Trwa drugi dzień ukraińskiej operacji w obwodzie kurskim. Sytuacja wciąż skryta jest za gęstą mgłą wojny, jedno wszakże jest pewne: Moskale nie byli przygotowani na rajd pododdziałów zmechanizowanych i wciąż nie są pewni, jak powinni zareagować, zarówno na polu walki, jak i w noosferze, czyli w dziedzinie mentalnej.
Już wczoraj rosyjskie ministerstwo „obrony” zapewniało, że Ukraińców wyparto z terytorium Rosji. Dziś jednak widzimy, że jeśli ktokolwiek został wyparty – to Moskale stojący na drodze ukraińskim szpicom. „Szpicom”, bo są dwie. I wyraźnie jest to operacja prowadzona przez zorganizowane (nawet jeśli nieliczne) regularne siły ukraińskie, a nie zarząd wywiadu czy Legion „Wolność Rosji”.
Jedno ukraińskie natarcie ruszyło wprost na północ, w kierunku wsi Lubimowka i dalej miasteczka Korieniewo. Wdarli się tam na 20 kilometrów w głąb rosyjskiego terytorium i poza samą Lubimowką opanowali cztery maleńkie, praktycznie niebronione wsie oraz przecięli drogę łączącą dwa miasta obwodowe – Rylsk i Sudżę. Druga szpica skierowała się zaś na wschód, właśnie ku Sudży, leżącej niespełna dziesięć kilometrów od granicy.
Na razie Sudża pozostaje niezdobyta, ale bardziej dlatego, że Ukraińcy wciąż do niej nie wkroczyli, a nie dlatego, że Rosjanie tak jej bronią. Bo prawdę powiedziawszy – nie bronią jej wcale.
Mimo że teoretycznie granica powinna być zabezpieczona, najwyraźniej nie była, a przynajmniej nie lepiej niż symbolicznie. Zaskoczenie okazało się całkowite, a niewielkie pododdziały rosyjskie stojące na drodze Ukraińców zostały rozbite i doznały poważnych strat w ludziach i sprzęcie. Co istotne, sami Ukraińcy obłożyli operację ścisłym embargiem informacyjnym i poza kilkoma migawkami (jak poniższa, ukazująca pojmanych Rosjan) nie chwalą się żadnymi sukcesami.
Ukraińskie Siły Zbrojne schwytały kilkudziesięciu rosyjskich żołnierzy w pobliżu przejścia granicznego niedaleko miasta Sudża – pisze Meduza, powołując się na kanały ukraińskich żołnierzy.
Zdjęcia wykonano w pobliżu miasteczka Sudża na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Znajduje się… pic.twitter.com/OwOYZU5ksV— Biełsat (@Bielsat_pl) August 7, 2024
Co dokładnie Kijów chce tam osiągnąć? Może chodzić o prostą dywersję, która zmusi Moskali do przerzucenia sił na odcinek, na którym woleliby się teraz nie koncentrować. W ten sposób Ukraińcy mogliby odciążyć odcinek pod Torećkiem (o którym niżej). Może operacja ma jakiś związek z gazociągiem „Braterstwo” biegnącym w tej właśnie okolicy (w samej Sudży jest stacja pomiaru gazu, która miała zostać zajęta przez Ukraińców). Może chodzi o przecięcie linii kolejowej, która biegnie przez Sudżę? Może o wymiar propagandowy, o przeniesienie wojny na terytorium wroga? A może o to, aby na dłużej zagarnąć jakiś kawałek rosyjskiego terytorium przed kolejną rundą rozmów pokojowych, która miałaby nastąpić pod koniec roku?
'Stuka' dive bomber UAVs are widely used for the Kursk offensive
Fixed wing UAV have a wider operational range than conventional FPV drones
Video from Russian sources pic.twitter.com/GBmsWHOYbO
— PS01 (@PStyle0ne1) August 7, 2024
Odpowiedź na te pytania poznamy zapewne w najbliższych dniach. Trzeba jednak wziąć pod uwagę istotny czynnik, który moglibyśmy nazwać dysproporcją potrzeb na szczeblu operacyjnym. ZSU muszą zabezpieczać całą granicę swojego kraju nie tylko z Rosją, ale też z Białorusią. Rosjanie tymczasem mają swobodę w rozmieszczaniu swoich sił, bo poza zeszłorocznym rajdem Legionu „Wolność Rosji”, zakończonym żartobliwym proklamowaniem Biełgorodzkiej Republiki Ludowej, Ukraińcy nie prowadzili większych operacji transgranicznych. Jeśli Rosjanie zostaną zmuszeni do przemieszczenia części pododdziałów z frontu, cała ta operacja może się okazać warta zachodu.
