Jak ustalił Andrew Greene z australijskiej ABC, tamtejszej marynarce wojennej pozostał… jeden sprawny okręt podwodny. Wszystkie pozostałe jednostki typu Collins – pięć z sześciu – albo przechodzą nadprogramowe remonty, albo też są w trakcie prac modernizacyjnych. Sytuacja jest więc dużo gorsza, niż się wydawało jeszcze kilka miesięcy temu. W praktyce Kraj Kangurów nie ma obecnie funkcjonującej floty podwodnej.
W czerwcu pisaliśmy, że połowa jednostek jest wyłączona z eksploatacji, z czego dwie z powodu problemów z korozją. W trakcie prac na HMAS Sheean prowadzonych w stoczni w Osborne pod Adelajdą zlokalizowano – jak powiedział Stuart Whiley, prezes Australian Submarine Corporation, odpowiadającej za obsługę australijskich okrętów podwodnych – „poważne uszkodzenia spowodowane przez korozję”. Uszkodzenia dotyczą wyrzutni torped i elementów kadłuba, które można było dokładnie ocenić dopiero po wprowadzeniu jednostki do suchego doku. Naprawa potrwa co najmniej do Bożego Narodzenia.
– Należy usunąć całą korozję, więc trzeba ją zeszlifować, zastąpić usunięty metal za pomocą technik spawalniczych, a następnie obrobić spoinę, aby skutecznie uzyskać tolerancje pasujące do sprzętu, który następnie zostanie do niej przymocowany – tłumaczył Whiley senatorom. Dodał jeszcze, że uszkodzenia od korozji powstały w trudno dostępnych miejscach.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.
Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Uszkodzenia od korozji odkryto również na HMAS Farncomb, przechodzącym remont w stoczni w Henderson na przedmieściach Perth. Charakter tych uszkodzeń ma być odmienny niż na Sheeanie, znowu jednak można było je zauważyć dopiero po wprowadzeniu jednostki do suchego doku i dokładnych oględzinach. Z wypowiedzi Whileya wynika, że może chodzić o zbiorniki balastowe. Jednocześnie wydłużył się remont HMAS Rankin, prowadzony w stoczni w Osborne. W tamtym momencie było jasne, że do końca roku Australia będzie mieć do dyspozycji maksymalnie trzy okręty podwodne.
Daje o sobie znać wiek okrętów, mających średnio dwadzieścia pięć lat (jednostki typu Collins weszły do służby w latach 1996–2003). Pierwotnie służba Collinsów miała zakończyć się w roku 2027. To, jak wiemy, się nie stanie. Wszystko z powodu fiaska programu budowy okrętów podwodnych typu Attack, czyli francuskich Shortfin Barracuda. Najpierw opóźnienia prac, a następnie zerwanie współpracy z Francją w atmosferze skandalu doprowadziły do zmiany planów.
Collinsy miały odtąd pozostać w służbie dziesięć lat dłużej – mniej więcej do roku 2036. Ale wolne tempo programu AUKUS-SSN sprawiło, że niebawem zaczęto mówić o przedłużeniu eksploatacji Collinsów nawet do roku 2048. Okręty będą wówczas dobiegać pięćdziesiątki.
W ramach rozwiązania pomostowego około roku 2032 Australia ma otrzymać dwa używane atomowe okręty podwodne typu Virginia Block III lub Block IV, a po nich jeszcze jeden okręt tego typu kupiony prosto z linii produkcyjnej. Tym sposobem Royal Australian Navy ma zdobyć doświadczenie w eksploatacji i utrzymaniu jednostek z napędem atomowym. Pozwoli to również trochę złagodzić presję na nieubłaganie starzejące się Collinsy.
Obecnie dwa okręty – Sheean i Rankin – wciąż przebywają w stoczni w Osborne, gdzie przechodzą kompleksowy remont określany jako full-cycle docking. Kolejne trzy stoją w porcie wojennym na Garden Island w pobliżu Perth. Australijski resort obrony zapewnia jednak, iż w razie potrzeby jeden z nich może szybko wyjść w morze, jeśli zajdzie pilna potrzeba.
