Władze Argentyny prowadzą zaawansowane negocjacje w sprawie pozyskania niemieckich okrętów podwodnych w Niemczech lub we Francji. Jak wynika z dokumentów, które przedstawił parlamentowi szef rady ministrów Agustin Rossi, resort obrony jest skłonny przeznaczyć co najmniej 1,3 miliarda dolarów na trzy jednostki o napędzie dieslowsko-elektrycznym.

Wśród pilnych potrzeb modernizacyjnych argentyńskich sił zbrojnych najczęściej mówi się o nowych samolotach bojowych (których w najbliższym czasie i tak nie będzie). Ale marynarka wojenna jest w podobnie opłakanym stanie i nie ma już ani jednego okrętu podwodnego zdolnego do służby bojowej.

W 2019 roku pojawiły się informacje, że Argentyna rozważa zakup pary norweskich okrętów podwodnych typu Ula. Prawdopodobnie sprawa doczekałaby się pomyślnego rozstrzygnięcia, gdyby nie pandemia COVID-19, która zastopowała normalne funkcjonowanie rządów i wymusiła przekierowanie środków finansowych na inne cele.



Inną rozważaną opcją było skorzystanie z pomocy Brazylii. W Kraju Kawy zapadła nawet wstępna decyzja o przekazaniu Argentynie czterech okrętów podwodnych typu 209/1400, mających wówczas od dwudziestu do trzydziestu lat. Następnie miałyby one przejść remonty w suchym doku stoczni Tandanor w Buenos Aires. Dzięki temu oba kraje miałyby rozpocząć kooperację przy patrolowaniu południowego Atlantyku. Te plany również wkrótce spaliły na panewce, ale podobno wciąż wchodzi w grę odsprzedanie dwóch okrętów, jeśli Argentyna wykaże zainteresowanie.

Zaniedbany ARA San Luis typu 209/1200 w 2004 roku, już po skreśleniu ze stanu marynarki wojennej.
(Martín Otero, Creative Commons Attribution 2.5 Generic)

Kwestia pozyskania okrętów podwodnych – tym razem ze wskazaniem na fabrycznie nowe – wróciła w lipcu ubiegłego roku. Minister obrony Jorge Taiana, który udał się wówczas na wstępne „rozpoznanie” do Francji i Niemiec, mówił jednak o dwóch, a nie o trzech jednostkach. Z dokumentów ujawnionych przez Rossiego wynika jednak, iż rozmowy z ThyssenKrupp Marine Systems i Naval Group oraz rządami Niemiec i Francji – które miałyby udzielić niezbędnego kredytu – dotyczą trzech okrętów.

Według nieoficjalnych doniesień w grę wchodzą aż cztery typy okrętów podwodnych: francuskie Scorpène’y i Barracudy (oczywiście w konfiguracji z napędem konwencjonalnym – Shortfin Barracuda) oraz niemieckie typy 209/1400 i 214.



Na tę chwilę trudno wskazać faworyta, ale nie da się przeoczyć dużej zalety typu Scorpène: wybrała go Brazylia. Jeżeli oba kraje wciąż są zainteresowane zacieśnianiem współpracy w głębinach Atlantyku, można by to ułatwić właśnie poprzez wybór identycznych lub przynajmniej bardzo podobnych okrętów (brazylijski typ Riachuelo jest większy niż podstawowa wersja Scorpène’ów). Brazylijczycy mogliby też służyć jako instruktorzy swoim kolegom z południa. Szkopuł w tym, że Barracuda to zdecydowanie najdroższy okręt w tym kwartecie, a Buenos Aires będzie zmuszone do szukania oszczędności.

Ten ostatni czynnik pozwala zaś sądzić, że najlepsze szanse ma typ 209/1400, który jest po prostu najtańszy. Poza tym Argentyna ma już doświadczenia – zarówno dobre, jak i złe – z innymi wersjami typu 209.

Ceremonia wodowania atomowego okrętu podwodnego Suffren – jednostki wiodącej typu Barracuda w jego podstawowej konfiguracji.
(Ministère des Armées)

Argentyńska flota podwodna jest w podobnej sytuacji co polska – ma piękne tradycje (działania okrętów podwodnych obu stron w wojnie falklandzkiej opisywaliśmy w tym artykule), ale od lat jest niedofinansowana i skazana na smutną wegetację. Do 2017 roku posiadała trzy okręty, w tym dwa zmodyfikowanego niemieckiego typu 209 (TR1700). W listopadzie 2017 roku jeden z nich – ARA San Juanzatonął wraz z 44-osobową załogą.



Drugi TR1700 – ARA Santa Cruz – przechodzi remont od 2014 roku, ale wydaje się, że prace nigdy nie dobiegną końca i okręt prędzej czy później zostanie bezceremonialnie oddany na złom. Formalnie w służbie pozostaje jeszcze ARA Salta typu 209/1200. Ten jednak nie może dokonać pełnego zanurzenia i służy wyłącznie do celów szkoleniowych przy nabrzeżu. Notabene w czasie wojny o Falklandy także był niesprawny.

Argentyńczycy chcą osiągnąć porozumienie co do kwestii technicznych i finansowych jeszcze w tym roku. Analityk Luis Piñeiro, cytowany przez Defense News, przewiduje, że wartość transakcji może osiągnąć 1,5 miliarda dolarów ze względu na koszty uzbrojenia i ewentualnego nietypowego wyposażenia, którego mogłoby sobie zażyczyć Buenos Aires.

Zobacz też: Chińska torpeda o napędzie atomowym – kaczka dziennikarska czy nie?

materiały prasowe DCNS