Podkreślmy jeszcze raz, że zdecydowaną większość informacji na temat wydarzeń w obwodzie kurskim otrzymaliśmy jak dotąd od Rosjan. To rosyjskie źródła twierdzą, że Ukraińcy zajęli około 350 kilometrów kwadratowych rosyjskiego terytorium. One też przyznają, że kilka pierwszych kontrataków zakończyło się klęską, nawet jeśli udało się zadać Ukraińcom bolesne straty.
Russia estimates that Ukraine has seized 350 square kilometers of Kursk pic.twitter.com/xATtHqTcwD
— Samuel Ramani (@SamRamani2) August 7, 2024
Boris Rożin, prowadzący bardzo popularny kanał telegramowy Colonelcassad (powiązany z rosyjskimi siłami zbrojnymi), stwierdził, że dziś wieczorem „aż dziesięć przygranicznych wsi znajdowało się pod bezpośrednią i pośrednią kontrolą wroga”, a „jutro rano spodziewane są próby zwiększenia przez nieprzyjaciela presji na wielu obszarach”. Ukraińcy mieli zaangażować dotąd pododdziały z dwóch brygad, a w odwodach mają pododdziały z dwóch kolejnych. Rożin podkreślił również, że „wróg planuje obronę zdobytych obszarów przygranicznych obwodu kurskiego”.
A Ukrainian column comprising a T-64BV tank, UR-77 mine clearing vehicle, an IMR-2 engineering vehicle, and M1126 Stryker and BTR-80 armored personnel carriers drives past a Ukrainian mortar position. Their tactical symbols indicate they're participating in the Kursk offensive.… pic.twitter.com/sCpOBtzGrN
— John Hardie (@JohnH105) August 7, 2024
Według jego informacji Sudża „została w znacznej mierze zniszczona przez ostrzał artyleryjski”. Jest w tym sporo przesady, ale kolejny fragment opisujący sytuację w tej okolicy może już być prawdziwy:
Nieprzyjaciel od pierwszej połowy dnia próbował odizolować Sudżę, przejmując kontrolę nad otaczającą ją siecią dróg. Do południa nawet droga na wschód od Sudży znalazła się pod ostrzałem, co stworzyło warunki wstępne do okrążenia operacyjnego, gdy wróg w dalszym ciągu próbuje ominąć obejść od południowego wschodu.
Na poniższym filmie mieszkaniec Sudży skarży się, że rosyjskie wojsko porzuciło swoje pozycje i zostawiło miasto na pastwę losu.
A resident of Sudzha in the Kursk special operation zone speaks of the beginning of an “invasion” – Russian troops abandoned their positions and left the town unguarded. There was no aviation, although helicopters were flying over Kursk. pic.twitter.com/xM48zHFDhL
— WarTranslated (Dmitri) (@wartranslated) August 7, 2024
Zacytujmy jeszcze, co Colonelcassad pisze w kwestii strat obu stron. Zaznaczmy raz jeszcze, że jest to kanał powiązany z rosyjskimi siłami zbrojnymi i może pisać pod ich dyktando, ale nawet jeśli – jego wpisy pozwalają się rozeznać w klimacie informacyjnym, nawet jeśli w kluczowych detalach Rożin rozmija się z prawdą:
Obie strony poniosły znaczne straty. Wróg stracił ponad 50 sztuk sprzętu oraz 350-400 zabitych i rannych. Dodatkowo dwa systemy obrony powietrznej zostały zniszczone. Po naszej stronie straty również były znaczne: zniszczono lub uszkodzono trzy śmigłowce, kilka czołgów, bojowych wozów piechoty i dział plus nieznana liczba personelu. Wróg wziął około 40 jeńców. Schwytano także kilku żołnierzy ZSU. Nasi jeńcy będą z czasem wymieniani, ponieważ nasz fundusz wymiany jest wielokrotnie większy niż fundusz wroga i jest również regularnie uzupełniany na różnych kierunkach, na których atakujemy.
