W ostatnich dniach liczne serwisy informacyjne obiegła wiadomość o nowym śmigłowcu rozpoznawczo-szturmowym Bella, oznaczonym jako model 360 Invictus („niezwyciężony”). Część komentujących ten fakt słusznie dostrzega, że projekt do złudzenia przypomina porzucony przez US Army w 2004 roku program śmigłowca Boeing/Sikorsky RAH-66 Comanche. Czy jednak we wszystkich aspektach?
Zewnętrznego podobieństwa do Comanche’a trudno Invictusowi odmówić. Choć zmieniły się liczba łopat wirnika głównego i położenie statecznika poziomego, nowy śmigłowiec ma zbliżoną bryłę kadłuba, podobne rozmieszenie silników, choć w znacznie dłuższych gondolach, i chowane podwozie.
W przeciwieństwie do RAH-66A konstrukcja proponowana przez Bella nie będzie jednak nosiła cech zmniejszonej wykrywalności radarowej. Według informacji, które udało się uzyskać portalowi The Drive w kręgach zbliżonych do producenta, kształt płatowca Invictusa nie był podyktowany wymogami niskiej wykrywalności, lecz względami aerodynamicznymi, a zapewne także odpornością na ostrzał.
Wygląda na to, że inżynierowie Bella trafnie zidentyfikowali główne źródło rosnących kosztów zakupu i serwisu maszyn nowej generacji. Ograniczony efekt zmniejszonej skutecznej powierzchni odbicia emisji radarowych może być jednak uzyskany „przy okazji” czy przez użycie bardziej zaawansowanych niż w czasach Comanche’a specjalnych powłok. Oczywiście nie wyklucza to także zastosowania w śmigłowcu rozwiązań zmniejszających jego wykrywalność w paśmie akustycznym i podczerwieni.
Hey @BellFlight, 1996 called and wants its @Boeing @Sikorsky RAH-66 Comanche back! Hope your 360 Invictus (left) has better luck pic.twitter.com/S6MK6c4asS
— Graham Warwick (@TheWoracle) 2 października 2019
Część źródeł twierdzi, że Bell 360 nie mógłby przenosić uzbrojenia pod skrzydłami. Jest to informacja mylna, gdyż z interaktywnej grafiki na stronie producenta wynika, że Invictus, tak jak Comanche, dawałby możliwość przenoszenia broni albo wyłącznie w komorach kadłuba, albo również na dwóch pylonach podskrzydłowych. Nie wiadomo natomiast, czy dość pokaźne płaty nośne Invictusa (nasuwające na myśl śmigłowiec AH-56A Cheyenne) podobnie jak w RAH-66 mogłyby być demontowane.
Chyba największą ciekawostką w nowej maszynie jest pomocniczy zespół napędowy (APU), który, oprócz swej zwykłej roli zasilania systemów na ziemi lub sytuacjach awaryjnych, miałby polepszać jej osiągi w locie do przodu i w zawisie. Nie ujawniono, czy dodatkowa moc miałaby trafiać jedynie do przekładni głównej, czy może niewielki ciąg turbiny APU byłby wykorzystywany także jako rodzaj pomocniczego silnika odrzutowego, działając na tej samej zasadzie co śmigło pchające w S-97 Raiderze.
Przy okazji prezentacji Invictusa i jego podobieństw do RAH-66 nasuwać się mogą podejrzenia o inżynierski plagiat. Oblatany w 1996 roku Comanche stanowił przecież dzieło konkurencji Bella – Boeinga i Sikorsky’ego. Jak zauważa jednak wspomniany wyżej The Drive, ten sam Boeing współpracował z Bellem w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku nad koncepcją wiropłatu Light Helicopter Experimental (LHX).
Zobacz też: US Army żałuje decyzji o wycofaniu Kiowa Warriorów
(bellflight.com, thedrive.com)