Ostatnie dni upłynęły na antypodach pod znakiem gorących spekulacji wokół możliwości powstania chińskiej bazy na Vanuatu. Władze wyspiarskiego państwa i Chin zaprzeczają tym rewelacjom.
Sprawę ujawnił dziennik The Sydney Morning Herald. Powołując się na źródła w siłach bezpieczeństwa Vanuatu, gazeta twierdzi, że Pekin nie złożył jeszcze formalnej propozycji, ale prowadzone obecnie rozmowy mogą zaowocować drugą chińską bazą zamorską. Według źródeł, do których dotarł The Sydney Morning Herald, pierwszym krokiem do powstania bazy może być seria umów pozwalających chińskim okrętom na uzupełnianie paliwa i zapasów oraz przeprowadzanie napraw.
Coraz intensywniejsze działania Chin na obszarze Oceanii są z uwagą i niepokojem obserwowane przez Australię, Nową Zelandię, Francję i Stany Zjednoczone. Relacje między Canberrą i Pekinem stają się coraz chłodniejsze. Australia jest przeciwna jakiejkolwiek zmianie status quo w regionie, który uznaje za własne podwórko. Vanuatu leży 2,5 tysiąca kilometrów od wybrzeży Australii, podobny dystans dzieli je od Nowej Zelandii, a zalewie około 500 kilometrów od francuskiej Nowej Kaledonii. W warunkach Pacyfiku to bardzo blisko.
Tymczasem wydawany w Hongkongu dziennik Soth China Morning Post częściowo potwierdza doniesienia The Sydney Morning Herald. Gazeta powołuje się na opinie chińskich ekspertów z dziedziny wojskowości i astronautyki.
Zdaniem Zhou Chenminga Vanuatu nie nadaje się na bazę morską, za to stanowi świetny punkt do zbudowania stacji obserwacji satelitów. Chiński ambitny program kosmiczny wymaga nowych instalacji pozwalających śledzić trasy coraz liczniej odpalanych rakiet i wynoszonych przez nie na orbitę satelitów. Oczywiście obserwacja własnych obiektów pozwala także zbierać informacje o satelitach należących do innych państw.
Zobacz też: Geopolityka XXI wieku, czyli nowy jedwabny szlak
(9news.com.au, scmp.com, smh.com.au)