Mniejszy, ale zwykle dobrze poinformowany kanał Wola donosi, że do obwodu kurskiego ściągnięto 4 tysiące żołnierzy z obwodu biełgorodzkiego i 2200 z frontu w Ukrainie. Tak natomiast pisze na temat strat:
Wstępnie w ciągu dwudziestu czterech godzin siły zbrojne Ukrainy straciły do 70 zabitych i rannych, a Rosji – aż do 380 zabitych i zaginionych. Należy wziąć pod uwagę, że najpewniej da się znaleźć około połowy zaginionych Rosjan. To ci, którzy pierwszego dnia walk uciekli do lasów. Według naszych informacji po stronie ZSU zaginęło jedenaście osób, z czego najprawdopodobniej od dwóch do czterech jest w niewoli. Według jednego z rosyjskich wojskowych do ukraińskiej niewoli trafiło do 65 ludzi, w większości poborowych, funkcjonariuszy straży granicznej i kontraktowych strzelców zmotoryzowanych.
Kursk region: A destroyed Bradley infantry fighting vehicle stands in the middle of various burnt-out vehicles. pic.twitter.com/ePMKejzQU6
— SputnikSpreader (@VasBroughtToX) August 7, 2024
Jeszcze inny dobrze poinformowany kanał Dwa majora (mający jednak wydźwięk dużo bardziej propagandowy niż tamte dwa) zwraca uwagę, że „wróg zakłóca standardową łączność i sygnały komórkowe”. Problemów tych doświadczają zarówno rosyjscy żołnierze, jak i ludność cywilna w okolicznych miejscowościach.
Jeśli pominąć to, co Rożin mówi o funduszu wymiany jeńców, jego wyraźny pesymizm jest sam w sobie mocnym dowodem świadczącym o powadze sytuacji. Nie można jednak wykluczyć, że biadolenie jego i kolegów z innych kanałów to tak naprawdę zagrywka propagandowa mająca pobudzić patriotyzm w narodzie – bo jak to tak, ci Ukraińcy (choć Moskale powiedzieliby raczej: chochły) ośmielają się zajmować nasze miasta? Nu, pogodi! Nie znaczy to oczywiście, że cała operacja jest zmyślona i że Ukraińcy nie odnieśli żadnych sukcesów. Ale na ich weryfikację przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Na razie gubernator obwodu kurskiego ogłosił stan wyjątkowy na obszarze objętym ukraińską operacją i zapowiedział, że będzie osobiście koordynować przeciwdziałania. Sam Władimir Putin wygłosił krótkie orędzie, w którym oskarżył Ukraińców o ostrzeliwanie celów cywilnych i zapewnił, że trwają działania mające opanować kryzys. Z kolei ministerstwo spraw zagranicznych z typowym tupetem zaapelowało do społeczności międzynarodowej o potępienie Ukrainy. Marazm rosyjskich ośrodków władzy świadczy przeciwko hipotezie o pompowaniu nastrojów patriotycznych.
Torećk
Było dobrze, teraz będzie gorzej. Sytuacja pod Torećkiem – leżącym na zachód od Gorłówki i południowy zachód od Bachmutu – pozostaje niebezpieczna. Nasz ulubiony ukraiński dziennikarz Jurij Butusow dwa dni temu pisał o niej tak:
Wróg wkroczył do miasta i uczepił się jego obrzeży, nadal powoli, ale systematycznie posuwa się małymi grupami szturmowymi. Biją ich, niszczą ich, ale Rosjanie mają rezerwy i inicjatywę taktyczną, dzięki czemu mogą skoncentrować swoje siły w określonych ważnych obszarach i uzyskać tam znaczną przewagę. Kilka pododdziałów naszej 32. Brygady Zmechanizowanej jest głęboko otoczonych na flankach i ponosi znaczne straty. Wróg atakuje z kilku kierunków. Rosjanie również ponoszą ciężkie straty, ale mają więcej posiłków plus dużą liczbę dronów i artylerii. Nasi żołnierze utrzymują swoje pozycje nawet w tak trudnej sytuacji, ale potrzebne są decyzje dowództwa.
