Dziesięć lat po rozpoczęciu prac studyjnych holenderskie ministerstwo obrony doszło wreszcie do porozumienia z koncernem stoczniowym Damen w sprawie budowy czterech fregat ASWF (Anti-Submarine Warfare Frigate), mających zastąpić używane przez floty obu państw jednostki typu Karel Doorman (na zdjęciu tytułowym). Pojawia się coraz więcej informacji na temat okrętów, aczkolwiek wciąż nie są to szczegółowe dane. Mamy też interesujące informacje na temat powodów odrzucenia niemieckiej oferty współpracy i poszukiwań ewentualnych klientów eksportowych.

Sekretarz stanu w resorcie obrony Christophe van der Maat 3 kwietnia poinformował parlament o zleceniu Damenowi budowy okrętów. Prototypowa jednostka ma zostać przekazana holenderskiej marynarce wojennej w roku 2029, Belgia otrzyma swój pierwszy okręt rok później. Koszt budowy tej pary ma wynieść 1,9 miliarda euro. Początkowo fregaty miały kosztować 700 milionów euro za sztukę. Wzrost kosztów jest znaczący, ale nie tak duży, jak się obawiano. Jeszcze kilka tygodni temu belgijskie i holenderskie media alarmowały, że cena pojedynczego okrętu może przekroczyć miliard euro. Druga para ma zostać dostarczona w latach 30., nie podano jednak konkretnych ram czasowych.



Przeciąganie prac i wzrost kosztów od lat kładą się cieniem na belgijsko-holenderskim projekcie. Rozgoryczenie Brukseli budzi fakt, że do tej pory holenderskie okręty były tańsze od zagranicznych odpowiedników. Problemy ASWF kontrastują ze sprawną realizacją również wspólnego projektu nowych niszczycieli min rMCM, za który odpowiada Belgia. Daje to powód do wielu ciętych i złośliwych komentarzy w belgijskich mediach. Holendrzy nie pozostają dłużni. Jak ustaliły media, związane z ASWF holenderskie inwestycje w Belgii przyniosą jej gospodarce około 355 milionów euro. Z kolei w ramach rMCM Belgowie nie są zobowiązani do jakichkolwiek inwestycji w Holandii.

wizualizacja ASWF

Wizualizacja ASWF.
(ministerstwo obrony Holandii)

Co już wiadomo, a czego nie

Jednym z głównych celów było uniknięcie budowy monstrualnych fregat, o jakich myślą na przykład Niemcy. Z drugiej strony chęć upchnięcia jak największej liczby systemów w jak najmniejszym, a zatem tańszym, kadłubie sprawiła, że wymagania stawiane przez marynarkę wojenną nie pasowały do istniejącego projektu.

Ostatecznie ASWF przytyła z 5,5 tysiąca ton do 6,4 tysiąca ton. Według niepotwierdzonych medialnych doniesień fregaty mają mieć 145 metrów długości i 17 metrów szerokości. Załoga ma liczyć 117 osób z możliwością zaokrętowania dodatkowych trzydziestu pięciu do realizacji konkretnych misji. Grupa ta będzie zapewne obejmować żołnierzy sił specjalnych i operatorów dodatkowych systemów.



W skład uzbrojenia mają wejść wyrzutnia VLS, być może z szesnastoma komorami, dla pocisków przeciwlotniczych ESSM Block 2, pociski przeciwokrętowe NSM i wyrzutnie torped Mk 54. Nic nie wiadomo jeszcze na temat uzbrojenia artyleryjskiego i systemów obrony bezpośredniej. Można jednak założyć, że będą to armaty Leonardo 127/64 LW Vulcano kalibru 127 milimetrów, wybrane dla modernizowanych fregat typu De Zeven Provinciën, i zestawy Phalanx lub RAM. Uzupełnieniem pokładowych systemów uzbrojenia będzie śmigłowiec NH90 przeznaczony do zwalczania okrętów podwodnych.

