Jak powszechnie wiadomo, ostatni latający Avro Vulcan zostanie w tym roku uziemiony na zawsze. Uznano bowiem, że „The Spirit of Great Britain” nie kwalifikuje się już do dalszych napraw mogących przedłużyć mu resurs (zobacz: Los ostatniego Vulcana przesądzony). Decyzja ta wzbudziła kontrowersje, ale ostatnie tygodnie wydają się dowodzić, że była słuszna.

W ubiegły weekend, podczas pokazów lotniczych w Prestwicku, Vulcan doznał awarii podwozia. XH558 miał wykonać kilka przelotów, w tym z wypuszczonym podwoziem. Podczas wypuszczania zacięła się jednak przednia goleń – zatrzymała się pod kątem i przez pewien czas nie dawała się ani wsunąć, ani wypuścić. W końcu udało się zmusić ją do ustawienia we właściwej pozycji, ale Vulcan musiał awaryjnie lądować w Prestwicku. Lądowanie przebiegło bez problemów, ale konieczne było odwołanie zaplanowanego na ten sam dzień występu w Leicestershire. XH558 musiał przelecieć (z wysuniętym podwoziem) na macierzyste lotnisko Doncaster/Sheffield.

Poza tym w ostatnich tygodniach odnotowano także mniejsze usterki. Wczoraj na przykład wykryto drobną awarię instalacji paliwowej. Fundacja Vulcan to the Sky zapewnia jednak, że XH558 dokończy sezon pokazowy zgodnie z planem i nie ma zagrożenia nagłym, ostatecznym uziemieniem zabytkowej maszyny. Ostatni pokaz „The Spirit of Great Britain” zaplanowano na 4 października.

Komentarz: Trzeba podkreślić, że nie ma wątpliwości, iż fundacja Vulcan to the Sky doskonale się opiekuje XH558 i utrzymuje go w doskonałym (jak na pięćdziesięciopięcioletni samolot) stanie technicznym. Problem polega na tym, że żaden inny Vulcan nie spędził w powietrzu aż tylu godzin. XH558 wyprzedza drugą maszynę w rankingu o ponad dziesięć procent. Wskutek tego nie da się już przewidzieć na podstawie dotychczasowych doświadczeń, gdzie mogą wystąpić kolejne awarie.

(fot. Łukasz Golowanow, konflikty.pl)