Dowództwo nie podejmuje niezbędnych decyzji i nie bierze na siebie odpowiedzialności. Nie ma rozkazu wycofania się ani wzmocnienia skrzydeł rezerwami. Do czego to doprowadzi? Albo całkowita utrata zdolności bojowej, albo okrążenie, skutek będzie jeden – całkowita utrata pozycji w Torećku. Zatrzymanie wroga jest możliwe, ale w tym celu trzeba zaprzestać kłamania w raportach.
Video of a sniper team from Ukrainian SSO’s 3rd Regiment in the Toretsk direction. https://t.co/37YNU6WbQh pic.twitter.com/Oek0I5hg5L
— Rob Lee (@RALee85) August 8, 2024
Ewentualny upadek Torećka otworzyłby Rosjanom drogę na Konstantynówkę, która jest kluczowym hubem logistycznym w obwodzie donieckim. Gdyby upadła, Ukraińcy mogliby nie być już dłużej zdolni do utrzymania obrony w tym rejonie. Oczywiście postępy najeźdźców i tu, i na wszystkich innych odcinkach są iście ślimacze – ale są, a właśnie tu stwarzają teraz największe zagrożenie, tym bardziej że ZSU – jak wskazuje Butusow – nie mają środków ani pomysłu na odwrócenie sytuacji.
Na razie Moskalom udało się zająć miasteczko Nju-Jork, gdzie jeszcze pod koniec kwietnia 2022 roku udało się najpierw zatrzymać, a następnie odepchnąć rosyjską szpicę. Od tego czasu obrona wokół Torećka uchodziła za dobrze przygotowaną i okrzepniętą, ale jak widać – mimo że najeźdźcy mieli tracić w lipcu tysiąc zabitych i rannych dziennie na całej długości frontu – wszystko ma swoje granice.
O sytuacji w Torećku krytycznie pisał także The New York Times, którego wysłannicy rozmawiali z walczącymi tam żołnierzami. Za obronę Torećka od początku – to znaczy od 2014 roku – odpowiadała 24. Samodzielna Brygada Zmechanizowana im. Króla Daniela, najstarsza ze wszystkich brygad ZSU. Ale jak pisze NYT:
w maju 24. Brygadzie oznajmiono, że zostanie przeniesiona do Czasiwego Jaru; uznano, że pilniejsza jest potrzeba obrony tego zniszczonego miasta, do którego progu zbliżali się Rosjanie. Zastąpić ją miała 41. Brygada Zmechanizowana, która broniła Czasiwego Jaru, gdy Rosjanom udało się wkroczyć na jego obrzeża. Żołnierze 24. Brygady ostrzegali, że widzą już oznaki rychłego ataku na Torećk i apelowali do najwyższych dowódców, aby nie dokonywać rotacji w tak krytycznym momencie.
Volunteer Denis Khristov shared heart-wrenching footage from Toretsk, which is being destroyed by the Russian army. Despite the attacks, some civilians, like Nelya Semenovna Popova, a former geography teacher at the 9th school, remain in the city. The Russian army is dropping… pic.twitter.com/RKyTOrMW0B
— NOELREPORTS (@NOELreports) August 5, 2024
Apele na nic się nie zdały. Na początku czerwca obie brygady były już na swoich nowych miejscach. Dwa dni po zakończeniu rotacji ruszyło natarcie Moskali. 41. Brygada teoretycznie była już gotowa do walki, ale w praktyce nie zdążyła jeszcze nawet dobrze się zapoznać z powierzonym jej odcinkiem frontu. Porucznik Jewhen Strokan z batalionu obrony terytorialnej, który służył pod egidą 41. Brygady, skarżył się dziennikarzom NYT, że batalion poniósł niepotrzebne straty wskutek bezmyślnych rozkazów dowództwa. Zastępca dowódcy tego samego batalionu, Roman Kułyk, stwierdził, że utrata w kilka dni pozycji, które wcześniej wytrzymały tyle lat, obciąża bezpośrednio dowództwo 41. Brygady i całych sił zbrojnych.
Zakończmy rekomendacją. Czytelnicy, którzy lubią komentarze na temat wojny wyrażane w dosadnych żołnierskich słowach, z pewnością polubią spostrzeżenia Kułyka. Można je czytać na Twitterze: https://x.com/R_Kulyk.