Brytyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło, że British Army wróciła do Iraku. Dwunastoosobowy zespół specjalistów udał się tam, aby szkolić kurdyjskich bojowników w posługiwaniu się przekazanymi przez Londyn ciężkimi karabinami maszynowymi. Żołnierze ci – służący prawdopodobnie w bazującym na Cyprze 2. Batalionie Pułku Yorkshire – przebywają obecnie w okolicach Irbilu, stolicy Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego.
W zeszłym miesiącu Wielka Brytania przekazała Kurdom walczącym z Państwem Islamskim broń o wartości 1,6 miliona funtów, oprócz karabinów także pół miliona sztuk amunicji kalibru 12,7 milimetra. – Rząd już wcześniej jasno oznajmił, że zamierza szkolić peszmergów w ramach wspierania walki z Państwem Islamskim – oświadczyła rzeczniczka ministerstwa. – Sekretarz obrony zatwierdził wysłanie małego zespołu wyspecjalizowanych instruktorów z wojsk lądowych, którzy nie będą brać udziału w starciach zbrojnych, mają uzbrojenie tylko do samoobrony.
Minął ledwie dzień, a już wiadomo, że wkrótce do Iraku trafią kolejne małe zespoły tego typu. Będą uczyć Kurdów nie tylko walki, ale także udzielania pierwszej pomocy i radzenia sobie z improwizowanymi ładunkami wybuchowymi.
Wysłanie do Kurdystanu instruktorów (czy też doradców) wojskowych to kolejny etap rozszerzania udziału brytyjskich sił zbrojnych w walce z Państwem Islamskim. Peszmergowie korzystają już najprawdopodobniej ze wsparcia komandosów SAS-u, tymczasem RAF-owskie Tornada rozpoczęły naloty na pozycje islamistów. Londyn zaś planuje delegowanie kolejnych tego typu zespołów w celu wsparcia zdezorganizowanych irackich sił rządowych. Nie obyło się przy tym bez kontrowersji natury politycznej: sir Bob Russell, członek komisji obrony w Izbie Gmin, stwierdził, że o wysłaniu brytyjskich żołnierzy do strefy walk należało poinformować Parlament z wyprzedzeniem.
Ostatnie brytyjskie jednostki bojowe opuściły Irak w kwietniu 2009 roku. Niewielka liczba instruktorów pozostała tam do roku 2011.
(telegraph.co.uk; fot. Harland Quarrington / Open Government License)