Amerykański rząd wydał zgodę na sprzedaż Niemcom izraelskiego systemu przeciwrakietowego Chec 3 (Strzała 3). Kilka dni temu o zgodzie Waszyngtonu poinformowało izraelskie ministerstwo obrony. Berlin i Jerozolima mogą teraz przystąpić do końcowych negocjacji, które strona niemiecka chce zakończyć jak najszybciej.

Kupno Chec 3 to element szybkiego wzmacniania niemieckiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej zapoczątkowanego rosyjską agresją na Ukrainę. Wcześniej proces ten niemiłosiernie się dłużył, w pewnym momencie właściwie stanął w miejscu.

Wybór izraelskiego systemu budzi jednak kontrowersje. Główna wątpliwość sprowadza się do pytania, czy Niemcy rzeczywiście potrzebują zdolności oferowanych przez Chec 3. A co mają Stany Zjednoczone do systemu i transakcji między Izraelem i Niemcami? Bardzo dużo.



W roku 2008 Jerozolima odrzuciła ofertę kupna systemu przeciwrakietowego THAAD i zdecydowała się opracować własny odpowiednik, dopasowany do wymagań Izraela. Amerykanie mocno zaangażowali się w projekt od samego początku. Waszyngton miał przeznaczyć na ten cel w latach 2008–2019 3,8 miliarda dolarów, w tym 1,2 miliarda dolarów na badania i rozwój. Układ był obopólnie korzystny. Izrael zyskał dostęp do funduszy, technologii i mocy produkcyjnych oferowanych przez USA, Amerykanie zaś – dostęp do obiecującego systemu, który zawsze może się przydać, i kontrolę nad tym, komu Izraelczycy będą mogli go sprzedać.

Niemcy od lat usiłują zbudować następcę Patriota – Taktisches LuftVerteidigungsSystems (TLVS) – który z czasem rozwinął się w wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Program jednak cały czas napotykał kłopoty i opóźnienia, a w końcu stanął pod znakiem zapytania. Jak w wielu innych przypadkach dotyczących obronności i modernizacji sił zbrojnych, także tutaj najazd Moskali na Ukrainę okazał się niemiłym przebudzeniem.

W Berlinie pojawiły się obawy, że w przypadku eskalacji konfliktu i wybuchu wojny Rosji z NATO Niemcy mogą stać się celem rosyjskich pocisków balistycznych, na przykład Iskanderów z obwodu kaliningradzkiego. Aby przyspieszyć wzmocnienie obrony przeciwrakietowej zdecydowano się na system z półki. Już w marcu ubiegłego roku jako faworyta wymieniano Chec 3.



Niemcom zależy na czasie. Kontrakt miałby zostać podpisany już w listopadzie tego roku, pierwsza bateria ma osiągnąć wstępną gotowość operacyjną pod koniec roku 2025, zaś całość dostaw ma zakończyć się w roku 2030. Z liczącego 100 miliardów euro specjalnego funduszu na dozbrojenie Bundeswehry (Sondervermögen) mają zostać kupione trzy baterie. W skład każdej wchodzą radar AESA ELM-2080S Super Green Pine Block C, skonteneryzowane stanowisko dowodzenia i cztery wyrzutnie z sześcioma pociskami każda. Do tego kontrakt ma objąć zapas pocisków i wsparcie logistyczne. Początkowo wartość umowy szacowano na 2 miliardy euro, izraelskie ministerstwo obrony mówi jednak obecnie o 3,5 miliarda euro, a w medialnych doniesieniach pojawia się nawet kwota 4 miliardów.

Pierwsza bateria ma zostać rozmieszczona w bazie sił powietrznych Fliegerhorst Holzdorf na pograniczu krajów związkowych Saksonia-Anhalt i Brandenburgia. Jako potencjalne lokalizacje dwóch pozostałych baterii inspektor Luftwaffe, generał Ingo Gerhard, wskazał Szlezwik Holsztyn i Bawarię. Chec 3, a raczej jego stacje radiolokacyjne, mają też stać się częścią lansowanego przez Niemcy pomysłu Europejskiej Tarczy Antyrakietowej (European Sky Shield Initiative, ESSI).

