Program Next Generation Rotorcraft Capability (NGRC), którego celem jest opracowanie nowego średniego wiropłatu wielozadaniowego dla NATO, powoli nabiera tempa. Zanosi się na to, że jednym z jego uczestników będzie duet transatlantycki – europejski koncern Leonardo wraz z amerykańskim Bellem. W ubiegłym miesiącu podpisały one porozumienie o współpracy i obecnie przygotowują odpowiedź na zapytanie ofertowe wystosowane przez NATO‑wską Agencję Wsparcia i Zakupów (NSPA).
Na razie do wzięcia są trzy kontrakty, każdy wart 5,7 miliona euro. Jak dowiedział się serwis Breaking Defense, jeśli konsorcjum Bell/Leonardo zdobędzie choć jeden z nich, prace nad koncepcją statku powietrznego mogą się zacząć już w lipcu. Zgłoszenia trzeba przedstawić do 26 kwietnia.
Podkreślmy, że na razie nie ma mowy o pracach projektowych ani też o poszukiwaniu sposobów zaadaptowania istniejących rozwiązań do programu NGRC. Zapytanie dotyczy kwestii czysto koncepcyjnych w zakresie spełnienia wymagań stawianych przed maszyną. I oczywiście sukces na tym etapie nijak nie gwarantuje późniejszego zwycięstwa w całym programie.
Wiropłat, który powstanie w ramach NGRC, ma kosztować maksymalnie 35 milionów euro za egzemplarz i ma wejść do służby liniowej między 2035 a 2040 rokiem. Powinien mieć prędkość przelotową nie mniejszą niż 400 kilometrów na godzinę, zasięg bez tankowania w powietrzu minimum 1650 kilometrów i maksymalną masę startową w przedziale 10–17 ton przy udźwigu 2,5 tony. W kabinie ma się mieścić co najmniej dwunastu żołnierzy z pełnym wyposażeniem. Koszt godziny lotu ma nie przekraczać 10 tysięcy euro.
Konsorcjum Leonardo/Bell może się pochwalić niezrównanym doświadczeniem w budowie tiltrotorów. Sam Bell to oczywiście współproducent Ospreya (pracował nad płatem, układem przeniesienia napędu, silnikami wraz z mechanizmem ich obrotu) oraz Valora, czyli maszyny wybranej w 2022 roku na następcę legendarnych śmigłowców rodziny UH-60 Black Hawk w ramach programu FLRAA (Future Long-Range Assault Aircraft). Włosi z kolei, wówczas jeszcze pod szyldem AgustaWestland, opracowali we współpracy z Bellem maszynę oznaczoną BA609 (na zdjęciu tytułowym), przeznaczoną głównie na rynek cywilny. Zarówno ona, jak i Osprey czerpały pełnymi garściami z doświadczeń oblatanego w 1977 roku Bella XV-15. Obecnie Leonardo rozwija AW609 – takie bowiem naddano jej nowe oznaczenie – już samodzielnie.
Włoski koncern pracuje także nad tiltrotorem cywilnym nowej generacji – NGCTR. Ma on się poruszać z prędkością przelotową co najmniej 500 kilometrów na godzinę (napęd będą stanowiły dwa silniki General Electric CT7) i przy maksymalnej masie startowej około 11 ton będzie zabierał około dwudziestu pasażerów.
Zaznaczmy, iż nigdzie nie powiedziano, że NGRC nie może być klasycznym śmigłowcem w układzie jednowirnikowym ze śmigłem sterującym (układ ten nie do końca poprawnie zwany jest układem Sikorskiego – w istocie powinien to być układ Jurjewa). Szkopuł w tym, że oficjalny, ustanowiony w 1986 roku przez Westlanda Lynxa, rekord prędkości śmigłowca w takim układzie to „zaledwie” 400,87 kilometra na godzinę. Z klasycznych śmigłowców nie da się wycisnąć dużo więcej. Trzeba więc postawić na mniej ortodoksyjny układ, na przykład tiltrotora albo śmigłowca „hybrydowego”, to jest ze śmigłem pchającym.
W przypadku konsorcjum Leonardo/Bell wybór układu tiltrotora wydaje się oczywisty. Co ciekawe, to Włosi, a nie Amerykanie, będą odgrywać w tym partnerstwie rolę wiodącą.
W tej chwili w program NGRC są zaangażowane Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Holandia i Wielka Brytania, dołączyć ma także Kanada. Stany Zjednoczone i Hiszpania zdecydowały się na rolę obserwatorów. W tym charakterze mogą dołączyć również inne państwa. Zapotrzebowanie całego NATO szacuje się na 900–1000 wiropłatów.
