Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari (na zdjęciu) skomentował pojawiające się cyklicznie oskarżenia o to, że w kraju trwa wojna religijna miedzy chrześcijanami i muzułmanami. Według głowy państwa rozpowszechnianie tego rodzaju pogłosek jest korzystne wyłącznie dla terrorystów, którzy chcą widzieć nigeryjskie społeczeństwo podzielone i osłabione przez walki wewnętrzne.
Ostatnim wydarzeniem, które podsyciło plotki, było porwanie przez Boko Haram pastora Lawana Andimiego – przewodniczącego Związku Nigeryjskich Chrześcijan w stanie Adamawa.
Wiara, obok przynależności etnicznej, jest bardzo delikatną kwestią w Nigerii. Pojawiające się informacje o atakach na chrześcijan podsycają ideę trwającej od dekad rzekomej wojny religijnej. Problem ten doskonale wykorzystują ekstremiści, antagonizując dwie największe grupy: muzułmanów i chrześcijan. Powiązana z tak zwanym Państwem Islamskim agencja prasowa Amaq opublikowała 26 grudnia 2019 roku nagranie przedstawiające egzekucję jedenastu osób. Według autorów są to porwani w Nigerii chrześcijanie, a ich śmierć ma być zemstą za zlikwidowanie przez Amerykanów Abu Bakra al-Bagdadiego – samozwańczego kalifa.
W przekazanym redakcji Premium Times oświadczeniu Garba Shehu, rzecznik prezydenta, stwierdził, że Boko Haram jest wrogiem zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Podkreślił, iż rząd będzie stał na straży konstytucyjnego zakazu używania religii do walki politycznej. Stwierdził też, że problemy Nigerii są skomplikowane i nie mogą być uproszczone poprzez sprowadzenie wyłącznie do kwestii wyznania. Analizując sytuację, Nigeryjczyków należy wziąć pod uwagę również czynniki ekonomiczne, środowiskowe i społeczne.
Zobacz też: Fake newsy podsycają konflikty etniczne w Nigerii
(premiumtimesng.com)