Sprawy komplikuje strajk pracowników cywilnych w państwowej stoczni w Adelajdzie. Tamtejszy personel domaga się wyrównania płac z Australian Submarine Corporation w Perth.
W ubiegłym roku Australia i Szwecja podpisały umowę o współpracy przy modernizacji Collinsów, zaprojektowanych przez Kockumsa na bazie jednostek typu Västergötland. Podawane wówczas informacje na temat planowanych zmian sprowadzały się do mantry „wydłużenia eksploatacji i podniesienia wartości bojowej”. W czerwcu australijskie ministerstwo obrony ujawniło nieco więcej szczegółów, ale dotyczą one tego, co nie zostanie zrobione.
Niezależnie od tego, jak sytuacja się rozwinie, gruntowna modernizacja pozwalająca wydłużyć eksploatację o dwadzieścia lat w stosunku do założeń stała się koniecznością. Już w roku 2018 w ramach programu SEA 1439 Phase 5B2 ruszyła modernizacja mid-life-upgrade (MLU), obejmująca instalację nowych systemów dowodzenia i łączności. Ale w następnym roku zaczęto mówić o konieczności zwiększenia zakresu prac. Tą drogą modernizacja MLU przekształciła się w life-of-type-extension (LOTE), której koszt szacowany jest na 6 miliardów dolarów australijskich (16 miliardów złotych).
Na decyzję w tej sprawie trzeba było poczekać do roku 2023, chociaż agencja zamówień wojskowych Capability Acquisition and Sustainment Group (CASG) trzyma karty przy orderach i nie ujawnia jak daleko będą iść zmiany. Komunikat ministerstwa obrony niezbyt rozjaśnia sytuację. Ujawnia jedynie, z czego zrezygnowano.
Przez ostatnich kilka lat za pewnik uchodziła wymiana peryskopów na niepenetrujące kadłuba sztywnego maszty optroniczne. Preferowano ofertę francuskiego Safrana, którego urządzenie wybrano wcześniej dla Barracud. Pierwotnie miało to pozwolić na unifikację między oboma typami, a po rezygnacji z francuskich okrętów szkoda było tracić zainwestowane już środki. W trakcie przesłuchań przed senatem w lutym i czerwcu tego roku przedstawiciele ministerstwa obrony przyznali, że wydatki na maszty optroniczne wyniosły szacunkowo 33 miliony dolarów australijskich (88 milionów złotych). Łączny koszt opracowania, integracji, zakupu i instalacji masztów optronicznych dla sześciu okrętów miał wynieść 381 milionów dolarów.
Przyczyny rezygnacji z tego rozwiązania nie są jasne. Czy chodzi tylko o redukcję kosztów? Czy pojawiły się trudności chronicznie trapiące australijskie programy zbrojeniowe? Drugi i ostatni punkt na liście „nie będzie” jest dużo bardziej zrozumiały. W pewnym momencie pojawił się pomysł uzbrojenia zmodernizowanych Collinsów w pociski manewrujące Tomahawk.
Jako że instalacja wyrzutni pionowych nie wchodziła w grę, zostało jedno rozwiązanie: odpalanie pocisków z wyrzutni torped. System taki został opracowany i jest używany przez brytyjską Royal Navy. Problem w tym, że produkcję tej wersji pocisku zakończono. Raytheon nie widział problemu we wznowieniu produkcji, uczciwie jednak zastrzegł, że nie będzie to tanie. Tutaj argument finansowy bardzo dobitnie się uwidacznia. Australijska flota podwodna będzie musiała jeszcze trochę poczekać na Tomahawki.
Tymczasem kilka dni temu Babcock Australasia otworzył w Adelajdzie nową placówkę, zbudowaną kosztem 31 milionów AUD, która będzie wspierała LOTE Collinsów. W dalszej perspektywie będzie zaś włączona w proces obsługi technicznej australijskich atomowych okrętów podwodnych.