Zaawansowana ciąża nie przeszkadza izraelskiej kapitan Ronnie (to jej imię, izraelskie wojsko tradycyjnie nie ujawnia nazwisk swoich żołnierzy) w wypełnianiu codziennych obowiązków służbowych, do których należy obsługa samolotu bezzałogowego. Jej mąż z kolei jest oficerem w sztabie Izraelskich Sił Powietrznych.
– W pewnym sensie bronimy kraju dzisiaj, żeby nasze dzieci miały kraj jutro – mówi kapitan Ronnie, która na co dzień jest operatorem bezzałogowego Hermesa 450. Obecnie jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nadal służy jako rezerwistka w eskadrze, nadzorując wielogodzinne loty UAV-ów w ramach operacji „Protective Edge”.
Poza typowymi wyzwaniami, jakie wiążą się z realizacją misji bezzałogowców, pani kapitan ma także inne obawy.
– Mówi się, że niedobrze jest stresować się w czasie ciąży, a naprowadzanie myśliwców na cele czy oglądanie własnych żołnierzy, na ziemi, rannych, nie jest zbyt uspokajające. Technika pozwala mi na uniknięcie fizycznych niebezpieczeństw, więc gdy jestem na misji, staram się zachować maksymalny spokój i uważam, że to wystarczy. Nie jest łatwo spędzać kilka godzin w pokoju operacyjnym, ale od początku misji nie miałam wątpliwości co do wstąpienia do eskadry. Gdy powiedzieli, że beze mnie będą mieli problem z prawidłowym wykonywaniem zadań, moje dylematy zniknęły.
W czasie swoich misji kapitan Ronnie ściśle współpracuje z oddziałami naziemnymi. Obserwuje z góry sytuację taktyczną, nakierowuje własne oddziały na przeciwnika i ostrzega je przed zagrożeniami. Może poszczycić się wieloma sukcesami na tym polu. Raz zidentyfikowała grupę terrorystów przygotowujących się do odpalenia rakiet w kierunku izraelskiego czołgu, a innym razem wykryła zasadzkę. Kapitan twierdzi, że satysfakcja z obrony obywateli Izraela w pełni rekompensuje jej wszelkie trudności.
(iaf.org.il, fot. Elbit Systems)