25 lipca media państwowe poinformowały, że morski pocisk manewrujący Abu Mahdi został przyjęty na wyposażenie irańskich marynarek wojennych – Arteszu (regularnych sił zbrojnych) i Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W konferencji uczestniczyli minister obrony Iranu generał brygady Mohammad Reza Asztiani, dowódca marynarki wojennej Pasdaranów Alireza Tangsiri i zastępca dowódcy marynarki wojennej sił zbrojnych admirał Hamze Ali Kawiani. Obecność urzędników takiej rangi miała dodać wydarzeniu doniosłości.

Według Asztianiego Abu Mahdi charakteryzuje się niezwykłą celnością i bardzo dużą siłą rażenia, porusza się nisko nad ziemią, unika radarów i jest odporny na działanie wrogich środków walki radioelektronicznej. Ma też wykorzystywać sztuczną inteligencję do programowania i zmian toru lotu. Jeśli deklarowany zasięg 1000 kilometrów okaże się prawdziwy, oznaczać to będzie potrojenie tego parametru w stosunku do wcześniejszych pocisków Ra’ad (błyskawica) o zasięgu 350 kilometrów i wagomiarze głowicy nawet 550 kilogramów oraz Ghadir o zasięgu 300 kilometrów.



Wagomiar głowicy i zastosowane materiały wybuchowe mają sprawić, że pojedynczy Abu Mahdi będzie niszczył okręty nawet rozmiarów niszczyciela. Ma też być pierwszym w Iranie morskim pociskiem manewrującym dalekiego zasięgu wykorzystującym aktywne i pasywne naprowadzanie. Abu Mahdi może działać w trybie podobnym do znanego z artylerii MRSI (Multiple Rounds Simultaneous Impact) – kilka pocisków odpala się w krótkich odstępach czasu w kierunku określonego celu, po czym uderzają one w wyznaczony cel jednocześnie.

– Dzięki masowej produkcji pocisków Abu Mahdi będziemy mogli z głębi irańskiego terytorium i całkowicie ukrytych miejsc ostrzeliwać poruszające się na morzu cele wroga, w tym wrogie okręty, fregaty i niszczyciele – powiedział Asztiani.

Z kolei z wypowiedzi Tangsiriego wynika, że jednym z głównych zadań nowego pocisku będzie utrzymywanie wroga z dala od wybrzeży Iranu i uczynienie jego lotniskowców bezużytecznymi. Tangsiri pisze jednak przesadzone scenariusze, w których irański okręt działający nawet 1000 kilometrów od wybrzeża wystrzeli pocisk Abu Mahdi, a lotniskowiec wroga będzie musiał wycofać się co najmniej 1000 kilometrów dalej, aby uniknąć zagrożenia.

– Oznacza to, że myśliwce na pokładzie tego lotniskowca staną się bezużyteczne – chełpił się Tangsiri.



O Abu Mahdim zrobiło się głośno w maju, gdy marynarka wojenna Pasdaranów deklarowała, że dysponuje nowym pociskiem przeznaczonym dla jednostek obrony wybrzeża. Nazwany został na cześć Abu Mahdiego al-Muhandisa, lidera szyickiej organizacji Kata’ib Hezbollah, którego Amerykanie zabili wraz z generałem Solejmanim na lotnisku w Bagdadzie w styczniu 2020 roku.

Ghadir, pozostający w służbie od 2015 roku, ma zasięg 300 kilometrów.
(Mohammad Agah, CC BY 4.0)

Pocisk ten ujawniono bardzo szybko, gdyż pierwsze wzmianki pojawiły się już w sierpniu 2020 roku. Opracowany został przez ekspertów wojskowych Organizacji Przemysłu Obronnego. Zdaniem Irańczyków jest wszechstronny, może być odpalany z okrętów, samolotów, a także wyrzutni lądowych. W zasadzie na tym kończy się jakakolwiek wiedza na jego temat. W maju irańskie media państwowe twierdziły, że w pociski te uzbrojono wiele irańskich okrętów. Tak nieprecyzyjne stwierdzenie były jedynie zabiegiem propagandowym.

– Abu Mahdi i dwa inne pociski manewrujące o zasięgu 750 i 2 tysięcy kilometrów są inteligentne, mogą być kierowane i wystrzeliwane z wyrzutni umiejscowionych na obszarach znajdujących się głębi lądu i za górami, a następnie trafiać w cele położone na morzu – mówił w maju Tangsiri.



Pozostając w temacie przemysłu zbrojeniowego Islamskiej Republiki, warto wspomnieć o kwestii przekazywania uzbrojenia za granicę. W ostatnim czasie potwierdziły się przypuszczenia, że Teheran dostarczył marynarce wojennej Wenezueli małe kutry rakietowe typu Zolfaghar uzbrojone w pociski Nasr-1 (licencyjne kopie chińskich C-701 i C-704). Armada Bolivariana pokazała kutry podczas morskich ćwiczeń wojskowych 24 lipca.

Już w czerwcu informowaliśmy o namacalnych dowodach na to, że Iran skutecznie dostarczył uzbrojenie do Wenezueli i że nie zostało ono przejęte ani zniszczone przez Amerykanów. Z pewnością nie nastąpiło to w 2021 roku podczas sławnego rejsu irańskiej 75. Flotylli – okrętu bazy Makran i fregaty Sahand typu Mudże – na Alantyku. Początkowo wydawało się, że zmierzają w kierunku Wenezueli.

Poświęciliśmy temu trochę miejsca w naszym serwisie, sugerując, że okręty wiozą uzbrojenie, w tym kutry typu Zolfaghar, dla reżimu Maduro. Jak się później okazało, destynacja była inna: parada z okazji Dnia Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Ale była to tylko zasłona dymna. Uzbrojenie dostarczono potajemnie, nie robiąc przy tym hałasu.



Zolfaghary to tylko wierzchołek góry lodowej w zakresie wenezuelsko-irańskiej współpracy. Caracas na pewno kupiło irańskie UAV-y, które miały służyć do zabezpieczenia pól naftowych. W 2021 w południowoamerykańskim kraju wykorzystywano Mohadżery-6 (lokalnie oznaczone ANSU 100) uzbrojone w pociski kierowane. Drony tego typu mogą przemierzać 2 tysiące kilometrów, a mniej więcej tyle dzieli terytorium wenezuelskie od Florydy. Mohadżery i Szahedy wzięły udział w defiladzie 5 lipca 2022 roku. Niemal dwa lata wcześniej Mohadżer-6 pojawił się podczas konferencji prasowej wenezuelskiego prezydenta, ale wówczas była to jedynie makieta.

W lutym 2022 roku izraelski minister obrony Beni Ganc, powołując się na dane wywiadowcze, ujawnił że Wenezuela otrzymuje „irańskie precyzyjnie kierowane pociski rakietowe”, które miałyby posłużyć jako uzbrojenie Mohadżerów-6. Iran dostarcza też Wenezueli technologię potrzebną do budowy dronów od 2007 roku, począwszy od Mohadżerów-2 o zasięgu 50 kilometrów. Jak widać, irańsko-wenezuelska współpraca trwa w najlepsze pod nosem Stanów Zjednoczonych, a w przyszłości może być jeszcze bardziej owocna.

Zobacz też: Airbus Helicopters i Leonardo: współpraca albo śmierć

Morteza Akhoondi, Tasnim News Agency