Po ośmiu miesiącach żmudnych prac kolumbijski parlament uchwalił ustawę zezwalającą prezydentowi na rozpoczęcie negocjacji pokojowych z FARC i ELN. Ważnym atutem rządu w rokowaniach jest obietnica amnestii dla szeregowych członków partyzantek. Kolumbia stoi wreszcie przed szansą zakończenia długotrwałej wojny domowej.

Warunkiem rozpoczęcia negocjacji jest zwolnienie przez lewackie partyzantki wszystkich przetrzymywanych zakładników oraz żołnierzy poniżej 18 roku życia. Partyzanci mogą liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kar, zawieszenie wyroków, amnestię, a nawet wejście do normalnej polityki tutaj warunkiem są wyznanie win i zadośćuczynienie ofiarom. Powyższe obietnice nie dotyczą jednak przywództwa FARC i ELN, oskarżonych o terroryzm i zbrodnie przeciwko ludzkości; czekają ich normalne procesy.

Nowa ustawa opiera się na rozwiązaniach zastosowanych kilka lat temu wobec prawicowych formacji paramilitarnych spod znaku AUC (Zjednoczona Samoobrona Kolumbii). Te powstałe w latach 80-tych formacje, zwalczające początkowo lewackie partyzantki stworzyły z czasem państwo w państwie i także zaczęły zagrażać legalnemu rządowi. W roku 2006 stosując opisane powyżej rozwiązania władzom w Bogocie udało się doprowadzić do rozwiązania AUC. Należy wspomnieć, że wszyscy jej przywódcy, którzy po złożeniu broni lekceważyli rząd zostali przekazani USA, gdzie skazano ich na wieloletnie wyroki za przemyt i handel narkotykami.

FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) oraz ELN (Armia Wyzwolenia Narodowego) rozpoczęły wojnę partyzancką w połowie lat 60-tych. W szczytowym okresie swojej potęgi FARC liczyła ok. 30 tys. ludzi i kontrolowała niemal 1/3 powierzchni kraju, siły ELN oceniano maksymalnie na 8 tys. W ostatnich latach zreorganizowane wojska rządowe zadały partyzantom szereg klęsk, redukując stan FARC do 5-6 tys. ludzi. Dwa miesiące temu przywódca ugrupowania Timoleon „Tymoshenko” Jimenez poprosił rząd o rozmowy pokojowe.

(Gazeta Wyborcza)