Do władz Ugandy wpłynął wniosek firmy PowerChina International Group Limited (PIGL) o zezwolenie na budowę hydroelektrowni Ayago na Nilu Białym, między jeziorem Kioga i Jeziorem Alberta. Byłaby to największa elektrownia w Ugandzie, zwiększająca krajową produkcję energii elektrycznej o 40%. Koszt realizacji obiektu szacowany jest na 1,4 miliarda dolarów.
Ugandyjskie zapotrzebowanie na elektryczność gwałtownie wzrasta. W ostatnich latach rząd w Kampali podejmował wiele działań mających na celu podniesienie atrakcyjności krajowego rynku energetycznego dla zagranicznych inwestorów. Zachęcał również do większej aktywności małe firmy i promował zaciągane w Chinach pożyczki. Plany budowy nowej elektrowni, mogącej zapewnić dodatkowe 2800 megawatów, zostały przyjęte z dużą dozą optymizmu. Obecnie rząd analizuje chińską propozycję, a ostateczna decyzja ma zostać ogłoszona w kwietniu 2020 roku.
Polityka związana z korzystaniem z Nilu budzi ogromne kontrowersje. Uganda wraz z dziewięcioma innymi państwami podpisała w 2010 roku ramową umowę o współpracy zakładającą prowadzenie wspólnej polityki w sprawie najdłuższej rzeki w Afryce z pominięciem Egiptu i Sudanu. Te dwa kraje sprzeciwiają się jakimkolwiek działaniom mogącym wpływać na Nil. Dla Kairu rzeka jest szczególnie istotna, ponieważ aż 95% mieszkańców mieszka wzdłuż jej brzegu. Jakakolwiek ingerencja w ilość wody docierającej do ujścia stanowi ogromne zagrożenie dla liczącej już 100 milionów osób populacji Egiptu.
Podobne niepokoje budzi konstruowana przez Etiopię Tama Wielkiego Odrodzenia. Mimo iż budowę ukończono już w 70%, Kair nadal obawia się, że napełnienie rezerwuaru, które może potrwać nawet piętnaście lat, poważnie ograniczy dostęp do wody pitnej.
Zobacz też: Chiny pomogły wystrzelić pierwszego etiopskiego satelitę
(aljazeera.com; na fot. ugandyjscy rybacy na Nilu Białym)