Jeśli indyjskie przetargi zbrojeniowe mogą być symbolem rozciągniętych w czasie procedur, argentyńskie niech posłużą za symbol sytuacji zmieniającej się jak w kalejdoskopie. Szef sztabu Fuerza Aérea Argentina, generał broni (brigadier mayor) Xavier Julián Isaac, poinformował, że Buenos Aires wciąż czeka na konkretną ofertę ze Stanów Zjednoczonych w sprawie używanych myśliwców F-16 Fighting Falcon.
Kandydatura Vipera do roli następcy wycofanych już Mirage’ów III i 5 oraz Daggerów (czyli Mirage’ów 5 proweniencji izraelskiej), a także wciąż formalnie pozostających w służbie A-4AR Fightinghawków, nie jest nowa. W tym sensie słowa generała Issaca nie są zaskakujące. Do tej pory wszystko jednak wskazywało, że Argentyńczycy stracili zainteresowanie konstrukcjami amerykańskimi i, szerzej, zachodnimi.
O problemach Argentyny z pozyskaniem nowych samolotów bojowych pisaliśmy wielokrotnie. Nie ma sensu podsumowywać w tym miejscu całej telenoweli, ale przypomnijmy ostatnie kluczowe punkty „fabuły”. Dwa lata temu rząd w Buenos Aires dał do zrozumienia, że zrezygnował ze starań o pozyskanie myśliwców produkcji zachodniej. Było to pokłosie zablokowania przez Londyn sprzedaży do Argentyny samolotów FA-50 Golden Eagle.
Później sprawa ucichła na kilkanaście miesięcy. We wrześniu ubiegłego roku pojawiła się informacja, że Argentyna zabezpieczyła 664 miliony dolarów na nowe myśliwce (plus 20 milionów na budowę nowej infrastruktury). Zapowiadało to rewolucję techniczną w argentyńskim lotnictwie, zmagającym się z krańcowym niedofinansowaniem od czasu wojny o Falklandy. Na scenę wróciły wtedy F-16.
Serwis Defense News, powołując się na rozmowę z przedstawicielem argentyńskiego wojska, przekazywał, że lotnictwo zdecydowanie preferuje amerykańskie maszyny, jednak wstępne warunki umowy podane przez Waszyngton okazały się bardzo restrykcyjne. Dodatkowo Amerykanie podchodzą niechętnie do kwestii sprzedaży Argentynie pocisków AMRAAM i integracji F-16 z uzbrojeniem izraelskim, co może mieć związek z wpływem Brytyjczyków na transakcję.
Ale już trzy miesiące później prezydent Argentyny Alberto Fernández oświadczył, że rząd nie planuje kupować żadnych samolotów bojowych. – Argentyna musi przeznaczać swoje zasoby na ważniejsze sprawy niż zakup samolotów wojskowych – powiedział na konferencji zorganizowanej przez Financial Times. – Żyjemy na kontynencie pełnym nierówności, gdzie nie ma problemów wojennych, a wspólnym mianownikiem jest pokój.
Trzeba też pamiętać, że Argentyna zmaga się z permanentnym kryzysem finansowym, toteż blisko 700 milionów dolarów stanowiłoby ogromny wydatek, być może przerastający możliwości budżetu państwa. Skupienie się na drobniejszych programach modernizacji sił zbrojnych miało więc sens.
Nie wiadomo, czy Argentyna wycofała się z decyzji o niepozyskiwaniu myśliwców czy też taka decyzja nigdy nie zapadła. Wiadomo za to, iż z perspektywy dowództwa Fuerza Aérea Argentina zakup F-16 to kwestia stuprocentowo aktualna.
Niiice! Danish Air Force F-16 pilot takes a selfie over Greenland during a training flight on Aug 5. (Via @cencio4) pic.twitter.com/sxGWSjCUli
— Shiv Aroor (@ShivAroor) August 10, 2014
– Brakuje nam konkretnej oferty z USA w sprawie F-16 – tłumaczył generał Isaac. – Wiemy w ogólnym zarysie, jaka jest jej treść, ale musi ona być sprecyzowana na papierze. USA mówiły nam, że mają wiele rzeczy, które mogą nam dostarczyć, ale jeszcze nie sfinalizowały oferty.
Dopiero kiedy dowództwo sił powietrznych otrzyma ofertę na piśmie, będzie mogło ją przedstawić ministerstwu obrony do dalszego procedowania. Nieoficjalnie wiadomo, że konkretną ofertę już dawno złożyli Chińczycy ze swoim JF-17/FC-1, ale najwyraźniej Buenos Aires nie jest nią zainteresowane.
Do Argentyny miałyby trafić duńskie F-16AM/BM, które niebawem będą zastąpione przez F-35A. W ubiegłym roku delegacja Fuerza Aérea Argentina odwiedziła Danię, aby wstępnie zapoznać się z myśliwcami i dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak wygląda ich codzienna obsługa. Wnioski były pozytywne, ale podobnie jak amerykańska oferta – miały charakter wyłącznie wstępny.
Z kolei w lutym tego roku mieszana delegacja złożona z przedstawicieli duńskich i amerykańskich wojsk lotniczych oraz koncernu Lockheed Martin wizytowała bazę lotniczą Tandil, 260 kilometrów na południe od Buenos Aires. Stacjonuje tam VI Brygada Lotnicza, wyposażona obecnie w samoloty szkolno-bojowe IA-63 Pampa III, z konieczności delegowane również do zadań obrony powietrznej kraju. Można przypuszczać, że jeśli transakcja dojdzie do skutku, właśnie do tej bazy trafią duńskie „szesnastki”.
Dania była – obok Belgii, Holandii i Norwegii – jednym z czterech pierwszych użytkowników F-16. Obecnie posiada trzydzieści trzy F-16AM i dziesięć F-16BM z łącznie siedemdziesięciu dziewięciu pozyskanych w latach 80. (z wyjątkiem dwóch, które kupiono w latach 90. w miejsce egzemplarzy utraconych w wypadkach). Sześćdziesiąt jeden przeszło modernizację w ramach programu MLU. Te same maszyny oferowano także Kolumbii.
Argentyna to ósmy największy kraj świata (jest dziewięciokrotnie większa od Polski). Sprawne zabezpieczanie przestrzeni powietrznej nad tak ogromnym kawałkiem globu wymaga zarówno sieci stacji radiolokacyjnych, jak i samolotów myśliwskich zdolnych przekraczać prędkość dźwięku, tak aby odpowiednio szybko mogły doścignąć naruszycieli (którymi w warunkach argentyńskich byliby głównie przemytnicy). Obecnie Argentyńczycy nie mają ani jednego, ani drugiego.
Zobacz też: USAF otrzyma elektryczne „latające taksówki” Joby Aviation