Fregata Zr.Ms. Evertsen typu De Zeven Provinciën.
(Ein Dahmer, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Najwyraźniej holenderska marynarka wojenna uparła się na maszynownię w układzie CODLAG, złożonym z generatorów dieslowskich zasilających silniki elektryczne. Takie rozwiązanie ma zalety, jednak w trybie upychania ile się da w jak najmniejszym kadłubie pojawiło się ryzyko konieczności zmniejszenia siłowni, co oznaczałoby spadek mocy, a tym samym prędkości maksymalnej i marszowej. Turbina gazowa natomiast, niezależnie od kombinacji z silnikami wysokoprężnymi i elektrycznymi, zapewniłaby nawet nadwyżkę mocy, ułatwiającą późniejsze modernizacje.

Taki krok wymagałby jednak gruntownego przerobienia projektu, co znowu pochłonie czas i pieniądze. W grę mogą też wchodzić partykularne interesy uczestników. Według portalu Marine Schepen diesle dla fregat może dostarczyć strona belgijska.



Informacje na temat wyposażenia elektronicznego są bardzo ogólnikowe. Holenderskie ministerstwo obrony poinformowało, że zintegrowany system radarowy i kontroli ognia dostarczy Thales Nederland. Tutaj pojawia się wątek odrzucenia przez Holandię niemieckiej oferty dołączenia do programu fregat MKS 180, znanych obecnie jako typ F126. Przypomnijmy, że głównym wykonawcą w projekcie niemieckich fregat jest Damen. Holendrów po pierwsze odstraszył rozmiar F126, wynoszący już około 10 tysięcy ton wyporności, a po drugie strona holenderska zażądała wykorzystania radarów i systemu walki opracowanych przez Thalesa, tymczasem niemiecka Marine preferuje system Aegis.

Holandia szuka możliwości eksportu ASWF. Pytany o to sekretarz van der Maat wskazał na Skandynawię jako główny kierunek działań marketingowych. Pierwsza na myśl przychodzi Norwegia. Jak już pisaliśmy, norweska marynarka wojenna miała zarekomendować rządowi pozbycie się czterech jednostek typu Fridtjof Nansen i zastąpienie ich sześcioma „fregatami oceanicznymi”. Jeśli Oslo przychyli się do tego wniosku, staniemy się świadkami zaciekłej rywalizacji o niezwykle intratny kontrakt. Drugim potencjalnym partnerem jest Szwecja, która ma rozważać pozyskanie okrętów większych niż obecnie eksploatowane korwety typu Visby.

Eksportowe ambicje nie rozwiązują podstawowego problemu, jakim jest miejsce budowy fregat. Od dobrych dwudziestu lat okręty dla holenderskiej marynarki wojennej są w całości lub przynajmniej częściowo budowane za granicą. W roku 2002 Damen przeniósł budowę okrętów do stoczni w rumuńskim Gałaczu. Niszczyciele min rMCM powstają właśnie w Rumunii, a po dołączeniu do projektu Francji – także w zakładach Naval Group. Holenderskie stocznie najprawdopodobniej utraciły zdolność do samodzielnej budowy dużych jednostek nawodnych.

Problem nabiera na znaczeniu w warunkach wojny rosyjsko-ukraińskiej, jednak zauważono go już wcześniej. W „Raporcie o Odchyleniach w Porównaniu z Przeglądem Projektów Obronnych 2020” ówczesna sekretarz stanu w ministerstwie obrony Barbara Visser zalecała „zbadane, czy i w jaki sposób jak największa część fregat może zostać zbudowana w Holandii”. Z udostępnionych fragmentów porozumienia między Damenem a holenderską agencją zamówień wojskowych (Defensie Materieel Organisatie) wynika, że kadłuby ASWF mają powstać w Rumunii, zaś reszta prac będzie prowadzona w Niderlandach.

Zobacz też: Możliwa dłuższa służba okrętów podwodnych typu Ohio

Mark Harkin, Creative Commons Attribution 2.0 Generic