musiał jej zapewnić moc elektryczną rzędu kilkudziesięciu kilowatów.
Także w przyszłych niszczycielach US Navy, oznaczonych wstępnie DDG(X), jednym z wymogów jest, aby siłownia miała zapas mocy, a system chłodzenia – nadwyżkę wydajności. Pozwoli to na dodanie w przyszłości nowych sensorów czy uzbrojenia zużywającego dużo energii, takiego jak lasery dużej mocy.
„Zulu Cobra” może być wyposażona w radar AN/APG-78 Longbow (montowany nie jak w Apache’u nad wirnikiem, ale na skrzydle), który jest zdolny również do śledzenia celów powietrznych. Innym źródłem danych o celu dla AMRAAM-a mogą być termonamierniki, o ile zostałyby zintegrowane z AH-1Z. Mimo że AIM-120 jest bronią naprowadzaną radiolokacyjnie, najnowsze warianty, podobnie sieciocentryczne jak AIM-9 Block II, mogą przyjmować dane z innych źródeł. Dwa lata temu F-15C za pomocą AMRAAM-a zestrzelił cel latający, używając radaru jedynie do przekazywania namiarów pozyskiwanych z zasobnika IRST.
An AH-1Z Viper with pod-mounted Longbow radar. pic.twitter.com/8kCrQhSipu
— The Other Chris (@TotherChris) November 15, 2018
Śmigłowiec ma nad samolotem przewagę mobilności lokalnej. Może startować i lądować niemal gdziekolwiek, a także przyczaić się w zawisie za przeszkodami terenowymi. Zarazem jest szybszy niż lądowa wyrzutnia pocisków przeciwlotniczych, toteż może szybciej znaleźć się w miejscu, w którym potrzebna będzie zdolność zwalczania samolotów nieprzyjaciela. Sieciocentryczny AMRAAM mógłby uczynić z AH-1Z coś na kształt ultramobilnego zestawu przeciwlotniczego (tej samej klasy co NASAMS), zdolnego zapewnić obronę na średnim dystansie zarówno okrętom, jak i pododdziałom piechoty morskiej na lądzie.
Wystarczyłoby, żeby zajął dogodną pozycję do otwarcia ognia, namierzeniem celu mógłby się zająć okręt czy samolot kontroli przestrzeni powietrznej i to one byłyby odpowiedzialne za to, aby AMRAAM wiedział, gdzie ma lecieć. Śmigłowiec byłby jedynie platformą odpalającą.
Oprócz zwiększenia zdolności rażenia przeciwnika Cobry i Venomy mają także uzyskać lepszą przeżywalność i interoperacyjność. W ramach zwiększania przeżywalności śmigłowce otrzymają system samoobrony przed pociskami naprowadzanymi na podczerwień i system ostrzegający o opromieniowaniu przez radar AN/APR-39. W kwestii interoperacyjności pułkownik Marvel widzi możliwość skorzystania z tego, że AH-1Z i UH-1Y są zbudowane w 85% z tych samych części. Jego zdaniem wymiana komponentów między maszynami obu typów powinna być normą i być realizowana tak, aby zaspokajać bieżące potrzeby na polu walki.
Pierwsze egzemplarze AH-1Z i UH-1Y mają przejść, rzec by można, prototypową modernizację SIEPU w zakładach Bella w tym roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, program ruszy na większą skalę. Na razie nie wiadomo, jak długo może potrwać. Z jednej strony nie ma pośpiechu – pułkownik Marvel twierdzi, że Viper i Venom mogą pozostać w służbie jeszcze dwadzieścia lat. Z drugiej – trzeba pamiętać, że to nie jest sztuka dla sztuki. Wszystko, co marines obecnie robią, wszystkie reformy i plany modernizacji, mają jeden cel: przygotowanie do wojny z Chinami.
Jeżeli nastąpi integracja AH-1Z z AIM-9X (co wydaje się tylko kwestią czasu) i AIM-120 (co na razie jest palcem na wodzie pisane), będzie to kolejny etap trwających w Korpusie Piechoty Morskiej poszukiwań mobilnych i dalekosiężnych środków rażenia zdolnych funkcjonować w ramach doktryny działań przybrzeżnych w środowiskach przeciwdziałania (Littoral Operations in Contested Environments, LOCE), zgodnie z którą marines mają opanowywać ląd, aby następnie za pomocą własnych środków przeciwlotniczych i przeciwokrętowych wspierać działania sił powietrznych i marynarki wojennej. Jednym z najciekawszych pomysłów są zdalnie sterowane kołowe wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych systemu NMESIS.
A jeśli kiedykolwiek dojdzie do integracji AMRAAM-a z UH-1Y (co oczywiście się nie stanie, ale jeśli…), ten element programu musi nosić nazwę Airwolf.
Zobacz też: Turcja wreszcie modernizuje Leopardy 2A4 na bazie wniosków z „Tarczy Eufratu”