Stany Zjednoczone i Norwegia podpisały Uzupełniającą Umowę o Współpracy Obronnej (Supplementary Defense Cooperation Agreement), na której mocy Amerykanie rozbudują trzy norweskie bazy lotnicze i bazę marynarki wojennej. Rozbudowa norweskich placówek zwiększy możliwości operacyjne Stanów Zjednoczonych i całego NATO w Arktyce i na północnym Atlantyku. Umowa musi jeszcze być ratyfikowana przez norweski parlament, co jest spodziewane w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Po ratyfikacji umowy Amerykanie będą mogli przystąpić do rozbudowy baz lotniczych Rygge, Sola i Evenes oraz portu Ramsund. Amerykanie będą mogli je wykorzystywać jeszcze przed zakończeniem prac budowlanych. Żołnierze i podwykonawcy cywilni będą pracować nad obsługą okrętów wojennych i samolotów na zasadzie rotacyjnej. Za wszystkie prace zapłaci rząd amerykański.
Norwegowie zastrzegli, że żadne amerykańskie jednostki nie będą stacjonowały w rozbudowanych bazach na stałe, oczywiście nie licząc ewentualnych serwisantów i obsługi samych instalacji. Norwegia jest jednym z państw NATO graniczących z Rosją i od początku przynależności do sojuszu nie pozwalała na stałą obecność jednostek innych państw na swoim terytorium.
Zamiast tego Norwegowie skoncentrowali się na rozbudowie lotnisk i portów morskich, aby w razie zagrożenia wojną móc szybko przyjąć oddziały sojusznicze. Ponadto w Norwegii znajdują się magazyny amerykańskiego sprzętu wojskowego, ale ich obsługa w razie zagrożenia miała przybyć bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych. W czasie zimnej wojny zakładano, że do wsparcia norweskich sił zbrojnych zostaną skierowane dywizje amerykańskiej piechoty morskiej.
– Nasza współpraca z sojusznikami nieustannie się rozwija – powiedziała norweska minister spraw zagranicznych Ine Eriksen Søreide. – Ta umowa potwierdza bliskie więzi ze Stanami Zjednoczonymi i podkreśla kluczową rolę Norwegii na północnej flance NATO. Nasza polityka dotycząca stacjonowania w Norwegii wojsk z innych państw, magazynowania i wykorzystania broni jądrowej oraz wizyt okrętów w portach pozostaje niezmieniona.
Port Ramsund będzie drugim miejscem na norweskim wybrzeżu przygotowanym do przyjmowania amerykańskich okrętów podwodnych i uzupełniania zapasów na wszystkich jednostkach operujących na obszarze północnego Atlantyku. Pierwszym portem jest Tromsø, które w zeszłym roku przeszło dużą rozbudowę i powinno być przygotowane do przyjmowania amerykańskich okrętów podwodnych w ciągu najbliższych tygodni. Według norweskich mediów publicznych baza będzie otwarta dla trzech okrętów podwodnych typu Seawolf.
Baza Rygge jest położona sześćdziesiąt kilometrów od Oslo (do 2016 roku był to jeden z cywilnych portów lotniczych obsługujących stolicę), Sola – na wybrzeżu Atlantyku w pobliżu Stavangeru, a Evenes leży na dalekiej północy, już za kołem podbiegunowym, w tym samym fiordzie co Narwik. Umożliwienie sojusznikom wykorzystywania bazy położonej za kołem podbiegunowym znacznie zwiększa ich możliwości operacyjne oraz pozwoli lepiej i szybciej reagować na intensywne działania Rosji w tym regionie.
Nie wiadomo, jakie amerykańskie budynki i instalacje powstaną w norweskich bazach lotniczych. Spekuluje się, że będzie to głównie zaplecze dla samolotów dalekiego zasięgu, takich jak wielozadaniowe samoloty morskie P-8A Poseidon czy bombowce strategiczne B-1B Lancer. Oba mają bardzo duży zasięg i długotrwałość lotu i mogą być wykorzystywane do monitorowania ruchów jednostek rosyjskiej Floty Północnej w rejonach miejsc stacjonowania i w rejonie okołobiegunowym. W lutym po raz pierwszy w historii cztery B-1B wylądowały w norweskiej bazie Ørland, a w marcu w bazie Bodø.
Był to element realizacji strategii dynamicznej dyslokacji sił (Dynamic Force Employment). Według tego sposobu działania bombowce najczęściej startują z terytorium Stanów Zjednoczonych i albo jedynie na krótko lądują w krajach sprzymierzonych (na przykład przećwiczyć tankowanie bez wyłączania silników), albo czasem wręcz w ogóle nie lądują, tylko wracają do bazy po wielokrotnym tankowaniu w powietrzu. Taka metoda działania ma wprowadzić element nieprzewidywalności operacyjnej w odniesieniu do własnych sił i zasiać niepewność wśród potencjalnych przeciwników.
Co ciekawe, zaledwie kilka dni temu pojawiły się informacje, że jeden z bombowców odniósł w Norwegii poważne uszkodzenie wymagające wymiany obu silników z jednej strony. Według niepotwierdzonych informacji do silnika został zassany tablet należący do obsługi technicznej. Postępowanie wyjaśniające jeszcze trwa, ale dowództwo 7. Skrzydła Bombowego już usunęło ze stanowiska dowódcę eskadry technicznej, podpułkownik Kristen Shadden, z powodu utraty zaufania. Uszkodzony samolot wrócił do bazy Dyess dopiero w kwietniu.
Bazy Ørland i Evenes wybrano również na miejsca stacjonowania norweskich wielozadaniowych samolotów bojowych F-35A Lightning II. Norwegia szybko ogłosiła osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej tych myśliwców, które od tego czasu regularnie biorą udział w ćwiczeniach NATO i rotacyjnie są wysyłane na Islandię w celu zapewnienia obrony przestrzeni powietrznej tego państwa, które nie posiada własnego lotnictwa wojskowego. Norwegia zamówiła pięćdziesiąt dwa F-35A. Dodatkowo zamówiła także pięć P-8.
Rozbudowa baz i modernizacja norweskich sił zbrojnych są odzwierciedleniem głębokiego zaniepokojenia NATO działaniami rosyjskimi na Dalekiej Północy. Dowódca US European Command, generał Tod Wolters, zeznając w ubiegłym tygodniu przed Senacką Komisja Sił Zbrojnych, powiedział, że rosnące zaawansowanie rosyjskich okrętów podwodnych i stawianie sobie większych celów strategicznych w domenie morskiej spowodowało ożywienie rosyjskiej marynarki wojennej, poszukującej nowych dróg wyjścia na Atlantyk. Wymaga to zwiększonej uwagi ze strony NATO w tym regionie.
Zobacz też: Niemcy rozważają zakup śmigłowców przez FMS
(breakingdefense.com, thedrive.com)