Władze ChRL są niezadowolone z celów amerykańskiej strategii, która została ogłoszona 5 stycznia przez Baracka Obamę. Zdaniem Pekinu wezwanie do zwiększenia zaangażowania w regionie Azji i Pacyfiku jest wymierzone przeciwko chińskim wpływom oraz potędze militarnej.
Ma ona na celu ograniczenie wzrostu chińskich możliwości, które systematycznie są budowane poprzez modernizację armii oraz większą projekcję siły. Szybki wzrost gospodarczy ChRL umożliwił przebudowę sił konwencjonalnych i nuklearnych tego państwa. Do tego należy dodać powolną, aczkolwiek dającą się zauważyć zmianę kultury strategicznej, która nie operuje jedynie hasłami działań defensywnych i „cennego pokoju”.
Dlatego nie może dziwić sprzeciw chińskiej elity rządzącej przeciwko możliwym działaniom Stanów Zjednoczonych oraz wezwanie do odgrywania „bardziej konstruktywnej roli” w regionie. Wydaję się, iż rola ta ma polegać na nie mieszaniu się w sprawy, które mogą dotyczyć ChRL i jej wpływów.
W amerykańskiej strategii pojawiły się także zarzuty odnoszące się do nieprzejrzystości chińskiej strategii, która ukrywa prawdziwe cele modernizacji sił zbrojnych. Mają one dać znaczną przewagę nad innymi graczami w regionie oraz pozwolić na manifestację siły. Z drugiej strony, zwiększanie potencjału floty morskiej poprzez budowę nowych jednostek oraz wyposażenie ich w rakiety przeciw okrętom podwodnym są niebezpieczne dla amerykańskiej dominacji na Pacyfiku.
Odpowiedź ze strony chińskiej wydaję się być prosta. Chiny, jak każde państwo, modernizują swoje wojsko, a przede wszystkim flotę i nie widzą w tym nic innego oprócz troski o zwiększenie stabilności i bezpieczeństwa w regionie.
(http://defensenews.com)