Jeszcze zanim idea ta została oficjalnie ogłoszona, zastępca sprawozdawcy komisji budżetowej do spraw budżetu obronnego Bundestagu Andreas Schwarz rzucił propozycję, by niemiecka tarcza antyrakietowa objęła też inne państwa europejskie, w tym Polskę. Pomysł zasadzał się na tym, aby zainteresowane kraje zaopatrzyły się w wyrzutnie systemu Chec 3 i korzystały z danych radarowych udostępnianych przez Niemcy.



Wątpliwości

Strzała 3 to system przeznaczony do zwalczania pocisków balistycznych w środkowej fazie lotu, czyli poza ziemską atmosferą. Podobnie jak w przypadku THAAD-a efektor niszczy cel energią kinetyczną. Jest jednak pewna różnica. W przeciwieństwie do Amerykanów Izraelczycy zastosowali system sterowania oparty na pojedynczej dyszy ze sterowaniem wektorem ciągu, a nie na szeregu mniejszych dysz ustawionych pod kątem wokół tylnej części pocisku. Takie rozwiązanie ma być prostsze, a przez to sprawniejsze i łatwiejsze w wykorzystaniu operacyjnym.

Wątpliwości dotyczą jednak nie konkretnych rozwiązań, ale samego charakteru systemu. Aktualnie główne zagrożenie dla Niemiec mają stanowić taktyczne pociski balistyczne (czy ściślej: pseudobalistyczne, gdyż poruszają się po spłaszczonej – a nie balistycznej – trajektorii i prawdopodobnie mogą wykonywać manewry na każdym jej odcinku) systemu 9K720 Iskander i aerobalistyczne 9-A-7660 Kinżał. Te jednak całą drogę od wyrzutni do celu pokonują w atmosferze.

Według krytyków zakupu Checa 3 system ten może wykryć takie zagrożenie, ale go nie zwalczy. Obecnie najbardziej przydatną częścią systemu jest radar ELM-2080S Super Green Pine, który przy zasięgu tysiąca kilometrów zapewni dobre możliwości dozoru przestrzeni powietrznej i wczesnego ostrzegania. Sytuacja uległaby zmianie wraz z ponownym wprowadzeniem przez Rosję pocisków balistycznych pośredniego zasięgu. Jest to możliwem po tym jak w roku 2019 Stany Zjednoczone jednostronnie wypowiedziały Układ o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu, określany powszechnie skrótowcem INF (od: Intermediate-range Nuclear Forces).

Waszyngton oskarżył Moskwę o łamanie zapisów umowy, czego jednak nie był w stanie udowodnić. Głównym powodem wydaje się rozwój arsenału pocisków pośredniego zasięgu przez Chiny, które nie są zainteresowane jakąkolwiek formą kontroli swoich zbrojeń. Amerykanie widzą przydatność tego typu uzbrojenia na pacyficznym teatrze działań, stąd decyzja prezydenta Donalda Trumpa o wystąpieniu z INF. Rosja także była zadowolona ze śmierci traktatu, tym bardziej że cała wina spadła na USA.



Czyżby zatem Berlin szykował się na ewentualność powrotu pocisków pośredniego zasięgu na wyposażenie rosyjskich sił zbrojnych? Ukrywający się pod pseudonimem „Moritz” członek Bundeswehry w artykule na łamach serwisu Defense Archives sugeruje jeszcze jedną możliwość. Przy masie około 60 ton radar ELM-2080S Super Green Pine nie jest urządzeniem mobilnym, ale można go umieścić na naczepie niskopodwoziowej i przewozić z miejsca na miejsce.

Niewykluczone, że w grę wchodzi opcja rozmieszczenia niemieckich Checów 3 w ramach zobowiązań sojuszniczych i innych porozumień na przykład na Bliskim Wschodzie lub nawet na Indo-Pacyfiku, gdzie pociski balistyczne pośredniego zasięgu są na wyposażeniu Chin, Iranu i Korei Północnej. Jeszcze inna opcja to wykorzystanie Strzał do zwalczania innych celów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej, takich jak satelity rozpoznawcze.

Zobacz też: Rekordowe ćwiczenia w USA – dwa tuziny Globemasterów z jednej bazy

US Navy