Echa konfliktu z Ruchem Huti na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej dotarły już do Australii. Tamtejsza marynarka wojenna chce rozszerzyć możliwości armat okrętowych Mk 45 kalibru 127 milimetrów (5 cali) o zwalczanie małych bezzałogowych aparatów latających. Wchodząca w skład resortu obrony Grupa do spraw Uzbrojenia Kierowanego i Amunicji Wybuchowej wystosowała zapytanie o informacje w sprawie możliwości (i cen) amunicji kompatybilnej z armatą Mk 45 zdolnej do zwalczania dronów poruszających się na wysokości do 3 tysięcy metrów z prędkością 463 kilometrów na godzinę.
Bojownicy Ansar Allah dobitnie udowodnili, jak duże zagrożenie dla statków i okrętów mogą stworzyć tanie i proste drony. Na tyle duże, iż nie można go zignorować. Na szczęście proste samoloty pociski takie jak Samady czy osławione Szahedy są dziecinnie prostym celem dla nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej. Szkopuł w tym, że „prosty” znaczy też „tani”. Drony tego rodzaju kosztują o kilka rzędów wielkości mniej niż efektory rakietowych systemów przeciwlotniczych.
Przykładowo od połowy października 2023 roku do połowy lutego roku 2024 okręty US Navy w konflikcie z Ruchem Huti wystrzeliły około 100 pocisków z rodziny Standard (zapewne SM-2 i SM-6). Koszt jednego pocisku to 2–4 miliony dolarów. Wielu z nich użyto do strącenia przeciwokrętowych pocisków balistycznych, których nie da się zwalczać innymi środkami rażenia. Część jednak trzeba było z konieczności odpalić w kierunku dronów i pocisków manewrujących.
Oczywiście bardziej ekonomicznym rozwiązaniem byłoby użycie artylerii. Pod koniec stycznia niszczyciel USS Gravely (DDG 107) strącił pocisk przeciwokrętowy za pomocą artyleryjskiego zestawu obrony bezpośredniej Phalanx. Wywołało to niemałą burzę w infosferze. Phalanx to wszak broń ostatniej szansy, stosowana, gdy zawiodą inne systemy. Jej zasięg skuteczny to zaledwie około 1,5 kilometra.
Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w listopadzie.
Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły. Pasek odlicza do kwoty 1200 złotych.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.
Poza tym jeśli okręt działa w charakterze eskorty żeglugi, nieprzyjacielskie drony i pociski manewrujące mogą po prostu nie zbliżyć się do niego na tak małą odległość. A bardziej zaawansowane konstrukcje być może będą wręcz celowo poruszać się taką trasą, aby nie zbliżyć się do eskortowców na mniej niż kilka kilometrów. Wniosek jest prosty: potrzeba artylerii o większej donośności, a więc i większym kalibrze.
Swoisty przełom w dyskursie na ten temat zafundował nam niszczyciel Caio Duilio (D 554) typu Orizzonte, działający w ramach operacji EUNAVFOR „Aspides”. Włosi zniszczyli drona Hutich za pomocą działa Super Rapid.
Według dziennika Corriere della Sera okrętowa stacja radiolokacyjna wykryła na dystansie ośmiu mil szybko zbliżający się obiekt. Podejrzewano pocisk przeciwokrętowy, bezzałogowiec lub niewielki samolot. Gdy cel znalazł się w odległości sześciu mil, udało się go zidentyfikować środkami rozpoznania wzrokowego. Dowódca niszczyciela, komandor Andrea Quondamatteo, wydał rozkaz użycia działa do zniszczenia celu. Potrzeba do tego było sześciu pocisków kalibru 76 milimetrów.
O jakie mile chodzi? Biorąc pod uwagę, że poruszamy się w środowisku morskim, należało przypuszczać, że o mile morskie. Zatem dron został wykryty w odległości blisko 15 kilometrów i zestrzelony na dystansie około 11 kilometrów. Mile morskie potwierdził w rozmowie z serwisem Nova News Alessio Patalano z King’s College London, jeden z czołowych włoskich ekspertów w dziedzinie marynarki wojennej. Dodał przy tym, że według jego informacji do zestrzelenia użyto działa dziobowego prawoburtowego.
Włochy są nie tylko producentem artylerii okrętowej. Są też jej wielkim orędownikiem. Niszczyciele typu Orizzonte, do którego należy Caio Duilio, są uzbrojone w trzy armaty Super Rapid kalibru 76 milimetrów, zaś fregaty FREMM – w dwie armaty kalibru 76 milimetrów lub jedną 127 milimetrów i jedną 76 milimetrów. Bardzo silne uzbrojenie artyleryjskie mają otrzymać projektowane obecnie niszczyciele następnej generacji. Stąd też we Włoszech wiadomość o skutecznym użyciu działa przeciw dronowi przyjęto entuzjastycznie i uznano za dowód słuszności przyjętych założeń.
Ale oczywiście świat idzie do przodu. Tradycjonalistyczne podejście do artylerii okrętowej nie przeszkadza więc w intensywnych pracach nad artyleryjską amunicją precyzyjną. Po licznych próbach i błędach udało się wdrożyć skuteczną amunicję DART kalibru 76 milimetrów. Później nadeszła bardzo udana amunicja Vulcano oferowana w kilku wariantach w kalibrach 127 i 155 milimetrów. W zależności od wersji ma ona zasięg od 60 do około 100 kilometrów.
Co więcej, Vulcano można wystrzeliwać w trybie „odpal i zapomnij”, umożliwiając okrętowi niemal jednoczesne atakowanie kilku celów. Pierwotnie myślano raczej o użyciu amunicji precyzyjnej do zwalczania celów lądowych i nawodnych. Poza celnością równie istotna jest duża szybkostrzelność, pozwalająca „zdusić” obronę przeciwnika. Te same atuty doskonale sprawdzają się jednak w obronie przeciwlotniczej.
Royal Australian Navy użytkuje obecnie 127‑milimetrową armatę Mk 45 w dwóch wariantach: Mod 2 z lufą o długości 54 kalibrów na siedmiu fregatach typu Anzac oraz Mod 4 z lufą o długości 62 kalibrów na trzech niszczycielach typu Hobart. Mk 45 Mod 4 pojawi się również na sześciu fregatach typu Hunter. Zaproponowane typy amunicji muszą być kompatybilne z oboma wariantami armaty i muszą być w stanie działać bez znaczących modyfikacji w czujnikach okrętowych i systemie zarządzania walką.
Włoski koncern z pewnością będzie chciał zainteresować Kraj Kangurów swoimi produktami. Potencjalni oferenci mają czas na złożenie odpowiedzi na zapytanie. Dopuszczalne jest proponowanie amunicji, która jeszcze nie znalazła się w służbie liniowej żadnego państwa. Resort obrony zamierza kupić w celu przeprowadzenia prób ogniowych po sto sztuk każdej zaproponowanej amunicji spełniającej wymogi. Zapytanie w sprawie ofert w przetargu ma być wystosowane w kwietniu przyszłego roku. Dostawy amunicji miałyby ruszyć w roku 2027.