Należące do sił powietrznych Stanów Zjednoczonych bezzałogowce MQ-9 Reaper zaczęły operować w tym miesiącu z bazy lotniczej Larisa we wschodniej części Grecji. Choć o planie rozpoczęcia takich działań grecka gazeta To Vima donosiła już w marcu, obecność dronów USAF-u wzbudza zainteresowanie, zwłaszcza w obliczu pogarszających się stosunków USA z Turcją.

Zapytany przez serwis Defense News rzecznik Pentagonu, Eric Pahon, oznajmił, że MQ-9 przebywają w Larisie tymczasowo, na czas remontu ich podstawowej bazy w Afryce. Nie potwierdza jednak, czy chodzi o rozbudowywaną właśnie bazę Agadez w Nigrze. Udostępnienie Larisy Amerykanom odbywa się na mocy istniejących umów bilateralnych i nie wymagało odrębnej zgody greckiego parlamentu.

Rzecznik zapewnia, że Reapery przebywające na greckiej ziemi nie są uzbrojone. Zasłaniając się względami bezpieczeństwa, nie ujawnia natury prowadzonych przez nie zadań, mówiąc mgliście, że mają one związek z „niebezpieczeństwem nadchodzącym z południa”. Starty i lądowania MQ-9 obsługiwane są lokalnie, a w pozostałej części lotu dronami kieruje personel z innych baz, za pośrednictwem łączy satelitarnych.

Działania bezzałogowców USAF-u z Grecji mogą stanowić wyraźny komunikat dla Turcji, iż NATO obejdzie się bez bazy İncirlik. Profil facebookowy United Defense of the Philippines (sic!) sugeruje wręcz, że amerykańskie drony nad Morzem Egejskim są po to, aby „mieć oko na Turcję”. Operacje te mogą być też dowodem zaniepokojenia Stanów Zjednoczonych rosyjską ekspansją na południu Europy.

Grecja raczej nie była zainteresowana magazynowaniem amerykańskich bomb jądrowych B61, które do niedawna przechowywane były w Turcji. Ambasador USA w Atenach, Geoffrey Pyatt, wielokrotnie jednak podkreślał strategiczne znaczenie greckich portów morskich w Aleksandropolis i Salonikach. Amerykanie zainteresowani są ponoć także stocznią Neorion na wyspie Siros.

Zobacz też: Sytuacja w Turcji zwiększy znaczenie Krety

(defensenews.com, tovima.gr)

US Air Force / Master Sgt. Sean Cowher