W grudniu ubiegłego roku General Electric otrzymał kontrakt na prace koncepcyjne nad nowatorskimi napędami dla przyszłego wiropłatu. Z kolei w styczniu NATO przyznało kontrakt (wart 2 miliony euro) Lockheedowi Martinowi na prace koncepcyjne nad systemami w otwartej architekturze. Trwają także dwie fazy studiów koncepcyjnych nieobejmujących podmiotów przemysłowych; jedna dotyczy możliwości zastosowania maszyny na polu walki, druga zaś – szeroko rozumianych rozwiązań technicznych.
Jest praktycznie przesądzone, że w szranki stanie także Airbus, który zaproponuje konstrukcję opartą na demonstratorze technologii szybkiego śmigłowca hybrydowego RACER (Rapid and Cost-Effective Rotorcraft). Trwające od 2017 roku prace nad tą maszyną realizowane są z częściowym finansowaniem unijnym w ramach programu Clean Sky 2 (który zapewnia wsparcie także NGCTR). Początkowy harmonogram przewidywał oblot już w roku 2021, ale na przeszkodzie stanęła pandemia.
Najnowsze informacje płynące z zakładów Airbusa w Marignane w południowej Francji wskazują, że RACER powinien wznieść się w powietrze w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Nie wiadomo jednak, czy maszyna rozpoczęła już próbne kołowania, bez których nie uzyska certyfikatu pozwalającego na lot.
RACER wywodzi się z demonstratora technologii Eurocopter X³, który z kolei powstał na bazie głęboko zmodyfikowanego kadłuba śmigłowca AS365 Dauphin. Do X³ należy ustanowiony w 2013 roku nieoficjalny rekord prędkości śmigłowca, wynoszący 472 kilometry na godzinę. O ile jednak X³ został wyposażony w śmigła ciągnące, o tyle nowa konstrukcja otrzymała dwa śmigła pchające i bryłę kadłuba przypominającą Airbusa H160.
Napęd będzie stanowiła para silników Safran Aneto-1X. W locie poziomym wystarczy jeden z nich – w tym trybie RACER będzie mógł rozwinąć prędkość przelotową 180 węzłów (333 kilometry na godzinę), co pozwoli zmniejszyć zużycie paliwa o 40% w stosunku do śmigłowców o podobnej masie. W locie na dwóch silnikach ze standardową prędkością przelotową zużycie paliwa ma być mniejsze o 15%.
Koncepcja RACER-a, podobnie jak AW609 i NGCTR, przewidziana jest głównie na rynek cywilny, ale producent widzi dla niej zastosowanie także w siłach zbrojnych. Przed laty planowano nawet zgłoszenie go do konkursu FARA, mającego wyłonić nowe lekkie śmigłowce rozpoznawczo-uderzeniowe dla US Army. Wymogi zakładały, że FARA musi rozwijać prędkość co najmniej 180 węzłów (333 kilometry na godzinę) i mieć masę własną nieprzekraczającą 6350 kilogramów. RACER spełniałby oba z zapasem. Ostatecznie Airbus zrezygnował z amerykańskiego konkursu, a cały program FARA anulowano.
Można się spodziewać, że do konkursu przystąpi także konsorcjum Boeing/Sikorsky, dla którego programy wiropłatów nowej generacji dla amerykańskich sił zbrojnych zakończyły się gorzką klęską: w FLRAA triumfował Bell, a FARA, jako się rzekło, trafił do kosza. Amerykański duet zdobył jednak cenne doświadczenia, rozwijając śmigłowiec SB-1 Defiant w awangardowym układzie ze współosiowymi wirnikami nośnymi i śmigłem pchającym. Pod względem danych taktyczno-technicznych docelowa wersja Defiant X spełniałaby większość wymogów NGRC, tak więc aż prosi się o odkurzenie i dostrojenie projektu z myślą o nowym konkursie.
Cytowany przez Breaking Defense Jay Macklin z Sikorsky’ego podkreślił, że przedsiębiorstwo czeka obecnie na ostateczną listę wymagań i dopiero po zapoznaniu się z nią podejmie decyzję, czy przystąpić do rywalizacji. Macklin przyznał jednak zarazem, iż oferta opierałaby się na pakiecie rozwiązań śmigłowca hybrydowego X2. To właśnie te rozwiązania stały się podstawą konstrukcji Defianta i mniejszego Raidera.